Poprzedni tydzień upływał nam (od połowy) pod znakiem dyskusji dotyczącej Netfliksa. Amerykański serwis VOD w końcu trafił do Polski (i do ponad stu i...
Polaki-cebulaki nie chcą płacić za streaming? Za Oceanem też nie wyciągają chętnie portfela
Poprzedni tydzień upływał nam (od połowy) pod znakiem dyskusji dotyczącej Netfliksa. Amerykański serwis VOD w końcu trafił do Polski (i do ponad stu innych państw), nastała nowa era w dziedzinie cyfrowej rozrywki. Nastała? Tu zdania są bardzo podzielone. Spór dotyczy m.in. ceny za tę przyjemność - jedni przekonują, że 10 euro to dużo, inni tłumaczą, że cena jest adekwatna, a nawet atrakcyjna. Część z nich twierdzi też, że nie powinniśmy narzekać i z uśmiechem zapłacić. Tak, jak robią to cywilizowani ludzie Zachodu, gdy dostarcza się im cyfrowe dobra. Problem polega na tym, że ci cywilizowani ludzie nie sięgają po portfele tak chętnie...
Czy cena, którą zaproponował Netflix jest atrakcyjna? Odpowiem wymijająco: stwierdzę to za rok. Dzisiaj może się ona wydawać wygórowana, bo i serwis nie wygląda dobrze w polskiej wersji. Ale to efekt wejścia na wiele rynków w jednej chwili. Zakładam przy tym, że firma będzie poprawiać kolejne wersje językowe serwisu i za kilka kwartałów zacznie to wyglądać atrakcyjnie. Wtedy zadam sobie pytanie czy warto za to płacić. Przecież problem niedoróbek, chorób wieku dziecięcego, dotyczy wielu produktów, znamy go od dawna.
Nie krzyknę, że jest drogo, bo wiem, ile wydaję na inne rzeczy. Ludzie, którzy przekonują, że jet drogo, też powinni się zastanowić, ile płacą za jedzenie/ubrania/benzynę. Nie oznacza to jednak, że zgadzam się z wypowiedziami w stylu "oho, Polaki-cebulaki mówią, że drogo. Ci ludzie nigdy nie nauczą się płacić za nowoczesne usługi, zawsze będą roszczeniowi. Na Zachodzie jest inaczej". Powodów, dla których nie popieram takiego podejścia, mogę wymienić kilka, kolejny pojawił się właśnie za Oceanem.
Okazuje się, że Amerykanie nie są tacy chętni do wyciągania portfela i płacenia za cyfrowe usługi. Co prawda, w tym przypadku sprawa nie dotyczy Netfliksa, ale tematyka jest zbliżona: chodzi o streaming muzyki. Użytkownicy w USA chętnie korzystają z takich rozwiązań, lecz głównie wtedy, gdy są one... darmowe. Pisząc krótko: Spotify jest fajne, kiedy nie trzeba za nie płacić. Zdecydowana większość pytanych nie zamierza w najbliższym czasie płacić za takie usługi, przy tym uznaje, że te opłaty są zbyt wysokie. Zapewne zdajecie sobie sprawę z tego, że serwisy steamingowe nie pobierają jakichś kosmicznych pieniędzy od użytkowników, nie czyszczą portfela do cna. Ceny są do przyjęcia - nawet w polskich warunkach.
Tymczasem Amerykanie mówią nie. Ci sami Amerykanie, od których przyszły Netflix, iTunes czy Amazon. Dlaczego za streaming nie chcą płacić? Może dlatego, że jest dostępny w wersji darmowej? I gdyby inne usługi oferowano w tym modelu, też schowaliby portfele? Wychodzi na to, że są w stanie płacić za cyfrowe dobra i nie muszą wszystkiego piracić, ale też nie zamierzają wydawać kasy tam, gdzie nie muszą. Na swój sposób to przejaw oszczędności. A nie cebulactwa, o które posądziliby ich niektórzy. Gdyby rzecz działa się w Polsce.
Ludzie raczej nie zaczną płacić za tę usługę, jeśli sensownym rozwiązaniem będzie darmowa wersja. Wyjątkiem może być serwis Apple - pisaliśmy ostatnio, że biznes muzyczny amerykańskiej korporacji nieźle się rozwija. A najlepsze czasy prawdopodobnie dopiero przed nim. To jednak wynika ze specyfiki funkcjonowania tej firmy i jej "społeczności". Co z konkurencją? Przyznam, że dla mnie to zagadka. Ludzie płacić nie chcą, z darmowej wersji trudno utrzymać serwis i zapewnić artystom sensowne przychody. Do tego dochodzą przeróżne problemy, a jednym z nich są pozwy dotyczące łamania praw autorskich. Trudno nazwać to sielanką i stwierdzić, że przed Spotify i spółką piękne czasy.
Kto wie, może zamknięcie kilku dużych biznesów z tego poletka, załamanie się modelu biznesowego sprawiłoby, że odrodziłby się on w innej, bardziej opłacalnej formie? Ludzie zobaczyliby, że trzeba płacić, jeśli chce się mieć dostęp do streamingu? Ale z drugiej strony, może się okazać, że nie wywołałoby to większej zmiany, powstałyby jakieś hybrydowe rozwiązania, luka zostałaby wypełniona bez wskrzeszania trupów. To już jednak gdybanie - pożyjemy, zobaczymy. Na razie trzeba jedynie wiedzieć, że nie jesteśmy tymi najgorszymi, ludźmi, którzy żałują grosza, gdy świat płaci miliony...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu