Internauci – grupa bardzo szeroka, ze zróżnicowanymi poglądami i wieloma podejściami do ochrony własnej prywatności w sieci. Władze mówią o potrzebie ...
Internauci – grupa bardzo szeroka, ze zróżnicowanymi poglądami i wieloma podejściami do ochrony własnej prywatności w sieci. Władze mówią o potrzebie społecznej debaty na temat tego jak zachowujemy się w sieci, ale najpierw trzeba te zachowania dogłębnie poznać, co możemy osiągnąć dzięki raportowi przygotowanemu przez IAB Polska. Okazuje się, że jesteśmy świadomi zagrożeń czyhających w sieci, ale nie interesują nas zawiłości technologiczne, ani tym bardziej czytanie regulaminów.
Pierwszym aspektem, który poruszyło badanie jest klasyfikacja postrzegania Internetu jako miejsca prywatnego lub publicznego. Jak wiemy z ostatnich doniesień, np. o aferze PRISM, coś takiego jak prywatność w sieci praktycznie nie istnieje i jest tylko marketingową zagrywką wielu portali. To, że Google czy Facebook zapewnią w swoim regulaminie, że dołożą wszelkich starań dla zachowanie poufności Twojej korespondencji, to, tak naprawdę niewiele znaczy, bo korporacje te, będąc amerykańskimi, muszą przestrzegać prawa Wujka Sama, czyli udostępniać na jego życzenie wszelkie treści. Nieco lepiej sprawa prywatności ma się jeśli chodzi o używanie alternatywnych dla Gmaila, czy Facebooka usług, które opisałem w artykule: „Nie daj się PRISM – kilka rad jak uniknąć podglądania w sieci”.
Naturalną, więc koleją rzeczy najbezpieczniej byłoby gdyby internauci traktowali sieć, jako przestrzeń publiczną, gdzie każdy może podejrzeć ich działania. Jak jest w rzeczywistości?
Wyniki badania pokazują, że aż 93 % procent z nas uważa Internet za przestrzeń publiczną, bądź zarówno publiczną jak i prywatną, a tylko 2 % opowiada się za przeciwną opcją. Oto jak te wyniki komentuje dr Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych:
W żaden sposób nie dziwi fakt, że zdecydowana większość internautów traktuje sieć jako przestrzeń „publiczną”, czyli że porusza się po niej tak, jak porusza się po ulicy, placu oraz chce zachowywać się w niej tak, jak w kinie, czy w centrum handlowym. Z jednej strony powoduje to, że użytkownicy internetu porównują działania w sieci do działań w świecie rzeczywistym, z drugiej godzą się na to, że to na nich spoczywa przede wszystkim obowiązek chronienia własnej prywatności.
Bardzo pozytywnie wypadają także badania dotyczące zabezpieczeń, jakimi swoje działania starają się chronić internauci. Oczywiście, pod tym względem zdecydowanie królują programy antywirusowe, których używa trzech na czterech badanych. Myślę, że akurat ten fakt jest w dużej mierze spowodowany dobrą edukacją szkolną, gdyż - jak swoimi doświadczeniami mogę potwierdzić – na zajęciach informatycznych dość dużą ilość czasu przeznacza się właśnie na… ściąganie i instalowanie antywirusów.
Połowa użytkowników Internetu korzysta z zabezpieczeń opartych na cookies, w skład których wchodzi czyszczenie historii przeglądania, kasowanie ciasteczek i przeglądanie sieci przy pomocy trybu incognito. Prawie tyle samo badanych starało się ograniczać ilość danych osobowych jakie zostawiają oni np. podczas rejestracji na różnych portalach – i tak, co piąty internauta nie umieszcza swoich zdjęć, a 40 % z nich korzysta z pseudonimów.
Wróćmy jeszcze na moment do osławionych nowym prawem telekomunikacyjnym ciasteczek. Na początku roku, kiedy w życie weszły nowe rozporządzania unijne, wiele portali zaroiło się od natarczywych banerów wymagających potwierdzenia zapoznania się z celem funkcjonowania i metodami zbierania cookies. Uważałem wtedy, że taka polityka może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego, to znaczy sprawić, że ludzie będą mechanicznie przyklikiwać potwierdzenia. I nie myliłem się.
Aż połowa badanych wyraziła zdanie, że akcja informacyjna towarzysząca wprowadzaniu nowego prawa była irytująca, natomiast tylko co piąty internauta uważał ją za ważną lub przydatną. Duży natomiast jest odsetek osób, które niespecjalnie się nowymi regulacjami w sprawie cookies przejęły.
Jednak paradoksalnie, ta niezbyt efektywna akcja, wpłynęła na wzrost świadomości istnienia ciasteczek i choć jest on jedynie powierzchowny (przeważnie nie wchodzimy w szczegóły) to warty odnotowania, gdyż aż 60 % internautów wie, że strony internetowe zbierają o nich informacje. Dodatkowo połowa z nich uważa, że dane te zostają później wykorzystane w celach komercyjnych. Jak podaje GIODO:
Nie wiemy, czy polscy internauci, którzy zdają sobie sprawę z tego, że ich dane są zbierane dla celów komercyjnych, mają choćby podstawowe pojęcie o tym, jakie to są konkretnie cele i jak daleko posuwa się w tym przypadku administrator danych ustalając, co jest „celem komercyjnym”.
Bardzo ciekawie za to, przedstawia się badanie dotyczące profilowania – aż dwie trzecie z nas chce, aby treści zamieszczenie w Internecie były specjalnie dopasowywane do naszych potrzeb. Doszliśmy, więc do takiego momentu, w którym możemy poświęcić część naszej prywatności, tak aby czas spędzany w sieci był przez nas efektywniej wykorzystany. Wyniki badania skomentował, też szef MAC, Michał Boni:
Wysoka świadomość internautów odnośnie ochrony ich danych jest wielkim wyzwaniem dla wszystkich podmiotów zaangażowanych w kreowanie społeczeństwa cyfrowego.
Duża cześć z nas postrzega reklamy online na podobnym poziomie inwazyjności, co reklamy telewizyjne czy pocztowe, za to widać ewidentnie, że formy marketingu, takie jak telefony od sprzedawców czy rozsyłanie wiadomości sms/mms znacząco bardziej działa nam na nerwy.
Na koniec przedstawię jeszcze statystykę dotyczącą tego, jak obchodzimy się z regulaminami i wszelkimi umowami. Na obrazku wyraźnie widać, że o ile dużą uwagę poświęcamy tradycyjnym, papierowym środkom informacji, dotyczącym umów z dostawcami gazu czy prądu, a także ulotkom dołączanym do leków, o tyle bardzo po macoszemu traktujemy regulaminy internetowych konkursów i zapisy o polityce prywatności. Taki wynik nie dziwi o tyle, że opłaty za wszelkie media uważamy za bardzo ważne, a regulaminy przeważnie przeklikujemy, jednak i w jednym i w drugim przypadku musimy pamiętać, że nawet jeśli zdalnie podpisujemy umową lojalnościową to w przyszłości będziemy mogli być z niej rozliczeni.
Z całości badania, wyłania się dość pozytywny obraz Polaka – internauty, który coraz większą uwagę przywiązuje do swoich działań w sieci i wyraża zgodę na profilowanie prezentowanych mu treści. Może dlatego, stosunkowo niewiele przejęliśmy się aferą PRISM, że sami dobrowolnie wyrażamy zgodę na kolekcjonowanie informacji o nas, jeśli tylko miałyby one zapewnić nam większą wygodę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu