Tinder to odrobinę wyśmiewana aplikacja "randkowa" w kręgu technologii, jednak dzięki prostym założeniom w interfejsie zyskała ona miano jednej z ciekawszej propozycji, jeżeli chodzi o obsługę treści. Kto powiedział, że tej formy interakcji z programem nie można przenieść na inne typy aplikacji? Zapewne z takiego założenia wychodzili twórcy Morning Mail, którzy chyba za bardzo zapatrzyli się na Tindera.
Połączenie skrzynki e-mail i... Tindera. W szaleństwie Morning Mail jest metoda
Chwilę szukałem możliwego zastosowania Morning Mail, nie chciałem się zbytnio sugerować tym, co pisali o sobie twórcy. Olśnienie przyszło po pewnej chwili i... to powinien być dobry kompan dla osób, które wyznają zasadę "Inbox zero". To, co ważne - dostaje flagę lub ląduje w archiwum. To, co błahe, niech idzie w diabły, czyli do kosza. To, co chcemy zachować, aczkolwiek nie chcemy tego umieszczać w żadnym folderze, niech stanie się przeczytane. I tak w koło Macieju. Morning Mail pozwala na szybką organizację skrzynki pocztowej i będzie przydatny tylko wtedy, gdy hołdujemy owej zasadzie i... napływa do nas naprawdę sporo wiadomości. W każdym innym przypadku instalacja tej aplikacji będzie zwyczajnie sztuką dla sztuki. Dużo lepiej sprawdzi się wtedy Outlook, czy Inbox, nie ma co kombinować.
Z Morning Mail są dwa problemy - jeden gorszy, drugi... w sumie naturalny
Z reguły ci, którzy używają modelu "ogarniania" skrzynki takiego jak "Inbox zero", przy okazji mają kilka skrzynek pocztowych. Sam mam ich aż trzy, przy czym cały czas staram się przenieść ogół aktywności do jednej. I tak Morning Mail owszem, pozwoli Wam na podpięcie jednego konta, a każde inne będzie dodatkowo płatne. Jeżeli bardzo Wam zależy na integracji kilku kont w tej aplikacji - będziecie musieli zapłacić. Możecie również wybrać opcję "Unlimited", która pozwoli Wam na podpięcie i szybernastu kont - o ile tego tylko potrzebujecie. Ewentualnie możecie zapłacić share'em na Twitterze, czy Facebooku.
Jednak jest pewien problem. Morning Mail, oprócz tego, że może się niektórym osobom spodobać, to niesie ze sobą jedną, niesamowitą wadę. No, może dwie. Wśród możliwych do podłączenia skrzynek mamy trzy - Gmail, iCloud oraz Yahoo. Brak możliwości dopięcia Outlooka to dla mnie więcej niż kalectwo - to argument za tym, by Morning Mail rzucić w pierony i albo czekać, aż to się zmieni, albo... znaleźć sobie coś innego. Gmail od dawna nie jest moją pierwszą skrzynką i mam ją tylko dlatego, że jeszcze wiele kont jest tam podpięte.
Ostatnia wada z kolei nie ucieszy posiadaczy Androida. Tak, ta aplikacja jest dostępna tylko w AppStore, nie skorzystają z niej osoby, które wolą zielonego robocika... o użytkownikach mobilnej platformy Windows nie wspominając. Aplikacja ciekawa, przemyślana, ale nie bez kompromisów. Jeżeli te Wam nie przeszkadzają - zróbcie sobie z maila Tindera.
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu