Ogromne nadzieje pokładano w tej premierze. Sami twórcy też nie byli szczególnie pokorni i już w dniu powołania do życia swojej firmy zapowiedzieli st...
Ogromne nadzieje pokładano w tej premierze. Sami twórcy też nie byli szczególnie pokorni i już w dniu powołania do życia swojej firmy zapowiedzieli stworzenie "smartfona idealnego". I oto jest - OnePlus One, czyli pogromca flagowców będący połączeniem high-endowych parametrów oraz zaskakująco niskiej ceny. Czy właśnie takich urządzeń potrzebuje rynek?
W końcu wiemy już wszystko o OnePlus One. Urządzenie jest napędzane przez czterordzeniowego Snapdragona 801 z zegarem 2,5 GHz i 3 GB RAM-u LP-DDR3. Na dane użytkownika przeznaczono 16/64 GB pamięci wewnętrznej (w zależności od wersji), której niestety nie można rozszerzyć za pomocą karty MicroSD. Zastosowany wyświetlacz LTPS IPS ma 5,5 cala oraz rozdzielczość 1080p. Daje to zagęszczenie pikseli rzędu 401 PPI. Powłoka ochronna Corning Gorilla Glass 3 ma chronić przed zarysowaniami a bufor DRAM oszczędzać baterię podczas wyświetlania statycznych treści (coś podobnego mieliśmy w LG G2). Wbudowane ogniwo ma pojemność 3100 mAh, a więc jest całkiem duże.
Wbudowany w OnePlus One aparat oparto na sensorze .
Smartfonowi nie brakuje też niczego na innych polach. Wbudowany, dwuzakresowy moduł WiFi wspiera najnowszy standard 802.11 ac, a obok niego funkcjonuje Bluetooth w wersji 4.1 i GPS ze wsparciem dla satelitów GLONASS. Smartfon wspiera również łączność NFC oraz pozwala na transmisję danych w standardzie LTE (twórcy obiecują zgodność z sieciami na całym świecie, a konkretnie pasmami 1/3/4/7/17/38/40). Za jakoś rozmów odpowiadają natomiast trzy mikrofonu z funkcją redukcji szumów. Szkoda, że zastosowany port Micro USB nosi numerek 2.0 oraz nie wspiera standardu QuickCharge 2.0. Przydałaby się też funkcja ładowania indukcyjnego Byłoby zbyt pięknie...
Na tle tych wszystkich parametrów ceny OnePlus One szokują. Za oceanem za wersję 16 GB zapłacimy 299 dol., a za 64 GB - 349 dolarów. W Europie jest nieco drożej, bo ceny wynoszą odpowiednio: 269 i 299 euro. Ale to i tak niesamowicie tanio. Zakładając, że producent uruchomi darmową przesyłkę do Polski, za urządzenie zapłacimy 1130 złotych. Pokażcie mi flagowca po premierze, który oferuje tak wiele za tak niewiele.
Jednocześnie twórcy zapewniają, że jest to urządzenie wykonane bardzo solidnie z dbałością o detale. Cóż, zdjęcia wyglądają naprawdę zachęcająco. Plusem są też całkiem niezłe jak na tę przekątną ekranu wymiary obudowy: .
Interesująco wygląda również oprogramowanie. OnePlus One jest napędzany CyanogenModem 11S (literka oznacza nieco zmodyfikowaną pod kątem tego modelu wersję nakładki). Smartfon na starcie ląduje zatem (jak na high-enda przystało) z Androidem 4.4 i wszystkimi atutami tej popularnej modyfikacji Androida. Różnice w stosunku do standardowej edycji CyanogenModa sprowadzają się do wsparcia dla gestów przy wyłączonym ekranie oraz zmodyfikowanego ekranu blokady. Pod pozostałymi względami to ten sam system, wzorowany na czystym Androidzie i wyposażony w rozbudowane funkcje kontroli prywatności, szyfrowanie SMS-ów oraz ogrom możliwości personalizacji.
Na liście krajów, w których już 25 kwietnia zadebiutuje OnePlus One nie ma niestety Polski. Zresztą sama dostępność urządzenia jest ograniczona. Pierwsze 100 egzemplarzy będzie dostępne tylko w ramach akcji "Smash the past". Oznacza to, że będziemy musieli zniszczyć swój stary telefon i w zamian otrzymamy OnePlus One za symbolicznego dolara, a także możliwość zapraszania znajomych do zakupu. Otóż trzeba Wam wiedzieć, że w początkowej fazie dystrybucji tylko w ten sposób będzie można dorwać tę słuchawkę. Wygląda na to, że twórcy idą drogą Xiaomi i starają się maksymalnie ograniczyć podaż, aby uczynić smartfona atrakcyjnym i pożądanym.
I jak Wam się podoba pogromca flagowców? Czy to rzeczywiście smartfon idealny? Co by się dało zrobić lepiej? Jak dla Mnie OnePlus One jest tak bardzo potrzebny i oczekiwanym powiewem świeżości na rynku mobilnym. To jednocześnie wyraźny znak dla gigantów. Kto wie, może właśnie rozpoczyna się zmierzch smartfonów, za które w Polsce musimy płacić 3 tys. złotych? Ale takie teorie będziemy mogli snuć dopiero po ewentualnym sukcesie OnePlus.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu