Recenzja

Gadżet za grosze, który zrewolucjonizował moje wyjazdy

Kamil Świtalski
Gadżet za grosze, który zrewolucjonizował moje wyjazdy
30

Raz na jakiś czas uda się człowiekowi kupić drobiazg, który wyraźnie poprawia komfort życia. Warta kilkadziesiąt groszy podstawka na telefon była strzałem w dziesiątkę — i od czasu jej zakupu ani razu nie skorzystałem z systemu pokładowej rozrywki w samolocie, bo regularnie nadrabiam netflixowe zaległości. Wielorazowego użytku składany kubek Stojo to niezawodny kompan każdej dłuższej podróży — szczególnie z butelką długo trzymającą ciepło. A od niedawna nie wyobrażam sobie też życia bez etui na kable, dzięki któremu moje podróże nareszcie stały się odrobinę bardziej zorganizowane.

Podróżne etui na kable i przejściówki: wszystkie drobiazgi w jednym miejscu

Mimo że na co dzień staram się być minimalistą, to w kwestii elektroniki bardzo słabo mi to wychodzi. A co gorsza — wszystkie one potrzebują a to prądu, a to przejściówki. No i dlatego zawsze w plecaku mam ze sobą zestaw kabli, kabelków, przejściówek, przejścióweczek, i co tam jeszcze może się przydać. Spinanie kabli sprawdziło się w moim przypadku fatalnie (działało tylko wtedy, kiedy je układałem — po pierwszym użyciu już nigdy do tego nie wracałem). Ale podpatrzyłem kiedyś u znajomych podróżne etui na kable i postanowiłem dać mu szansę. To był strzał w dziesiątkę!

Materiałowa konstrukcja z zestawem gumek i kieszonek, pomiędzy które można upychać cały zestaw akcesoriów. W moim przypadku są to głównie kable i przejściówki — a w największej kieszonce z suwakiem idealnie zmieścił się niewielki power-bank. Tam również jest skrytka na karty pamięci, w której trzymam zapasowe SD do aparatu fotograficznego. Zresztą jak widać na załączonych obrazkach — znalazła się tam również odrobina miejsca dla baterii do Canona i wspomnianej wcześniej podstawki. Dzięki temu wszystko mam zawsze pod ręką, a przygotowując się do jakiegokolwiek wyjazdu nie tracę czasu na przeczesywanie plecaka i upewnianie się, czy aby na pewno wszystko mam przy sobie. Otwieram i widzę. Odblaskowa zieleń w tle okazała się fantastycznym rozwiązaniem, doskonale kontrastującym z ciemnymi akcesoriami.

Nie mieszczą się tam co prawda ani zasilacz od Macbooka, ani podróżny dock, ani moja ulubiona uniwersalna ładowarka sieciowa z pięcioma wejściami. Ale one nie są produktami pierwszej potrzeby i nigdy nie potrzebuję ich w drodze, a dopiero gdy dotrę do celu — stąd ich obecność w innym etui — tym razem już bez wymyślnych przegródek — nie stanowi dla mnie większego problemu.

Podróżne etui na kable i przejściówki to drobiazg, który dla mnie okazał się małą rewolucją. Nareszcie mam wszystko pod ręką, przepakowując się między plecakami czy walizkami — wystarczy mi pamiętać o jednym przedmiocie, a nie kilkunastu. Pożegnałem też niekończące się poszukiwania w samolotach — zanim usiądę wyjmuję z plecaka etui — i wszystkie akcesoria mam zawsze pod ręką. Mała rzecz, a cieszy — strzał w dziesiątkę!

Podróżne etui na kable i przejściówki: czy warto?

Akcesorium które wybrałem to, jak widać, żaden designerski model. Nie ma drogiej naszywki, ani unikalnej formy. To najtańsze podróżne etui na kable jakie znalazłem — zapłaciłem za nie dokładnie 14 złotych i 89 groszy na popularnej chińskiej platformie. Kilka miesięcy temu rodzimi sprzedawcy dokładnie ten sam produkt oferowali za wielokrotność sumy którą zapłaciłem — ale widzę, że obecnie można je znaleźć także lokalnie za niespełna 20 złotych. Nie uważam by była to jakaś wygórowana kwota — szczególnie, że doskonale sprawdza się w akcji. Jeżeli sporo podróżujecie, albo najzwyczajniej w świecie macie dość porozrzucanych po torbach i plecakach ładowarek, przejściówek i innych gadżetów — skuście się. Nie pożałujecie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu