Felietony

Po co lekarzom MS Office - refleksja z dnia dzisiejszego

Jan Rybczyński
Po co lekarzom MS Office - refleksja z dnia dzisiejszego
66

Byłem dzisiaj zmuszony odbyć wizytę u lekarza i po raz kolejny naszła mnie ta sama refleksja. Każdy lekarz którego widziałem wypisywał podsumowanie badania w MS Office.  Na koniec dostajemy wydruk z opisem badania, zalecenia itp. Zwykle jest to jedna stroniczka, która pozbawiona jest wszelkich fajer...

Byłem dzisiaj zmuszony odbyć wizytę u lekarza i po raz kolejny naszła mnie ta sama refleksja. Każdy lekarz którego widziałem wypisywał podsumowanie badania w MS Office.  Na koniec dostajemy wydruk z opisem badania, zalecenia itp. Zwykle jest to jedna stroniczka, która pozbawiona jest wszelkich fajerwerków. Jedynie podstawowe formatowanie, takie które można osiągnąć nawet w edytorach on-line. Możliwości Wordpressa nawet przewyższają te wykorzystywane w tych wypisach. Moje pytanie brzmi, po co lekarzowi MS Office?

Już na samym początku postawmy sprawę jasno, to nie wina lekarza, on nie przychodzi do miejsca pracy ze swoim komputerem. Zazwyczaj jest komputer stacjonarny w gabinecie i niemal zawsze posiada pakiet biurowy Microsoftu. Tak to zorganizował szpital, przychodnia, czy ktokolwiek, kto zatrudnił lekarza i udostępnił gabinet. Lekarz nie miał na to oczywiście wpływu.

Posiadanie pakietu biurowego można zwykle uzasadnić na dwa sposoby: jest potrzebny, albo dlatego, że wykorzystywane są jego zaawansowane funkcje, albo dlatego, że jest częścią większej infrastruktury. Zaawansowane wykorzystanie można całkowicie wykluczyć w tym wypadku. Lekarz ma zaawansowaną wiedzę w innym zakresie, natomiast wypis kieruje do prostego człowieka,  swojego pacjenta, prostym tekstem. Komputer rzadko jest w ogóle podłączony do sieci, o zgrozo, w związku z czym o infrastrukturze nie może być mowy. W tych rzadkich przypadkach kiedy jednak jest podłączony, zwykle posiada jakieś specjalistyczne oprogramowanie, a pakiet biurowy nadal wykorzystywany jest jedynie do drukowania na bieżąco.

Przy poprzedniej wizycie, tym razem z moim synem, okazało się, że pani doktor nawet nie zapisuje tych wypisów na dysku. Kiedy żona zauważyła, że w wypisie jest błąd i poprosiliśmy o wprowadzenie poprawki, musiała napisać wszystko od nowa, ponieważ nowych pacjentów wciąż wprowadzała na tym samym dokumencie, drukowała i edytowała od początku.

Zmierzam do tego, że nie tracąc absolutnie nic, można zastąpić taki MS Office darmowym odpowiednikiem. Nawet nie Open Office, czy Libre Office, tylko czymś jeszcze prostszym. Abiword albo dowolny edytor otwierany w przeglądarce spisywałby się równie dobrze. Po co więc wydawać kilkaset złotych na program oferujący funkcje całkowicie zbędne? Za te pieniądze można by lekarzowi sprawić lepszą klawiaturę (ta która widziałem dzisiaj kosztowała chyba 10zł) a resztę przeznaczyć na bardziej kluczowy dla tej placówki sprzęt. Wydaje mi się skrajnie niegospodarne kupowanie pakietów biurowych na stanowiska, na których nigdy nie będą one wykorzystane. Jest dla mnie prawdziwą zagadką czemu takie decyzje o zakupie MS Office są podejmowane, ale odkąd po raz pierwszy zwróciłem na to uwagę, jeszcze nie natrafiłem na wyjątek od tej reguły, chociaż domyślam się, że takie wyjątki istnieją.

Na koniec, aby uniknąć niepotrzebnej wojny w komentarzach, moją intencją nie jest krytykowanie ani lekarzy, ani samego pakietu MS Office. Lekarz nie ma wpływu na warunki pracy jakie otrzymał od pracodawcy, zwłaszcza jeżeli niemal każdy pracodawca oferuje podobne, przynajmniej w tym zakresie. Jestem też w pełni przekonany, że jest wiele zastosowań, dla których MS Office jest niezastąpiony, albo przynajmniej bardzo pomocny. Drukowanie wypisów nie jest jednak jednym z tych zastosowań.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu