Facebook

Po co Facebookowi 11 tys. dronów?

Maciej Sikorski
Po co Facebookowi 11 tys. dronów?
Reklama

Dron to jedno ze słów, które w ostatnich latach zrobiło sporą karierę. Do niedawna niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, czym właściwie jest dron...

Dron to jedno ze słów, które w ostatnich latach zrobiło sporą karierę. Do niedawna niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, czym właściwie jest dron, potem zalała nas fala doniesień, zdjęć, artykułów, dokumentów dotyczących tych maszyn. Sprzęt kojarzony początkowo głównie z wojskiem, jeśli nie z eliminowaniem wrogów, to przynajmniej z misjami szpiegowskimi, potem także z rozrywką, a nawet handlem (słynny już plan Amazona). Dzisiaj Sieć obiegła wiadomość, iż Facebook zamierza uzbroić się w 11 tys. takich maszyn. Po co imperium Zuckerberga miałoby inwestować w drony?

Reklama

Osoby, które śledzą poczynania FB oraz inne wydarzenia w branży nowych technologii zapewne domyślają się już, po co korporacji wspomniane urządzenia latające. Pozostałym przypomnę, że w ubiegłym roku głośno zrobiło się o inicjatywie Google o nazwie Loon. W wielkim skrócie chodziło o to, by za pomocą balonów dostarczyć Internet ludziom z ubogich rejonów globu. Jest w tym oczywiście nutka altruizmu, ale gigant z Mountain View kieruje się w "balonowym projekcie" przede wszystkim swoimi interesami (co nie powinno dziwić) – im więcej osób podłączonych do Sieci, zwłaszcza dzięki Google, tym większa szansa na podkręcenie zysków. Myślą o tym nie tylko decydenci korporacji z Mountain View.

Pół roku temu Konrad pisał o inicjatywie Internet.org, która jest dziełem m.in. Facebooka, Ericssona, Nokii oraz Samsunga. Także i w tym przypadku celem jest zapewnienie dostępu do Internetu kilku miliardom ludzi, którzy dzisiaj są poza globalną siecią. Znowu wspomina się o korzyściach, jakie może to przynieść lokalnym społecznościom i jednostkom (lepszy dostęp do edukacji, rozwój gospodarki, nowoczesne usługi), ale przy okazji nie zapomina się, że do zgarnięcia są grube miliardy dolarów, jakie w przyszłości będzie można zarobić na nowych internautach. Wiele wskazuje na to, iż Facebook nie zamierza poprzestawać na słowach i chce przejść do czynów.

Wedle nieoficjalnych doniesień, Facebook chce przejąć firmę Titan Aerospace, rozwijającą projekt dronów wykorzystujących energię słoneczną. Ich maszyny miałyby się wznosić na wysokość 20 km i pozostawać tam nawet przez pięć lat bez konieczności lądowania w tym czasie. Przywołana we wstępie armia takich maszyn mogłaby zapewnić dostęp do Internetu sporej rzeszy ludzi, głównie w słabo zinformatyzowanej Afryce. Takie rozwiązanie miałoby być relatywnie tanie (tańsze niż wykorzystywanie satelitów umieszczanych na orbicie), a przy tym drony mogłyby spełniać różne funkcje. Oprócz komunikacji wspomina się np. o pomiarach meteorologicznych, nie można też zapominać o zbieraniu wszelakich danych z terenów, nad którymi operuje taki dron…

Jak już wspominałem, nie są to pewne informacje, a jedynie plotki. Wynika z nich, że Facebook zamierza wyłożyć na przejęcie Titan Aerospace 60 mln dolarów. Dużo? Z jednej strony, przytaczane są przykłady głośnych inwestycji Facebooka, zwłaszcza tej ostatniej, w której kupiono WhatsApp za sumę nieporównywalnie większą. Jednocześnie należy mieć jednak na uwadze, że przywołana firma nie ma jeszcze armady dronów, które zalegają w magazynach i nie wiadomo, co z nimi zrobić. Projekt nadal pozostaje projektem – być może tkwi w nim wielki potencjał, ale istnieje ryzyko, iż wcale nie jest to genialny pomysł skazany na sukces.


Ewentualna inwestycja Facebooka i realizacja tego planu byłaby naprawdę spektakularnym osiągnięciem. Zarówno z punktu widzenia osób, które dzisiaj są odcięte do Internetu, jak i firm, które zyskałyby dostęp do nowych odbiorców. Drony w połączeniu z bardzo tanimi smarfonami (coraz mniej dziwi zwrócenie się producentów sprzętu w tym kierunku) mogłyby naprawdę namieszać na rynku i dać branży kolejny impuls do rozwoju. Mimo krytycznych uwag wysuwanych pod adresem projektu (inwigilacja, kiepska jakość połączenia, spełnianie w pierwszej kolejności potrzeb, które wcale nie są podstawowe), wydaje się on ciekawy. Czekam na rozwój wypadków.

Źródło grafik: titanaerospace.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama