Felietony

Po 10 latach z laptopami kompletnie nie tęsknię za stacjonarnym komputerem

Paweł Winiarski
Po 10 latach z laptopami kompletnie nie tęsknię za stacjonarnym komputerem
224

W czasach kiedy PC-ty dopiero trafiały pod polskie strzechy, laptop był synonimem luksusu. Dziś nie jest niczym nadzwyczajnym i wielu osobom zastąpił klasyczny komputer. Czy po 10 latach z laptopami tęsknię za stacjonarnym sprzętem? Absolutnie nie. Pierwszego PC-ta dostałem w 1995 roku, właśnie n...

W czasach kiedy PC-ty dopiero trafiały pod polskie strzechy, laptop był synonimem luksusu. Dziś nie jest niczym nadzwyczajnym i wielu osobom zastąpił klasyczny komputer. Czy po 10 latach z laptopami tęsknię za stacjonarnym sprzętem? Absolutnie nie.

Pierwszego PC-ta dostałem w 1995 roku, właśnie na przełomie czerwca i lipca, kiedy zaczynały się wakacje. 486 DX4 133. Taki udawany Pentium, który właśnie wtedy powoli pojawiał się w polskich domach. Do tego 14-calowy monitor, klasyczna myszka z kulką i najprostsza klawiatura. Z komputerami stacjonarnymi spędziłem kolejne 10 lat i dopiero w 2005 roku kupiłem swojego pierwszego laptopa. Trochę bez przekonania, ale głównym przeznaczeniem było robienie notatek na studiach podyplomowych. Ostatecznie na nudniejszych wykładach grałem w GTA 3, choć faktycznie zawsze bardziej lubiłem pisać na klawiaturze niż w ten klasyczny sposób, z użyciem długopisu.

Stacjonarny komputer stał jeszcze w moim pokoju przez mniej więcej dwa lata, ale uruchamiany był w zasadzie wyłącznie do grania i to też sporadycznie, bo przerzuciłem się wtedy całkowicie na konsole. Ostatecznie go oddałem, ciesząc się, że zniknął wreszcie wielki 15-calowy monitor CRT. Tak zaczęła się moja przygoda z laptopami, które jeszcze 10 lat wcześniej były dla mnie synonimem luksusu i towarzyszyły przede wszystkim „biznesmenom”, którzy musieli mieć komputer pod ręką.

Przez ostatnie 10 lat przerobiłem kilka klasycznych laptopów, miałem romans z netbookiem, którego przywracaliśmy niedawno z Grześkiem Ułanem do życia przy pomocy Chrome OS. Od kilku lat pracuję i korzystam w domu z ultrabooków Apple (najpierw MacBook Air, potem rMBP), sprawdzam też w zasadzie każdy przenośny komputer jaki zawita do redakcji. Ostatnio byłem zachwycony 13-calowym Hyperbookiem do gier.

Ostatnio zastanawiałem się do czego w zasadzie potrzebny by mi był stacjonarny komputer i czy jest sens w niego inwestować. Poza grami nie widzę najmniejszego powodu, by stawiać w domu wielkie pudło i doczepiać do niego monitor i klawiaturę. Ale z drugiej strony testowany Hyperbook pokazał mi, że po podłączeniu go do dużego telewizora, zupełnie zapomniałem o graniu na stacjonarnych maszynach.

Ale co w zasadzie tak przekonało mnie do laptopów i ultrabooków? W dużej mierze mobilność tego typu urządzeń. Możliwość zabierania komputera ze sobą, wrzucania go do plecaka i pracowania gdziekolwiek chcę. Strasznie to lubię, szczególnie że własny komputer to zarówno dane po ręką jak również przyzwyczajenie się do ekranu czy klawiatury. Jasne, można przyzwyczaić się do stacjonarnego sprzętu w biurze, ale czy nie lepiej pracowałoby Wam się na własnym komputerze, który znacie lubicie i sami go wybraliście?

Rozumiem jednak wszystkich, którzy lubią bawić się w ulepszanie swoich stacjonarnych maszyn. Sam mam za sobą kilka mniej lub bardziej udanych epizodów z podkręcaniem komputera i wiem, że niesie to ze sobą masę frajdy. Podobnie jak kupowanie nowych kart graficznych, co potrafi tchnąć w komputer nowe życie. Ba, są przecież ludzie, którzy robią wizualny „tuning” swoich maszyn, inwestując w przezroczyste obudowy i podświetlane przewody czy taśmy. To w sumie prawie tak fajna zabawa jak grzebanie przy samochodzie.

Tak czy inaczej ja zostaję przy ultrabookach. To dla mnie idealny kompan zarówno pracy, rozrywki jak i podróży. Nie ma tak naprawdę większego znaczenia konkretny model (choć nie ukrywam, że od lat jestem zauroczony MacBookami), myślę że świetnie będzie mi się również pisać i pracować na jakimś fajnym PC-towym Ultrabooku - co zamierzam niedługo zacząć uskuteczniać. A możliwość wrzucenia sprzętu do plecaka jest dla mnie jedną z najistotniejszych rzeczy przy wyborze komputera. Dlatego na stacjonarny sprzęt przesiądę się dopiero kiedy konsole obecnej generacji pozostaną daleko w tyle za PC-tami, a na horyzoncie nie pojawi się jeszcze żaden nowy sprzęt przeznaczony wyłącznie do grania.

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu