Deimos i Fobos to nazwy dwu naturalnych satelitów Marsa, planety która jest w centrum zainteresowań SpaceX i jego twórcy, Elona Muska. Nie dziwi więc, że te właśnie nazwy otrzymały dwa bardzo ważne dla firmy obiekty, pływające porty kosmiczne dla Starshipów. Koncepcja Muska może nie tylko ułatwić starty i lądowania nowych rakiet, poprawić elastyczność firmy, ale ma szanse być też początkiem nowej gałęzi biznesu, szybkiego globalnego transportu rakietowego. Prace na Deimosem już trwają i pierwszy z portów ma być gotowy już w przyszłym roku.
Przywołaj Elona
Informacja o pracach i elonowym (czytaj. optymistycznym) harmonogramie pojawiła się w typowy dla tego CEO sposób, na Twitterze. Z Muskiem jest trochę jak z dżinem w fantasy, są sposoby, żeby go wezwać. Jednym z nich jest zrobienie interesującej wizualizacji na temat pomysłów SpaceX. Zrobisz to dobrze, z dużym prawdopodobieństwem Elon objawi się w komentarzach. Co więcej, z takich komentarzy często można dowiedzieć się znacznie więcej ciekawych rzeczy, niż z oficjalnych oświadczeń SpaceX.
Całkiem niedawno Elon skorygował wizualizację ułożenia silników Raptor w pierwszym członie Starshipa, czyli Super Heavy, a ostatnio zareagował na ciekawą wizualizację portu Deimos, przygotowaną przez innego fana. Musk, który zakupił już jakiś czas temu platformę wiertniczą od firmy Valaris i poinformował, że prace nad konstrukcją portu już trwają, a jej gotowość przewiduje na przyszły rok. W wątku pojawiły się też zdjęcia platformy sprzed paru dni, pokazujące aktualny stan prac.
Morskie porty kosmiczne
Pomysł startów z wykorzystaniem platform morskich nie jest nowy. W taki sposób świadczyło swoje usługi konsorcjum Sea Launch z platformą startową Ocean Odyssey i rakietami Zenith. Było to całkiem udane przedsięwzięcie, które niestety zabiła goepolityka, jednymi z udziałowców i dostarczycieli techniki kosmicznej były Rosja i Ukraina, które w 2014 r. znalazły się praktycznie w stanie wojny.
Starty z platform mają sporo zalet, związanych z możliwością ustawienia ich w pobliżu równika. Dzięki temu rakiety mogą wykorzystać większą prędkość obrotową Ziemi tego rejonu, mogą też osiągać dowolne orbity o dowolnej inklinacji. Platforma może zmieniać swoje położenie i omijać strefy złej pogody. Na ocenianie nie ma niebezpieczeństwa, że w przypadku nieudanego startu rakieta spadnie na tereny zamieszkane. To wszystko przekłada się na większą elastyczność w zakresie startów i jednocześnie daje możliwość wynoszenie cięższych ładunków.
30 minut do Tokio
Projekt SpaceX będzie oczywiście bardzie skomplikowany niż Ocean Oddysey. Platformy będą musiały umożliwiać oprócz startu, także lądowanie rakiet SpaceX. O ile dwie pierwsze platformy będą zapewne używane wyłącznie do klasycznych misji kosmicznych, dla Muska ma to być tylko początek. Takich platform docelowa ma być znacznie więcej i mają umożliwić stworzenie globalnego systemu szybkiego transportu. Umieszczone w pobliżu dużych aglomeracji umożliwiałyby znacznie szybsze podróże niż obecny transport lotniczy.
Według szacunków, które SpaceX pokazało na jednej z astronomicznych prezentacji kilka lat temu, większość ważnych tras na Ziemi Starship pokonywałby w około 30 minut. Oczywiście realizacja tej wizji, to ciągle dość odległa przyszłość, nie wiadomo przecież choćby jak będzie przedstawiać się ekonomiczna strona tego projektu. Niemniej, pierwsze oceaniczne kosmodromy SpaceX zobaczymy zapewne niedługoi z pewnością pozwolą SpaceX na jeszcze większą elastyczność w zakresie prowadzonych przez tę firmę usług kosmicznych.
Super Super Heavy
Prace nad Daimosem trwają równolegle do budowy pierwszej wieży na platformy startowej dla Super Heavy w Boca Chica. Próby tego ogromnego, napędzanego finalnie 32 silnikami Raptor pojazdu będą kolejnym ważnym testem dla SpaceX. Wygląda na to, że nie będziemu musieli na niego długo czekać. Na twitterze pojawiły się m. in. zdjęcia dolnej płyty tej rakiety, w której osadzone zostaną silniki.
Także w tym wątku pojawił się Musk, dzięki czemu dostaliśmy sporą ilość bardzo ciekawych informacji. Pierwsze boostery Super Heavy mają zostać wyposażone w 29 silników, dopiero model ostateczny (jeśli w SpaceX można tak o czymkolwiek powiedzieć) otrzyma ich 32. 12 środkowych silników będzie ruchomych, umożliwiając zmianę wektora ciągu. SpaceX zmodyfikowało też konstrukcję Raptorów, każdy z nich wygeneruje 235 ton ciągu, zamiast planowanych wcześniej 220.
Najbardziej elektryzującą informacją okazało się jednak to, w jakim tempie SpaceX jest w stanie produkować te silniki. Jak się okazuje, na dziś firma jest w stanie wypuszczać jeden silnik na każde 48 h. To świetna wiadomość, testy Super Heavy będą znacznie bardziej „silnikożerne” niż w przypadku Starshipa. Istniały spore obawy, czy przejście do testów boostera nie spowoduje dużego spowolnienia całego programu. Przy możliwościach produkcyjnych rzędu 180 silników rocznie, które zapewne jeszcze się zwiększą, wszystko powinno pójść w tempie do którego SpaceX nas przyzwyczaiło. Bardzo szybko.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu