Felietony

PlayerUnknown’s Battlegrounds psuje rynek gier i robi to z pełną premedytacją

Paweł Winiarski
PlayerUnknown’s Battlegrounds  psuje rynek gier i robi to z pełną premedytacją
Reklama

Było oburzenie w związku ze świetnymi wynikami, a przede wszystkim nagrodami gry roku dla PUBG na PC. Tymczasem na konsoli Xbox One jest się do czego przyczepić. Moim zdaniem, mimo programu Preview, pewne standardy nie zostały dotrzymane. I to bardzo źle wróży rynkowi.

PlayerUnknown's Battlegrounds, czyli jak psuć rynek gier

Około 25 milionów - tyle osób kupiło Playerunknown's Battlegrounds na PC. Ja również, więc przyłożyłem rękę do tej niecnej praktyki, która prędzej czy później zniszczy rynek gier (przynajmniej ten, jaki znamy). Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że dla PC-towej braci nieskończone gry to chleb powszedni. Steam Early Access, Steam Greenlight - te programy są z nami od lat i cieszą się dużą popularnością. PC to też specyficzna platforma, na której wiele można wybaczyć, a jeszcze więcej "zwalić" na słabe podzespoły i kiepską konfigurację komputera.

Reklama

Kiedy jednak po ponad pół roku od premiery, ten sam źle zoptymalizowany, zbugowany tytuł trafia na konsolę - opcje są dwie. Albo wydawca (w tym wypadku Microsoft Studios, więc naprawdę konkretny gracz) serwuje perełkę, która śmieje się w twarz posiadaczom wersji na PC oferując super optymalizację i świetne działanie...albo wypuszcza niedokończony techniczny koszmarek. Niestety w przypadku Playerunknown's Battlegrounds dostaliśmy opcję numer 2, czyli dokładnie to, z czym nie kojarzą się konsole.

Ale to program Preview, umywamy rączki

Program Xbox Preview, podobnie jak kij - ma dwa końce. Z jednej strony daje dostęp do produkcji, których próżno szukać na PlayStation (a łatwo znaleźć na PC), z drugiej jest spora szansa na to, że produkt będzie tak niedopracowany, że tylko masochiści się nim zainteresują. Program Preview nie może być jednak w żadnym wypadku pachnącym żelem do mycia brudnych rąk, czy transparentem wywieszanym za każdym razem kiedy coś nie działa.

W PUBG-a gram praktycznie codziennie, na laptopie ASUS ROG Strix GL502VS  [Intel Core i7-7700HQ (4 rdzenie, od 2.80 GHz do 3.80 GHz, 6 MB cache), 16 GB (SO-DIMM DDR4, 2400MHz), NVIDIA GeForce GTX 1070 (8192 MB GDDR5)]. To mocny sprzęt, ale jeśli chodzi o wydajność czy podzespoły - do ścisłej czołówki mu daleko. Na wydajność nie narzekam, zdarza się 100 klatek, zasadniczo jednak animacja oscyluje w granicach 60. Oczywiście nie można mówić o dobrej optymalizacji, w tym temacie twórcy "lecą w kulki". Natomiast na testowym serwerze jest zdecydowanie lepiej i mam nadzieję, że ta wydajność szybko zawita do normalnej gry. O optymalizacji i wydajności na PC można jednak pisać elaboraty. Raz coś lepiej działa na jednej, raz na drugiej konfiguracji - czasem coś zależy od sterowników, innym razem od producenta karty. Loteria, przez którą wiele osób nie chce bawić się na PC. Konsola to natomiast zamknięta architektura - albo coś działa dobrze, albo nie powinno się pojawić.

I tu mamy Playerunknown's Battlegrounds dostępne na Xboksie One (oraz na Xboksie One X) jako tytuł na wyłączność, ale w programie Preview. Oczywiście nie jest to przeszkodą, by za grę sprzedawać. 129 złotych, to nie jest mało. Do tego wydawcą jest Microsoft Studios, można więc spodziewać się dopracowanego produktu, który ma "foczkę aprobaty" dużego wydawcy. Tymczasem...

PUBG jest na rynku od kwietnia, mamy grudzień. Szumne zapowiedzi, "najmocniejsza konsola na rynku". Test Digital Foundry mówi wszystko. Wydawało mi się, że największym problemem gry będzie 30 klatek animacji na sekundę (mówię to z perspektywy osoby grającej na PC w dwukrotnie wyższym frameracie), tymczasem 30 klatek to granica, którą PUBGowi na Xboksie One X trudno osiągnąć. Myślałem, że może jednak gra jest darmowa, ale jeszcze raz sprawdziłem 129 zł. Jestem właśnie w trakcie dyskusji na Twitterze i widzę, że wiele osób mówi wprost "to program Preview, wszystko jest ok" - w tym również osoby odpowiedzialne za oficjalny profil Xboksa na Twitterze.

No skoro tak, to ja rozkładam ręce. Takie zachowanie wydawców jest moim zdaniem niedopuszczalne i bardzo mi przykro, że ta smutna rzeczywistość sprzedawania niedopracowanych produktów dotarła też na konsole. Do tej pory skala była mniejsza, bo i gry w Preview mniej znane. Tymczasem mamy hit, który na PC-tach sprzedał się w 25 milionach egzemplarzy i wypuszczamy (za 129 zł) niedopracowany port na konsolę. A ludzie to kupują dając przyzwolenie na takie praktyki.

Co dalej? W przypadku PCtowej wersji gry mamy 25 milionów graczy, masę osób codziennie logujących się na serwerach. To rzesza fanów, której nie można opuścić - ba, to rzesza fanów, na której za jakiś czas będzie można zbić majątek - chociażby sprzedając nie wnoszące kompletnie nic do samej rozgrywki kurtki, buty, koszulki itd. To będzie sukces (choć w sumie już jest), który zapisze się na kartach historii elektronicznej rozrywki. Tyle tylko, że na Xboksie scenariusz może być zupełnie inny i premiera będzie totalną porażką - bo ludzie nie będą chcieli kupić nieskończonej, kiepsko działającej gry. Jest naprawdę dużo ciekawszych produkcji, na które można wydać te 129 złotych. Ale o sukcesie lub porażce raczej się nie dowiemy, Microsoft bardzo nie lubi podawać takich danych. I podejrzewam, że ma ku temu powody (chwilę po napisaniu tekstu dotarła do mnie informacja o milionie graczy PUBG na Xboksie - imponujący wynik - czyżby preordery?).

Reklama

Skoro się z takimi działaniami wydawców zgadzacie, to potem nie płaczcie, że dostajemy kiepsko działające gry czy tytuły sprzedawane na raty gdzie bez inwestycji w mikrotransakcje nie ma co w ogóle gry uruchamiać. Za cyrki ze Star Wars: Battlefront 2 akcje Electronic Arts straciły na wartości. Ciekawe jak błędna decyzja o wydaniu PUBG na Xboksach odbije się na Microsoft. Bo wypuszczanie takiego technicznego koszmarka zaraz po premierze "najmocniejszej konsoli na rynku" wygląda komicznie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama