Recenzja

Mam nadzieję, że Ostatni Jedi będzie ciekawszą opowieścią. Recenzja Star Wars Battlefront II

Paweł Winiarski
Mam nadzieję, że Ostatni Jedi będzie ciekawszą opowieścią. Recenzja Star Wars Battlefront II
9

Po dwóch latach pracy,  na półki sklepowe trafia Star Wars Battlefront II. Kontynuacja ciepło przyjętej, choć nie idealnej strzelanki wieloosobowej z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jak wypada gra i czy Moc jej w niej silna? Przekonajmy się

Jednym z największych minusów Star Wars Battlefront był brak trybu kampanii. Zarówno DICE jak i Electronic Arts posłuchali graczy i w drugiej odsłonie gwiezdnej strzelanki postanowili to niedociągnięcie naprawić. Otrzymujemy więc pełnoprawną kampanię dla jednego gracza, która stanowi zdecydowanie ciekawszą opcję dla samotników niż wciąż obecne wyzwania zręcznościowe.

W Star Wars Battlefront II wcielamy się w Iden Versio, komandor Imperium. Trafiamy w dość nieciekawy dla gwiezdnego totalitaryzmu czas kiedy to ginie Imperator, a Gwiazda Śmierci rozbłyska ostatnim tchnieniem, po czym znika z mapy galaktyki. W tym całym zamieszaniu mamy poznać historię dowódcy Oddziału Inferno, czyli grupy do zadań specjalnych, która bez chwili refleksji wypełniała zadania zlecone przez Imperatora. Mamy poznać klasyczną dla Star Wars przemianę bohatera (tym razem w dobrą stronę), a przy okazji zobaczyć na własne oczy jak upadało Imperium.

I niestety dla tej recenzji jestem w stanie napisać tylko o tym. Nie udało mi się zagrać w nic poza trybem kampanii, znalezienie graczy chętnych do wspólnej zabawy w multi graniczyło z cudem. Dość dziwna sprawa, wiele gier przed premierą ma w pełni sprawnie działający tryb wieloosobowy, tymczasem wersja na PS4 którą ogrywałem witała mnie ekranem wyszukiwania, który nie znikał nawet po kilkunastu minutach

Na opatrzoną w ocenę pełną recenzję będziecie więc musieli jeszcze poczekać, uzupełnię ten tekst o część dotyczącą trybów wieloosobowych, a następnie wystawię notę. Zobaczymy też ile jest prawdy w całym zamieszaniu dotyczącym kredytów potrzebnych do odblokowania bohaterów obecnych w Star Wars Battlefont II. Wiele mówi się o mikrotransakcjach związanych z trybami wieloosobowymi i chyba samo Electronic Arts pogubiło się w swoich pomysłach.

Gwiezdna opowieść

Dziś dla odmiany przyjmę trochę inną konstrukcję recenzji. Podzielmy sobie tekst na plusy i minusy - w taki sposób łatwiej będzie wypunktować co w kampanii Star Wars Battlefont II dograło, a co można było zrobić lepiej.

Plusy

- rozmach starć

Upadek Imperium to wdzięczny temat na stworzenie niesamowicie wyglądających batalii i to producentom Star Wars Battlefront II udało się momentami wręcz idealnie. Dopieszczono szczegóły przez co wiele dzieje się nie tylko na pierwszym planie, ale również w tle. Przy większych starciach miałem uczucie uczestnictwa w czymś naprawdę dużym i choć to właśnie ja byłem tu najważniejszy, to czułem, że jestem tylko jednym z elementów całej, momentami zapierającej dech w piersiach potyczki. Zarówno wizualnie, jak i w kwestii zaprojektowania niektórych misji to naprawdę niesamowita sprawa. Jeśli tak jak ja jesteście fanami uniwersum Star Wars, będziecie grali z zapartym tchem i gdzieś z tam z tyłu głowy pojawi się myśl "ej, ja naprawdę marzyłem o uczestnictwie w takim starciu kiedy byłem dzieciakiem i oglądałem Gwiezdne Wojny".

- urozmaicenie rozgrywki

Grać będziecie na kilka różnych sposobów. Część misji to zadania Iden Versio, gdzie wchodząc w jej skórę patrzymy na galaktykę z oczu bohaterki. Herosi w postaci na przykład Luka Skywalkera to natomiast widok TPP. Mamy też całkiem sporo fragmentów "latanych", gdzie zasiądziemy za sterami Tie-Fighterów, X-Wingów czy Sokoła Millenium. Poszczególne rodzaje rozgrywki przeplatane są na tyle umiejętnie, że żaden z nich nie nudzi. Mamy więc tak naprawdę przekrój przez to... jakie tryby będą na nas czekać w zakładce starć wieloosobowych. Największe wrażenie robią oczywiście bitwy w kosmosie. I tak będziemy też sterować maszynami kroczącymi Imperium.

- oprawa wizualna i dźwiękowa

Nie widzę niesamowitych różnic jeśli chodzi oprawę względem części pierwszej, ale trzeba nadmienić, że grałem na konsoli - PC-towcy będą w stanie z tego tytuły wyciągnąć więcej, szczególnie kiedy pojawią się wizualne mody. Trzeba jednak powiedzieć jasno - Star Wars Battlefront II wygląda świetnie, momentami wręcz fenomenalnie i potrafi wyrwać z kapci. Niektóre wizualizacje, połączone z dobrze zaprojektowanymi miejscówkami i odpowiednio poprowadzonymi przez skrypty wydarzeniami sprawiają, że w SWBFII gra się momentami tak dobrze, jak ogląda film w kinie.

Samsung KS7000, PlayStation 4 Pro, włączony HDR i... nie dałem rady grać na innym ekranie. Testowo podłączyłem konsolę do zwykłego monitora FullHD, bez jakichkolwiek bajerów - i owszem, gra wciąż wyglądała świetnie, ale...No właśnie, HDR na fajnym ekranie jest fajny, ale tylko wtedy kiedy zostanie odpowiednio użyty. Star Wars Battlefront II to doskonały przykład gry, w której HDR musi się znaleźć i trzeba  się dwa razy zastanowić, czy warto w ogóle siadać do tej produkcji bez odpowiedniego telewizora. Rozbłyski blasterów, światła silników X-Wingów, wybuchy czy wreszcie miecze świetlne połączone ze świetnie odwzorowywaną na telewizorze SUHD czernią. Wow, to po prostu wygląda niesamowicie i robi piorunujące wrażenie.

A całości dopełnia świetne udźwiękowienie Star Wars Battlefront II (oczywiście pomijając dubbing). Pju, pju brzmi kapitalnie, szczególnie kiedy w tle przygrywa typowo starwarsowa muzyka. Grałem w słuchawkach z dźwiękiem przestrzennym i naprawdę warto zaopatrzyć się dla tej gry w coś dobrego na uszy.

W kwestii oprawy graficznej muszę jednak wytknąć jeden problem - filmiki przerywnikowe. Podczas gdy gra działa w stałych (minimalne dropy) 60 klatkach animacji na sekundę, z przerywnikami dzieje się czasem coś dziwnego jeśli chodzi zarówno o rozdzielczość jak i klatkaż. Dziwne, że ktoś przepuścił taki spadek jakości.

Minusy

- przemiana Iden Versio

Dylematów, które powinny pojawić się w głowie Iden Versio praktycznie nie ma. Ja rozumiem, że kampania ma około 6 godzin, ale naprawdę nie udało się odpowiednio pokazać bohaterki. Całą jej przemianę można zamknąć w jednym zdaniu. Byłam oddana Imperium sama nie wiem czemu, zdradzam Imperium sama nie wiem czemu. Moment, w którym chłodna acz urocza pani komandor rezygnuje z przynależności do złej strony jest nijaki, nie usprawiedliwia jej zachowania i przekreślenia wielu lat oddania Imperium. Nie targają nią emocje, kompletnie nie czuć poruszanego w grze wątku rodzinnego. Lepiej w tym temacie wypadła postać towarzysząca - Del Meeko. Ale to też nie jest poziom, którego można było po tej historii oczekiwać.

- średnio porywająca opowieść

Niby opowieść o Iden Versio i całym Oddziale Inferno nieźle wpisuje się w trochę infantylny sposób opowiadania historii w uniwersum Star Wars, to jednak czegoś tu brakuje. Jest rozmach, jest nawiązanie do filmów, w tym do Ostatniego Jedi czy Przebudzenia Mocy. Ale jednak jako całość opowieść nie zachwyca i pozostawia niedosyt. Momentami prowadzona jest "po łebkach", zbyt płytko, zbyt wiele wątków jest pomijanych. Ale zostawia miejsce na kontynuację i jestem pewien, że scenarzyści już pracują nad Star Wars Battlefront III. Oby tam udało się opowiedzieć historię lepiej i dać jej ten ostateczny szlif, którego tu zabrakło.

- system podnoszenia broni

Oręż dobieramy w dość specyficzny sposób i choć po arenach starć teoretycznie powinna walać się cała masa blasterów, żadnego z nich nie możemy podnieść. Broń da się zmienić tylko w pojawiających się co jakiś czas skrzyniach, a tak naprawdę nie ma większego znaczenia z czym przejdziecie kampanię. Nawet w momentach, kiedy przydałby się karabin z lunetą, da się sadzić headshoty z praktycznie każdego blastera. Wyjątkiem są momenty gdy potrzebujemy wyrzutni rakiet - ta jednak dziwnym trafem zawsze jest w okolicy.

Nie podoba mi się również obecny w kampanii system kart i zdolności. Praktycznie z nich nie korzystałem - no może poza szpicą, po wybraniu której biegałem z odnawiającą się strzelbą. Ewidentnie widać, że cały system zaprojektowano pod wciąż zręcznościowe tryby sieciowe i trochę nieumiejętnie przeniesiono go na grunt kampanii.

- polski dubbing

No nie kupiła mnie lokalizacja Star Wars Battlefront II, jest zbyt nierówna. Momentami postaciom kompletnie brakuje ekspresji i to przytyk przede wszystkim do Aleksandry Szwed, która wcieliła się w rolę Iden Versio. Ja rozumiem, że można (a nawet trzeba było) ją przedstawiać jako kobietę wypraną z uczuć, w końcu lata służby w Imperium robią swoje, ale kiedy na ekranie dzieje się naprawdę dużo teksty wypowiedziane "od niechcenia" to coś, co kompletnie nie pasuje. Sam nie zrobiłbym tego oczywiście lepiej, ale to kolejny kiepski występ Pani Szwed i może powinien być sygnałem, że jako aktorka dubbingowa w grach nie daje rady. Michał Żebrowski i Antoni Pawlicki wcielający się w role Gideona Haska i Dela Meeko wypadają lepiej, wciąż nie jest to jednak szczyt rodzimych lokalizacji. Ale z drugiej strony przynajmniej niewiele odstaje od lokalizacji filmów.

Multiplayer

No i przechodzimy do najsmutniejszego trybu Battlefront II, który miał być esencją tej produkcji. Chodzi oczywiście o zabawę w sieci. Tryb, przez który akcje EA konkretnie spadły, a na firmę wylało się wiadro pomyj. Czy słusznie? Jeśli spojrzeć na loot craty, czyli skrzynki z nagrodami i konieczność zakupu bohaterów - tak. Zamieszanie wokół całej sprawy było naprawdę spore, pojawiły się nawet zarzuty, że w wersji przedpremierowej do ogrania dla mediów celowo zaniżono wirtualne kwoty, które trzeba zapłacić za herosów. Co więcej, w serwisie Reddit komentarz EA broniący całego pomysłu był najgorzej ocenianym w historii serwisu, pojawiły się również głosy, że gra promuje...hazard. Niby pod falą krytyki mikropłatności zniesiono, natomiast kiedy ogrywałem multi, wciąż nie naprawiono systemu progresji, przez co gra kompletnie nie nagradza, a to jak sami wiecie psuje zabawę.

No dobrze, ale co oferują tryby sieciowe? Bo te po prostu dobrze wyszły, ba czasami nawet bardzo dobrze i jeśli nie patrzeć na wspomniane progresowanie - gra się fajnie. Mamy dobry balans rozgrywki, tryby są urozmaicone (starcia naziemne, starcia w statkach kosmicznych). Oczywiście najbardziej przypadły mi do gustu tryby dla największej liczby graczy, ze szczególnym uwzględnieniem podzielonych na etapy walk w kosmosie. To jest właśnie ten Battlefront, na którego czekałem. Zadania do wykonania są ciekawe i spójne - to również niesamowite emocje, gdzie jedna ze stron może radzić sobie świetnie, iść do przodu jak burza, by zostać rozgromionym na samym końcu, co oczywiście oznacza porażkę. Generalnie ten mechanizm nadaje grze nie tylko dynamiki, ale i patosu, którego często brakowało w jedynce.

Wszystko jest większe, lepsze, ciekawsze i sprawia wrażenie mniej zręcznościowego niż w części pierwszej. Natomiast to cały czas nie jest Battlefield. Całkiem nieźle wypadł arsenał, głównie pod kątem fajnego podziału na 4 klasy - te na szczęście nie różnią się jedynie wyglądem, każdą z nich gra się po prostu inaczej. Oczywiście poza największymi bataliami, są też mniejsze starcia, które trochę mniej pasują do konwencji, natomiast wciąż "robią robotę" - no może poza niektótymi trochę klaustrofobicznymi mapami, gdzie trudno uniknąć nawet małego ostrzału.

Wielka szkoda, że EA zaryzykowało z mikropłatnościami i totalnie nietrafionym systemem skrzynek - gdyby nie to, odbiór Battlefront II byłby zupełnie inny. Tymczasem gra zapisze się na stałe na kartach historii jako ta, która żerowała na graczach.

Werdykt

Kampania jest "spoko". Tylko czy "spoko" to nie za mało na grę tego kalibru? Czy mając dwa lata nie można było lepiej napisać historii, tchnąć w bohaterów więcej życia i emocji? Oczywiście, że można było. Nie ukrywam, że w Star Wars Battlefrtont II są momenty świetne, zapierające dech w piersiach - ale są też momenty przeciętne albo nudne. Gra pokazuje dość wyraźnie kontrast między bardzo pieczołowicie przygotowanymi scenami batalistycznymi, gdzie na przykład ta pod koniec gry przyćmiewa prawie wszystko co widzieliśmy na początku - a kiepsko pokazaną przemianą głównej bohaterki.

W konkursie na najlepszą kampanię 2017 roku Star Wars Battlefront II nie ma szans, ale obstawiam że w ogóle nie chce w tym konkursie startować. Jednocześnie jeśli jesteście fanami uniwersum Star Wars, będziecie się bawić nieźle i po prostu wypada tę opowieść zaliczyć. Ja biorę się za multi, które rusza dziś i przekonamy się, czy kampania była tylko dodatkiem, czy może głównym trybem, przez który sieciowe boje zeszły tym razem na dalszy plan.

Multi jest niezłe, ale totalnie nietrafiony system mikropłatności, skrzynki z nagrodami i konieczność kupowania bohaterów za wirtualną walutę (do czego i tak większość z Was nie dojdzie, nie wystarczy Wam cierpliwości) pozostawiają spory niesmak i niestety psują odbiór gry jako całości. A szkoda, bo gra miała praktycznie wszystko, by stać się jedną z najlepszych produkcji z uniwersum Star Wars. Tymczasem myślę, że wystawiając siódemkę i tak jestem pobłażliwy.

Ocena 7/10

Kup Star Wars Battlefront II już za 119 PLN! Kliknij!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu