Media

Playboy rezygnuje z nagości? Raczej sprytnie robi sobie darmową reklamę

Maciej Sikorski
Playboy rezygnuje z nagości? Raczej sprytnie robi sobie darmową reklamę
16

Playboy bez nagich zdjęć. Nowy Playboy. Playboy zmienia formułę. Takie komunikaty pojawiają się w mediach od kilku dni. Właściwie od kilku miesięcy, konkretnie od października, gdy popularny magazyn poinformował, że przejdzie poważną metamorfozę. Wtedy zasiano ziarno, teraz oglądamy pierwsze owoce zmian. Zastanawiałem się nad tym jesienią, zastanawiam i dzisiaj, patrzę przy tym na okładkę "nowego Playboya" i dochodzę do wniosku, że pismo nieźle to wszystko rozgrywa. Jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by wyrzucić je na śmietnik historii.

Bo w Internecie jest mnóstwo nagości

Gdy jesienią usłyszałem, że Playboy rezygnuje z nagich zdjęć, byłem zaskoczony. Serio. W głowie pojawiała się jedna myśl: co im przeszkadza te kilka fotek? Bo nie mówimy przecież o piśmie, które jest wypchane nagimi sesjami i nie znajdziemy w nim niczego więcej. Są wywiady, są artykuły, są działy poświęcone nowym technologiom czy motoryzacji. A do tego to, z czego magazyn zasłynął - rozebrane panie. Ale czy są to wulgarne zdjecia? Nie. Zdarzały się sesje, które ocierały się o sztukę, stali za nimi znani artyści aparatu. Co roku dostaję kalendarz Playboya - wieszam go na ścianie nie dlatego, że epatuje nagością. Te zdjęcia nierzadko są naprawdę dobre. A więcej nagości widzę wchodząc na stronę jakiegoś polskiego czy zagranicznego portalu.

Rozumiałem przesłanie magazynu, wskazywanie, że w czasach darmowego porno w Sieci i tego portalowego "szczucia cycem", ludzie przestają kupować Playboya, by popatrzeć na zdjęcia. Ale nie rozumiałem, dlaczego magazyn zamierza całkowicie zerwać z korzeniami. Chcecie bardziej stawiać na treści (bo taki jest plan)? Ok, ale nie usuwajcie tych kilku stron z nagimi paniami. Dla zasady. Bo to będzie jeszcze większym zagrożeniem dla gazety - stanie się jedną z wielu z działki lifestyle. Skoro przyznajecie, że przegrywacie z Internetem, to ktoś może powiedzieć, że w ogóle nie ma dla was miejsca na rynku. Przecież wywiady i artykuły znajdą też w Internecie. Po co im gazeta?

Tak, jesienią uznałem, że Playboy popełnia błąd.

Nie ma nagości, czyli jeszcze więcej erotyki

Zdanie zacząłem zmieniać, gdy głośno zrobiło się wokół nowej okładki, nowej formuły Playboya. Bohaterką marcowego numeru będzie Sarah McDaniel. Usłyszałem o niej po raz pierwszy, ale wśród młodszych osób może być znana. To "modelka", która wypłynęła w mediach społecznościowych. Przejrzałem materiał dla Playboya, przejrzałem jej starsze zdjęcia. Brak nagości? Może i tak - nie trafiłem na zdjęcie, na którym prezentowałaby wszystkie wdzięki, była totalnie naga. Jeżeli już jest bez ubrania, to stoi za szybą albo leży w wannie. Jest jedno "ale". Te zdjęcia i tak są przepełnione erotyzmem, seksualnością. Sarah jest niczym Lolita - to prowokująca nastolatka. Chociaż nastolatką już nie jest. To kobieta odgrywająca rolę prowokującej nastolatki.

Kolejny ważny motyw z nowego Playboya to fakt nawiązania w sesji do Snapchata. I do selfie. Mamy po prostu domorosłą modelkę, która dzieli się swoim życiem, swoją półnagością. Tyle, że robi to w popularnej gazecie, a nie w Sieci. Uwagę przyciąga też stwierdzenie, że modelka w tej sesji ma wyglądać tak, jak widziałby ją jej chłopak w domu, w codziennym życiu. W łóżku, w łazience czy w kuchni. Wszytko sprawia wrażenie amatorskiej roboty, ale to stylizacja. Nie ma modelek na szybkim motocyklu, jest dziewczyna prezentująca pośladki pod kołdrą.

Taki oto brak nagości. Raczej pozorowany. Tyle, że może on być ciepło przyjęty. Przez feministki (bo Playboy przestaje być pismem szowinistycznym), przez środowiska konserwatywne (bo kończą z golizną), przez rodziców, którzy stwierdzą, że to już nie jest pismo dla panów, ale też dla ich nastoletnich dzieci - bo są ubrane rówieśniczki, a przy tym dobre treści. Najważniejsze są jednak owe dzieci - nowy Playboy to ukłon w stronę użytkowników social media, zwłaszcza Snapchata. To grono, dla którego Playboy był raczej archaicznym produktem, a teraz gazeta zaprasza ich do swojej przestrzeni. Snapchat, Instagram, selfie - czy to są elementy, którymi zdobywa się dorosłego czytelnika?

Bo w Internecie jest mnóstwo nagości

Gdy jesienią usłyszałem, że Playboy rezygnuje z nagich zdjęć, byłem zaskoczony. Serio. W głowie pojawiała się jedna myśl: co im przeszkadza te kilka fotek? Bo nie mówimy przecież o piśmie, które jest wypchane nagimi sesjami i nie znajdziemy w nim niczego więcej. Są wywiady, są artykuły, są działy poświęcone nowym technologiom czy motoryzacji. A do tego to, z czego magazyn zasłynął - rozebrane panie. Ale czy są to wulgarne zdjecia? Nie. Zdarzały się sesje, które ocierały się o sztukę, stali za nimi znani artyści aparatu. Co roku dostaję kalendarz Playboya - wieszam go na ścianie nie dlatego, że epatuje nagością. Te zdjęcia nierzadko są naprawdę dobre. A więcej nagości widzę wchodząc na stronę jakiegoś polskiego czy zagranicznego portalu.

Rozumiałem przesłanie magazynu, wskazywanie, że w czasach darmowego porno w Sieci i tego portalowego "szczucia cycem", ludzie przestają kupować Playboya, by popatrzeć na zdjęcia. Ale nie rozumiałem, dlaczego magazyn zamierza całkowicie zerwać z korzeniami. Chcecie bardziej stawiać na treści (bo taki jest plan)? Ok, ale nie usuwajcie tych kilku stron z nagimi paniami. Dla zasady. Bo to będzie jeszcze większym zagrożeniem dla gazety - stanie się jedną z wielu z działki lifestyle. Skoro przyznajecie, że przegrywacie z Internetem, to ktoś może powiedzieć, że w ogóle nie ma dla was miejsca na rynku. Przecież wywiady i artykuły znajdą też w Internecie. Po co im gazeta?

Tak, jesienią uznałem, że Playboy popełnia błąd.

Nie ma nagości, czyli jeszcze więcej erotyki

Zdanie zacząłem zmieniać, gdy głośno zrobiło się wokół nowej okładki, nowej formuły Playboya. Bohaterką marcowego numeru będzie Sarah McDaniel. Usłyszałem o niej po raz pierwszy, ale wśród młodszych osób może być znana. To "modelka", która wypłynęła w mediach społecznościowych. Przejrzałem materiał dla Playboya, przejrzałem jej starsze zdjęcia. Brak nagości? Może i tak - nie trafiłem na zdjęcie, na którym prezentowałaby wszystkie wdzięki, była totalnie naga. Jeżeli już jest bez ubrania, to stoi za szybą albo leży w wannie. Jest jedno "ale". Te zdjęcia i tak są przepełnione erotyzmem, seksualnością. Sarah jest niczym Lolita - to prowokująca nastolatka. Chociaż nastolatką już nie jest. To kobieta odgrywająca rolę prowokującej nastolatki.

Kolejny ważny motyw z nowego Playboya to fakt nawiązania w sesji do Snapchata. I do selfie. Mamy po prostu domorosłą modelkę, która dzieli się swoim życiem, swoją półnagością. Tyle, że robi to w popularnej gazecie, a nie w Sieci. Uwagę przyciąga też stwierdzenie, że modelka w tej sesji ma wyglądać tak, jak widziałby ją jej chłopak w domu, w codziennym życiu. W łóżku, w łazience czy w kuchni. Wszytko sprawia wrażenie amatorskiej roboty, ale to stylizacja. Nie ma modelek na szybkim motocyklu, jest dziewczyna prezentująca pośladki pod kołdrą.

Taki oto brak nagości. Raczej pozorowany. Tyle, że może on być ciepło przyjęty. Przez feministki (bo Playboy przestaje być pismem szowinistycznym), przez środowiska konserwatywne (bo kończą z golizną), przez rodziców, którzy stwierdzą, że to już nie jest pismo dla panów, ale też dla ich nastoletnich dzieci - bo są ubrane rówieśniczki, a przy tym dobre treści. Najważniejsze są jednak owe dzieci - nowy Playboy to ukłon w stronę użytkowników social media, zwłaszcza Snapchata. To grono, dla którego Playboy był raczej archaicznym produktem, a teraz gazeta zaprasza ich do swojej przestrzeni. Snapchat, Instagram, selfie - czy to są elementy, którymi zdobywa się dorosłego czytelnika?

Jest promocja, ale co dalej?

Odejście Playboya od nagości, seksualności, to ściema. Może z okładki nie będzie epatował nagi biust, ale dziewczyna wijąca się w pościeli i podnosząca koszulkę to nadal erotyka. Playboy mówi, że zabijają go nowe media, lecz jednocześnie pokazuje, że rozumie ten świat, że zamierza wykorzystać nowe narzędzia, by przetrwać. Podkreślanie, że kończy się z nagością to jedynie chwyt marketingowy, zrobienie szumu wokół marki, która faktycznie zaczęła podupadać. Możliwe, że teraz magazyn zacznie się jeszcze bardziej "udzielać" w social media, w Internecie i na tym będzie polegała główna zmiana.

Zastanawiam się przy tym, jak będą wyglądały kolejne numery? Dalej Snapchat i modelki z social media, znane nastolatki czy to jednorazowy strzał? Pismo całkowicie chce "odmłodzić" widownię? Ten eksperyment będzie pewnie obserwowany i komentowany w branży - nie tylko przez pisma dla panów. To niezła lekcja dla całej prasy.

Tłumaczenia samego magazynu, materiały z nowej sesji znajdziecie pod tym adresem.

Jest promocja, ale co dalej?

Odejście Playboya od nagości, seksualności, to ściema. Może z okładki nie będzie epatował nagi biust, ale dziewczyna wijąca się w pościeli i podnosząca koszulkę to nadal erotyka. Playboy mówi, że zabijają go nowe media, lecz jednocześnie pokazuje, że rozumie ten świat, że zamierza wykorzystać nowe narzędzia, by przetrwać. Podkreślanie, że kończy się z nagością to jedynie chwyt marketingowy, zrobienie szumu wokół marki, która faktycznie zaczęła podupadać. Możliwe, że teraz magazyn zacznie się jeszcze bardziej "udzielać" w social media, w Internecie i na tym będzie polegała główna zmiana.

Zastanawiam się przy tym, jak będą wyglądały kolejne numery? Dalej Snapchat i modelki z social media, znane nastolatki czy to jednorazowy strzał? Pismo całkowicie chce "odmłodzić" widownię? Ten eksperyment będzie pewnie obserwowany i komentowany w branży - nie tylko przez pisma dla panów. To niezła lekcja dla całej prasy.

Tłumaczenia samego magazynu, materiały z nowej sesji znajdziecie pod tym adresem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Snapchat