Wiem, co pomyśleliście, gdy usłyszeliście dziś o tej akcji Play - istna kopia "4G ready", z czasów kiedy wszyscy męczyliśmy się jeszcze z 3G. Również tak zareagowałem w pierwszej chwili, ale…
Widać już zresztą po pierwszych komentarzach w sieci, co o tym myślą klienci, komentarze typu, że Play nie stał nawet obok 4G, a za 5G się bierze, świadczą o dużym rozgoryczeniu tym operatorem.
Play kojarzony jest z dość agresywnego marketingu, dużych pieniędzy ładowanych w reklamy z celebrytami, co przez wielu uważane jest jako jeden z powodów, dzięki którym Play jest dziś liderem w Polsce pod względem posiadanej liczby kart SIM.
Teraz jeszcze to "5G ready"… Ale wróćmy jeszcze na chwilę do tego 4G ready, nie pamiętam jakich argumentów wtedy używali, by reklamować się w ten sposób, ale były one na pewno kiepskie. Nie dysponowali wtedy własną siecią, większość ruchu głosowego i data szła po roamingu krajowym. Wówczas to Orange, Plus i T-Mobile mogli się reklamować jako 4G ready, a Play jedynie mógłby się pod to podpiąć na doczepkę.
Dziś to wygląda już zgoła inaczej, odwrotnie, mają więcej sensownych argumentów do uruchomienia takiej kampanii, zdecydowana większość ruchu idzie już z własnych nadajników, szykują się też do całkowitego wyłączenia roamingu krajowego. Do tego z racji późnego stawiania własnych nadajników, wyposażyli je od razu w najnowsze technologie, można śmiało powiedzieć, że mają najnowocześniejszą sieć nadajników obecnie. Aktualnie mają ponad 7 tysięcy nadajników własnych, na większości z nich "wiszą" po 6 różnych kombinacji systemów pracujących na różnych częstotliwościach, a do 70% z wszystkich nadajników własnych Play podciągnięte są łącza o wysokiej przepływności 1 Gb/s, niezbędne przy technologii 5G.
Nieźle to też wygląda w przypadku technologii zwiększających pojemność sieć, między innymi stosują modulację QAM256 i QAM64 czy nadawanie przez 4 anteny na jednej stacji MIMO 4×4 oraz agregację pasm. Ok, to mają też pozostali operatorzy, ale Play zainstalował już na swoich nadajnikach technologię synchronizacji fazy przy sąsiadujących stacjach, co ma być podstawą przy 5G, pozwalającej na wymianę pomiędzy nimi i łączenie częstotliwości oraz technologię cloud air do dynamicznego przydzielania pasm.
Jean-Marc Harion, prezes Play:
Czwarty element to synchronizacja czasu: jest potrzebna do dynamicznego dzielenia pasm pomiędzy stacjami bazowymi. Technologia ta jest potrzebna do rozwoju i poprawy sieci i do przygotowania jej na 5G. Pozwala wyeliminować większość zakłóceń w sieci oraz poprawić jakość. To jest jak jazda przez skrzyżowanie zawsze na zielonym świetle, gdy nigdy nie trzeba się zatrzymywać na czerwonym świetle. I ostatni element to cloud air: umożliwia dynamiczne przydzielanie częstotliwości pomiędzy różnymi technologiami np. LTE i GSM, w zależności od zachowania klientów i użytkowania. Jest jak dodatkowy pas ruchu obok autostrady, który można wykorzystać w każdej chwili.
Ile mają takich nadajników? Prezes Play w wywiadzie z Rzeczpospolitą zdradza, że mają już 2 tys. takich stacji, a do końca roku ma ich być ponad 3 tysiące. W ich zasięgu klienci korzystający z odpowiednich urządzeń będą mogli korzystać z prędkości internetu 80-100 Mb/s, a w sprzyjających okolicznościach 300 - 500 Mb/s. Jakie to są urządzenia? Na razie wymienianych jest 15 - Samsung Galaxy S10E, Samsung Galaxy S10, Samsung Galaxy S10+, LG V30, LG G7 ThinQ, LG V40, Sony XPERIA XZ3, Huawei P20, Huawei P20 Pro, Huawei Mate 20 Pro, Apple iPhone XS, Apple iPhone XS Max, a z routererów - Netgear Nighthawk.
Czy to wszystko to wystarczający powód do reklamowania się "5G ready", wydaje mi się, że to gruba przesada, ale z drugiej strony, patrząc po tym co robią najwięksi operatorzy na świecie, którzy mają podobne argumenty i równie głośno krzyczą już o 5G, Play zwyczajnie robi to samo. A czy to dobrze czy to źle i tak zawsze na samym końcu ocenią to klienci.
Źródło: Rzeczpospolita/Play.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu