Wall Street Journal ma problem, ale to nie będzie jedyny serwis borykający się z podobnymi kłopotami. Google nie po drodze z płatnymi serwisami.
Płatne treści? Nie współpracujesz z Google, masz przerąbane! Przekonał się o tym WSJ
Wall Street Journal coraz niżej w Google
Dwóch dużych graczy. The Wall Street Journal i Google. Żadnego z nich nie trzeba wam przedstawiać, wierzę, że przynajmniej z jednego korzystacie na co dzień. I jeżeli wyszukujecie regularnie treści, to może rzucił wam się w oczy ostatni brak materiałów z WSJ. To nie jest tak, że zniknęły one całkowicie -- po prostu spadły dużo niżej w wynikach wyszukiwania. Dlaczego? Ponieważ trafiły one do płatnych subskrypcji. Automatycznie więc algorytmy Google nie są w stanie przeskanować i zaindeksować pełnej ich treści. Widzą jedynie zajawki. A to zbyt ubogie treści, aby je wysoko wypozycjonować. Jakby tego było mało, kiedy artykuły trafiają do Google News, to wówczas tuż obok źródła widnieje także informacja o tym, że dostęp do strony wymaga płatnej subskrypcji.
44% mniej ruchu z wyszukiwarki
The Wall Street Journal wprowadził płatne subskrypcje w lutym. I z jednej strony stali czytelnicy zaczęli płacić -- więc stan konta się zgadzał. Z drugiej jednak -- ruch z Google od tego czasu spadł o 44%. Twórcy z pewnością to odczuli, i... podnieśli głos. Chociaż już teraz wiadomo, że za wiele to oni nie zdziałają.
W poszukiwaniu złotego środka
Każdy walczy o swoje. Kiedy The Wall Street Journal zdecydowało się zerwać z Google prawdopodobnie nie spodziewali się aż tak drastycznych zmian. Co za tym idzie -- pojawiły się pierwsze problemy. Oczywiście WSJ nie jest jedynym portalem za paywallem. Konkurencja jednak nie zrezygnowała ze współpracy z najpotężniejszą wyszukiwarka. Przychyliła się do polityki która zakłada na ograniczony dostęp do treści -- pierwszych kilka przekierowań z wyszukiwarki jest darmowych. A dopiero później jeżeli czytelnik będzie chciał coś więcej z serwisu -- trafi na stosowny mur, który przebić będzie mógł tylko płatnością. W ten sposób wilk jest syty, a owca cała. Google wciąż będzie indeksować pełne artykuły, więc nowi czytelnicy cały czas mają szansę trafić do serwisu z poziomu wyszukiwarki. A przy tym model finansowy platformy pozostaje taki sam. Nadal wymaga uiszczenia opłaty. Warto pamiętać, że do lutego The Wall Street Journal również z tego korzystało. Okazało się jednak, że użytkownicy nadużywali tej opcji -- czyszcząc ciasteczka i kombinując. Stąd tak radykalne podejście do tematu. Obecnie wyłącznie czytelnicy przybywający na WSJ z serwisów społecznościowych mogą liczyć na ulgi i kilka darmowych wpisów.
Warto trzymać z Google...
Nikt nie będzie podważał potęgi Google. Bo to jedna z tych firm, które mają władzę -- czy tego chcemy, czy nie, pozwoliliśmy jej na to. Idealnie obrazuje to chociażby kwestia automatycznego blokowania "złych" reklam w Chrome. Teraz można się albo dostosować do wymagań, albo liczyć z konsekwencjami. Firma rozdaje karty i ustala zasady, o czym przekonuje się teraz na własnej skórze także The Wall Street Journal. Wydawcy twierdzą że wiedzieli na co się piszą. Ale w praktyce chyba nie spodziewali się aż takich spadków. A teraz jest odrobinę za późno...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu