Felietony

3 rzeczy, za które pokocham i znienawidzę Pixela 9

Kamil Pieczonka
3 rzeczy, za które pokocham i znienawidzę Pixela 9

Po miesiącach przecieków Google wreszcie zaprezentował wczoraj nowe smartfony z rodziny Pixel. Co ciekawe jest ich teraz 4 - Pixel 9, Pixel 9 Pro, Pixel 9 Pro XL oraz Pixel 9 Pro Fold. Na pierwsze recenzje musimy jeszcze poczekać, ale już teraz widzę kilka ważnych poprawek i niestety również sporych mankamentów.

Pixel 9 coraz bliżej flagowca

Seria smartfonów Google Pixel od zawsze miała aspirację do segmentu smartfonów "premium", ale też zawsze czegoś im brakowało. Z drugiej strony przynajmniej do tej pory ich cena również nie była na poziomie najlepszych smartfonów Apple i Samsunga. W tym roku się to zmienia, ale do tego jeszcze wrócimy. Na początek chciałbym zwrócić uwagę na to, co faktycznie poprawiono w nowym modelu. Dla mnie, jako użytkownika Pixela 7, największa zmiana to czytnik linii papilarnych. Google wreszcie odszedł od rozwiązania optycznego, na rzecz czytnika ultradźwiękowego, który ma być o 50% szybszy i dokładniejszy. Pierwsze opinie osób, które miały styczność z tym smartfonem zdają się to potwierdzać. I całe szczęście, bo czytnik w Pixelu 7 czasem doprowadza mnie do szewskiej pasji.

To co zwróciło moją uwagę to również cieńsze ramki wokół ekranu, bez tzw. "bródki". Teraz Pixel 9 ma takie same ramki z każdej strony, a w modelach Pro są one nawet jeszcze nieco mniejsze co pozwoliło zmieścić w takiej samej obudowie jeszcze nieco większy ekran. Szczególnie dobrze wygląda to w modelu Pixel 9 Pro, który jest nowością w ofercie Google. Tego smartfona bardzo mi brakowało, bo nie miałem nigdy ochoty na tak wielki telefon jak Pixel 8 Pro, ale czasami skorzystałbym z jego możliwości fotograficznych. Teraz problem został rozwiązany, bo Google zmieścił aparaty z wersji Pro również w mniejszym modelu. Nie ma zatem potrzeby iść na kompromisy, choć zastanawiam się, jak to odbije się na czasie pracy, który ma być nawet o 20% dłuższy niż u poprzednika. Warto też docenić szybkie ładowanie, chociaż nie wiemy jeszcze jak szybkie, ale Google wprowadza do oferty ładowarkę 45 W.

Cena flagowa, ale procesor nadal kuleje

Obejrzałem wczorajszą konferencję Made by Google w całości i byłem w szoku jak mało czasu poświęcono specyfikacji nowych modeli. Owszem, wspomniano, że będzie więcej pamięci RAM (12 GB w bazowej wersji i 16 GB w wersjach Pro), bo jest to potrzebne do sprawnego działania sztucznej inteligencji Gemini. Za to tylko napomknięto o nowym procesorze Tensor G4, który bazuje na Exynosie i zaoferuje nieznaczny wzrost wydajności. W zasadzie nie wiemy nawet jaką ma konfigurację rdzeni, nie wspominając o jakichś większych poprawkach, poza układem NPU. Patrząc na to co oferował Tensor G3, nie będzie tu dużej różnicy, a to oznacza, że G4 jest bardzo daleko od dzisiejszych, flagowych procesorów. Na coś lepszego od Google będziemy musieli zapewne poczekać do przyszłego roku i układu Tensor G5 produkowanego przez TSMC.

Nie przeszkodziło to jednak firmie w podniesieniu ceny smartfonów już teraz. W USA jest o 100 USD drożej, co w Polsce przekłada się to na ceny wyższe o 400-450 złotych. Teraz bazowy model kosztuje 4049 złotych (Pixel 8 kosztował 3599 złotych), za Pixela 9 Pro XL trzeba natomiast zapłacić przynajmniej 5399 złotych (wcześniej 4999 złotych). Sytuację ratuje nieco promocja w przedsprzedaży, w ramach której można kupić wersję 256 GB, w cenie bazowego modelu, który ma śmieszne 128 GB pamięci. Dodatkowo kupując w Google Store można zyskać od 850 do 1080 złotych dodatkowych środków do wydania w sklepie, np. na nowe słuchawki albo zegarek. W elektromarketach można natomiast zyskać dodatkowy rabat rzędu 850 złotych jeśli w rozliczeniu zostawimy starego smartfona.

Oznacza to mniej więcej tyle, że cena nowych Pixeli będzie zapewne szybko spadać, tak jak to miało miejsce z poprzednimi modelami. Rynek szybko weryfikuje rzeczywistą wartość urządzeń na tle konkurencji, a dodatkowe promocje na start pokazują, że cena bazowa jest wyraźnie przesadzona. Was pewnie najbardziej jednak interesują możliwości nowego modelu. Niestety na recenzje musimy jeszcze poczekać. Smartfony Google mają do nas trafić w tym tygodniu, ale nieco więcej na ich temat będziemy mogli napisać dopiero gdy trafią do pierwszych użytkowników, czyli 22 sierpnia (dotyczy bazowego Pixela 9 i Pixel 9 Pro XL).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu