Zagadnienie VR (rzeczywistości wirtualnej) na razie nie jest kojarzone z Apple i jej produktami. Przynajmniej gdy mowa o nowym podejściu do tego temat...
Zagadnienie VR (rzeczywistości wirtualnej) na razie nie jest kojarzone z Apple i jej produktami. Przynajmniej gdy mowa o nowym podejściu do tego tematu, tworzeniu gogli umożliwiających głębszą eksplorację cyfrowego świata, zanurzaniu się w nim. Pojawił się jednak projekt sprzętu rozwijającego w ciekawy sposób możliwości iPhone'a. Pinć, bo to o tym urządzeniu mowa, ma swoje atuty, ale jest też spora wada: twórcy nie dokończą prac bez wsparcia w postaci crowdfundingu.
Google zrobiło Cardboard, Samsung stworzył Gear VR, ich śladem poszła już grupa firm, która chce sprzedawać gogle VR dla smartfonów z Androidem. Użytkownicy iPhone'ów na razie mogli z boku przyglądać się tym wydarzeniom, brakowało wieści na temat sprzętu przygotowywanego z myślą o smartfonach Apple. Nadrabia to teraz kanadyjska firma Cordon Media stojąca za projektem Pinć. Stworzyła ona gogle dla najnowszych słuchawek korporacji z Cupertino i ma nadzieję, że pomysł zyska wsparcie społeczności Indiegogo. Jednocześnie zdrowo podchodzi do tematu: nie będzie zainteresowania = produkt nie jest potrzebny.
Najciekawszym elementem nowych gogli jest ich kompaktowy rozmiar. Obudowa, do której wsadza się smartfon Samsunga nie jest gadżetem łatwym do umieszczenia w kieszeni - w przypadku Pinć można to zrobić. Na dobrą sprawę mamy do czynienia z futerałem, który po stosunkowej łatwej zamianie staje się okularami do rzeczywistości wirtualnej. Wykonano zatem kolejny krok na drodze do popularyzacji rzeczywistości wirtualnej: pojawiła się miniaturyzacja. Tym razem nie mamy już do czynienia z wielkim hełmofonem, który mógł trochę przerażać, gdy patrzyło się na początki Oculus Rifta - na przestrzeni kilku kwartałów udało się na tym polu sporo zmienić.
Uwagę przyciągają także dwa pierścienie stanowiące element wyposażenia zestawu - umożliwiają one sterowanie za pomocą gestów. Staje się jasne, że użytkownik nie tylko będzie przebywał w wirtualnym świcie: ma tam również działać. Z biernego odbiorcy przekształca się w aktywnego użytkownika. To ma ponoć zainteresować deweloperów i przyciągnąć np. biznes e-commerce: klient może nie tylko zobaczyć towar, ale też wirtualnie się nim pobawić. Dodatkowy bodziec skłaniający do zakupów.
Na jakim etapie znajdują się prace? Dość wczesnym. Aby projekt został sfinalizowany, twórcy potrzebują 100 tys. dolarów. Przynajmniej o tyle proszą w Indiegogo. Na razie zebrano 15 tys., potrzebny był na to tydzień. Wynik nie jest zatem oszałamiający, ale nie stawiałbym jeszcze na nich krzyżyka. Możliwe, że ich pomysłami i dotychczasowymi pracami zainteresuje się większy gracz. Kto wie, może w tę stronę spojrzy samo Apple? Po przejęciu firmy Beats za kilka miliardów dolarów, nie zdziwiłbym się, gdyby wyciągnęli portfel, by stać się właścicielem tego pomysłu.
Więcej informacji można zdobyć na stronie produktu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu