PewDiePie, najpopularniejszy jutuber na świecie pokazał na swoim materiale tabliczkę z napisem „śmierć wszystkim Żydom”. Jest afera, od twórcy odwracają się poważni biznesowi partnerzy. A ten zamiast tylko przeprosić, przyznać się do błędu i zrozumieć, że zrobił źle - atakuje „stare media”, obwiniając je o całą sytuację. Żałosne.
Sprawię rasistowskiego hasła na jednym z materiałów najpopularniejszego jutubera na świecie omawiałem w niedawnym artykule na Antywebie. Sprawa poszła dalej, oprócz Disneya odciął się bowiem od PewDiePie również sam YouTube - jego największa gwiazda nie będzie mieć już swojego programu w płatnej wersji platformy (YouTube Red), ucięta ma zostać również pozostała współpraca biznesowa z jutuberem.
Nie trzeba było długo czekać na oficjalne wyjaśnienia PewDiePie. W trwającym 11 minut materiale wideo przeprasza. Przez minutę…
…by kolejne 10 przeznaczyć na pojazd po Wall Street Journal i starych mediach. Te, jak mówi jutuber, są cały czas przeciwko niemu i karmią się jedynie sensacją. Co więcej, robią to dlatego, że ma on większy zasięg i osiągnął sukces. Bardziej żałosnego tłumaczenia swojej wpadki dawno nie widziałem.
Zwrócenie uwagi na problem mediów
Trudno oczywiście pominąć, że PewDiePie zwraca uwagę na problem dzisiejszych mediów. Sensacja to tak naprawdę jedyne co napędza wiele polskich i zagranicznych stron czy gazet. Ludzie chcą czytać o kontrowersjach czy tragediach - to się nie zmieni. Zgadzam się też z tym, że pewne rzeczy są przez media wyciągane z kontekstu i na takim fragmencie niektórzy potrafią zbudować całą opowieść. PewDiePie wskazuje, że w jednym z materiałów założył niemiecki mundur, stare media wyciągnęły to z kontekstu i zarzuciły mu nazizm. Oczywiście nie popieram takich działań i często czuję się zażenowany czy tając czy oglądając materiały stworzone w ten sposób. Jednak obwinianie o wszystko mediów jest zwyczajnie słabe, podobnie jak stawianie się w roli ofiary. Szczególnie, że przecież PewDiePie sam przyznał się do winy i przeprosił za zaistniałą sytuację. Szkoda tylko, że przeprasza i tłumaczy się przez minutę, pozostałe 10 minut z 11-minutowego filmu to pojazd na „stare” media, w tym przede wszystkim Wall Street Journal.
Cała sprawa przypomina i trochę tłumaczenia jednego z naszych rodzimych jutuberów. Co z tego, że w swoich filmach przeklinał, wyzywał ludzi, to samo robił na swoich grupach na Facebooku. Duża telewizyjna stacja pominęła, że przecież brał udział w zbiórkach charytatywnych, jest więc usprawiedliwiony. Tak, zbiórki pojawiły się też w tłumaczeniach PewDiePie. Wiecie, pokazuje tabliczkę z napisem „śmierć wszystkim Żydom”, ale generalnie jest pozytywną postacią, bo czasem zrobi coś pozytywnego.
Trochę odpowiedzialność za swoje czyny, chłopie - jesteś dorosły
Nie chcę tu nikogo umoralniać. Też występuję przed kamerą, też tworzę filmy. O popularności PewDiePie nawet nie marzę, a na pewno część z Was uważa, że robię nieporównywalnie gorsze materiały. Wasze prawo. Ale nawet przy kosmicznie mniejszym zasięgu mam z tyłu głowy, że oglądają mnie na przykład osoby młodsze i jeśli nawet jedna z nich spojrzy na mnie na zasadzie „o, ten koleś dobrze gada, chyba ma rację, zgadzam się z nim, zrobię jak on” - to ciąży już na mnie odpowiedzialność za to, co ów młodszy widz może pomyśleć. Dlatego i ja 10 razy zastanowię się zanim nagram jakiś materiał, czy palnę głupotę. PewDiePie się nie zastanawia, podobnie jak wielu popularnych twórców na jutubie. I to nie z gapiostwa, ale czystego wyrachowania - bo przecież kontrowersje zbierają ogromną publikę, zdecydowanie mniejszą niż wartościowe treści. Kanał PewDiePie to moim zdaniem wygłupy i mnóstwo bezwartościowej treści. To taki internetowy clown - ale z ogromnym zasięgiem i powinien sobie z niego zdawać sprawę. Można powiedzieć, że z wielkim zasięgiem wiąże się wielka odpowiedzialność. Podobno nieszczęsną tabliczką z rasistowskim hasłem chciał pokazać, że za 5 dolarów ludzie zrobią w internecie wszystko. Naprawdę nie można było umieścić tam innego hasła? Przecież udowodniłby dokładnie to samo. Różnica między wynajętą do tego firmą a nim jest taka, że gdyby tylko oni pokazali tabliczkę, nie zobaczyłby tego nikt. PewDiePie pokazał ją jednak milionom widzów.
Obwinianie mediów za zaistniałą sytuację jest słabe, tłumaczenie widzom jak to niezależny twórca ma trudno i źle w kontekście ciągłych ataków przez „stare media” również. Materiał ma ogromny poklask i pokazuje też, że prawda leży tam, gdzie leży posłuch. Nie usprawiedliwiam w żaden sposób WSJ, tamci też mają pewnie swoje za uszami. PewDiePie jednak przegiął i mógł po prostu przeprosić. Bo to całe tłumaczenie jest żałosne i jestem prawie pewien, że chodzi przede wszystkim o obecnych i przyszłych partnerów biznesowych. Bo przy takim zasięgu i takich pieniądzach robienie kanału z czystej szczerości zwyczajnie nie istnieje.
ps. A jeśli chcecie wiedzieć jak powinno się gasić pożar w internecie i przyznawać do błędu, zachęcam do zapoznania się ze sprawą Krzysztofa Gonciarza. Niby zasięg i popularność nieporównywalnie mniejsza, a umiejętności poradzenia sobie z teoretycznie podobnym problemem (drama w sieci) na zupełnie innym poziomie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu