Felietony

Petardowicze - szczera petarda wam w...

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

Reklama

Petardami nasz naród stoi. Nie ładnymi fajerwerkami za kosmicznie duże pieniądze, ale tym tanim wybuchającym głośno gównem, które sprzedawane jest na każdym bazarze. Świętować nowy rok każdy chce z klasą i petardą - to pierwsze nie zawsze się udaje, ale na to drugie skusiło się na sylwestra wielu.

Wiem, że nie jest to wpis technologiczny, ale muszę to napisać. Drodzy petardowicze - wy, którzy jeszcze następnego dnia po sylwestrze z umiłowaniem napieprzacie petardami hukowymi - przyjmijcie mój szczery środkowy palec. Ode mnie oraz od mojego psiaka, który prawie nie zszedł na zawał, którego pierwszy raz widziałem piszczącego ze strachu, który nie wiedział gdzie się schować, tak bardzo się bał.

Reklama

Rozumiem uczczenie nowego roku pokazem sztucznych ogni. Sam z synem z dużą przyjemnością zobaczyłem ten pokaz kolorowych świateł i fajerwerków. Trwał on jakieś 30 minut i na to, jak co roku, nasze domowe zwierzątko przygotowaliśmy.

Potem jednak wychodzą "petardowicze" - wypełzają ze swoich jam, jak cisi zabójcy snu i zdrowego rozsądku. Taktyka jest słuszna, nikt przecież nie zauważy wybuchu petardy w kulminacyjnym momencie sylwestra, za to kiedy zakradniemy się o 4 nad ranem i rzucimy nasze 7,5 petardy zrobimy hałas na całe osiedle. Ba... trzeba zostawić jeszcze 7,5 petardy na następny dzień, tak aby pokazać kto rządzi na osiedlu. To są jednak petardowi szefowie ulicy, ci mniej śmiali nie bawią się w niuanse i po prostu naparzają petardami z balkonów. Co niektórzy nawet z balkonu próbują puścić sobie petardę na patyku - taki trochę droższy rodzaj, który leci 15 metrów do góry i potem z głośnym hukiem wybucha. Niestety wsadzanie go do butelki po szampanie jest tak samo dobrym pomysłem jak wsadzenie go sobie w dupę. Efekt końcowy widziałem na własne oczy kiedy butelka się przewróciła i petarda poleciała na balkon z ludźmi zamiast w powietrze.

Tak wyglądał wczoraj mój Rocky wykończony po dwóch dniach ciągłego strachu

Petardowicze mają też oczywiście gdzieś innych ludzi. Obok przechodzi rodzina z dziećmi i zwierzakiem (tak było wczoraj)? Nic to - każdy przecież lubi się przestraszyć więc sruuuuu, odpalamy! Ale podskoczyli! Ale jest zabawnie... i patrz ten pies jak spier..., chyba rekord na setkę pobije. Sprzątamy? Co ty...? Przecież płacisz podatki, to ktoś posprząta...

Szczera petarda wam w... drodzy petardowicze - w imieniu swoim i wszystkich zwierzaków, które przez ostatnie dwa dni terroryzowaliście.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama