Felietony

Patenty Apple nie takie groźne w Kraju Kwitnącej Wiśni

Michał Szabłowski
Patenty Apple nie takie groźne w Kraju Kwitnącej Wiśni

Jaka jest różnica między Japonią i Stanami Zjednoczonymi? Do niezliczonej ilości zabawnych odpowiedzi można teraz dorzucić: "dwadzieścia miliardów pię...

Jaka jest różnica między Japonią i Stanami Zjednoczonymi? Do niezliczonej ilości zabawnych odpowiedzi można teraz dorzucić: "dwadzieścia miliardów pięciocentówek, których Samsung nie musi wysłać firmie Apple". Sąd w Kraju Kwitnącej Wiśni orzekł, że technologie wykorzystane przy powstawaniu smartfonów i tabletów Koreańczyków nie naruszają praw patentowych giganta z Cupertino. Tym razem jednak Apple nie przyczepił się do sposobu, w jaki szczypie się i przewija ekran.

W ojczyźnie samurajów, hentai i konsol PlayStation Apple żądał około jednego miliona euro (100 milionów jenów) od Samsunga. Miałaby to być dla niego kara za naruszenie patentów chroniących w iGadżetach technologii odpowiedzialnej za "synchronizowanie muzyki i filmów z serwerami". Możemy się tylko domyślać, o jaką dokładnie technologię chodzi - czy tę odpowiedzialną za strumieniowanie mediów, czy też łączenie się z chmurą. Możemy być już za to pewni, że według japońskiego sądu produkty Samsunga nie naruszają owych patenetów.

Tokijski sędzia Tamotsu Shoji nakazał firmie Apple zwrócenie kosztów sądowych i tym samym dopisał Japonię do krótkiej listy państw, w których udało się ujść cało producentowi między innymi tabletów, smartfonów i aparatu fotograficznego z rodziny Galaxy. Szefowie Samsunga z pewnością żałują, że sędziowie i ławnicy w Korei Południowej, Niemczech (zakaz sprzedaży Galaxy Taba 7.7), a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych (ponad miliard dolarów kary) nie postąpili podobnie jak ich koledzy z Japonii i Anglii. Ci ostatni wyśmiali producenta iPhonów i iPadów twierdząc, że tylko idiota pomyliłby ich urządzenia.

Czy kogoś może dziwić ten wyrok? W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że takie zakończenie sprawy było w japońskim sądzie do przewidzenia. Jakby nie patrzeć, to przecież Samsung jest "u siebie" i powinien, przynajmniej teoretycznie, liczyć na przychylność sędziów. Szybko jednak przypomniałem sobie, że nie dano mu fory we własnej ojczyźnie - tam po zakończonym procesie zakazano sprzedaży nie tylko Apple'owskich: iPhone'a 4 i iPad 2, lecz również wyprodukowanych przez Samsunga: Galaxy SII, Galaxy Nexusa i Galaxy Taba 10.1. Cios był zatem mocny i wykluczył możliwość istnienia sympatii sędziów do którejś ze stron sporu.

Co nas teraz czeka? Wojna Patentowa pomiędzy Apple i Samsungiem jeszcze się nie skończyła. Obecnie najciekawszą batalią, jaką te dwie firmy będą musiały ze sobą stoczyć, będzie ta, w której Koreańczycy będą chcieli odwołać się od wyroku amerykańskiego sądu. Ciekaw jestem, ile ciężarówek z pięciocentówkami wróci do Koreańczyków.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu