Takuro Mizobe – szef Pocketpair – nie spodziewał się tak dużego sukcesu i uważa, że to kwota „zbyt duża, jak na studio ich wielkości”.
„Pokemony z giweram”, czyli Palworld, to gra, która ukradkiem ukazała się w styczniu i od razu rozbiła bank – zarówno pod względem popularności, jak i finansowym. W przeciąg zaledwie kilku dni produkcja studia Pocketpair stała się jedną z najpopularniejszych gier i choć wydawać by się mogło, że szefostwo powinno być zachwycone, to jest zupełnie odwrotnie. Czy duże pieniądze mogą sprawić problemy? W tym przypadku tak…
Firma stojąca za Palworld nie ma planów na rozwój – to za duże pieniądze
Gry to ogromny biznes, a dla zajawki tworzą je tylko nikomu nieznane firemki złożone z pasjonatów – duże studia z gier chcą wycisnąć ile się da. Tymczasem Pocketpair, autorzy Palworld , ubolewają nad zbyt dużymi pieniędzmi, które przyniosła premiera ich najnowszego tytułu. Tych, którzy nie mają pojęcia, czym Palword jest, odsyłam do wpisu Piotra – w dużym skrócie to gra w otwartym świecie, gdzie gracz w towarzystwie sympatycznych stworków, eksploruje kolorowe krainy, buduje struktury i walczy z przeciwnikami online. Użytkownicy z całego świata pokochali ten format, a gra przyciągnęła już ponad 25 milionów graczy – na samym Steam sprzedało się kilkanaście milionów kopii. I to właśnie w tym tkwi problem.
Takuro Mizobe – szef Pocketpair – nie spodziewał się tak dużego sukcesu i uważa, że to kwota „zbyt duża, jak na studio ich wielkości”. Firma składa się z 55 osób i obecnie nie ma żadnych planów na rozwój, a pieniądze trzeba jakoś spożytkować – Mizobe nie podał konkretnych zarobów, ale mają być one przytłaczające w obliczu niespełna 7 milionów wydatnych na produkcję.
Pojawiają się już też pierwsze sygnały zainteresowania wykupieniem Pocketpair przez duże ryby branży (mówi się o Nintendo i Microsofcie) i choć firma jest otwarta na ewentualne partnerstwa, to obecnie wolałaby podążać spokojnie swoim torem, a nie rzucać się na głęboką wodę. Ogromna popularność sprawiła też, że pojawiło się dużo oskarżeń o kopiowanie Pokemonów (bo styl faktycznie jest podobny), a co za tym idzie, łamanie praw autorskich.
Cóż, brzmi to trochę jak słowa słynnego polskiego pisarza, któremu sukces Wiedźmina narobił tylko… – wiecie o co chodzi ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu