Mój dobry znajomy Tomek Wożniak umieścił na Facebooku ciekawą informację odnośnie nowej reklamy Otodom. Okazuje się bowiem, że nowa reklama Otodom pokazuje bardzo ciekawą funkcjonalność serwisu, funkcjonalność której w rzeczywistości nie ma.
Reklama Otodom pokazuje możliwości znalezienia wymarzonego domu poprzez wpisywanie w wyszukiwarkę taki haseł jak "dom pod lasem" czy "pokój dla dziecka". Trzeba przyznać, że taki sposób przeszukiwania bazy ogłoszeń w serwisie z nieruchomościami byłby bardzo przydatną opcją. Tak naprawdę często bowiem mamy nasze własne kryteria poszukiwania, które "nie mieszczą" się w tym co oferują nam serwisy z ogłoszeniami. W tym przypadku pokazana możliwość byłaby czymś naprawdę przydatnym i chyba rzadko spotykanym.
Funkcja pokazana na reklamie :
Rzeczywistość :
Tymczasem po sprawdzeniu możliwości wyszukiwania w Otodom okazuje się , że takiej opcji nie ma. Nie ma pola w podstawowym wyszukiwaniu w które możemy wpisać własne kryteria. Możemy oczywiście zdefiniować sobie, że szukamy domu w województwie mazowieckim, określić powierzchnie i wprowadzić iż w opisie ogłoszenia powinno znaleźć się słowo "las" lub inne wyrażenie, które mógł wpisać ogłoszeniodawca. To jednak zupełnie co innego niż możliwości pokazane na reklamie.
W dyskusji na Facebooku pod postem Tomka pojawił się komentarz "czy efekt Axe i gościa na koniu w Old Spice też bierzesz dosłownie?". W sumie dobrze postawione pytanie skoro bowiem są reklamy o takim poziomie abstrakcji jak kosmetyki Axe to czy powinniśmy się czepiać reklamy Otodom, która tylko trochę przekłamuje rzeczywistość? W sumie reklama akcentuje najbardziej fakt, że w serwisie każdy znajdzie swój wymarzony dom i to może być prawda.
Z drugiej strony reklama Otodom na pierwszym planie stawia opcję, której nie ma a która byłaby bardzo ciekawą funkcją w takim serwisie. Tomek napisał, że właśnie dlatego zwrócił uwagę na ten produkt, ponieważ nigdy wcześniej nie widział podobnej możliwości w tego typu serwisach.
Zdaje sobie sprawę, że dyskusja o "prawdzie" w reklamach jest dyskusją dla naiwnych. Mimo wszystko ten przypadek mnie zainteresował. Rozumiem, że są reklamy w które nikt logicznie myślący nie wierzy (kosmetyki, proszki i płyny do prania itp.), rozumiem że może to być metafora. Tylko czy w przypadku tak namacalnych rzeczy jak funkcjonowanie wyszukiwarki taka metafora to nie przesada?
Ja po obejrzeniu tej reklamy również spodziewałbym się, że serwis będzie działać tak jak było pokazane na spocie w TV. Dodam, że nie traktuję tak samo wszystkich reklam i nie oczekuję, że po zjedzeniu chipsów zamienię się w tańczącego małolata.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu