Smartfony

Oto Oppo Reno 4 Pro 5G – pierwsze wrażenia. Będzie hit?

Tomasz Popielarczyk
Oto Oppo Reno 4 Pro 5G – pierwsze wrażenia. Będzie hit?
7

Oppo nie miało łatwego startu w Polsce. Zdążyli się rozkręcić, a ich zapał skutecznie przytłumiła pandemia. Ale show must go on. Niespełna pół roku po debiucie Oppo Reno 3 do Polski wkracza jego następca – Reno 4 i to w trzech wersjach. Dobrze zgadliście: Lite, „(nie)zwykłej” oraz Pro. Przyjrzyjmy się tej ostatniej.

Oppo Reno 4 Pro to najmocniejsza propozycja Oppo na ten sezon. Smartfon ma szczególnie nęcić rozbudowanymi funkcjami wideo, wsparciem dla 5G i baterią (a właściwie jej szybkim ładowaniem, z czego Oppo jest znane). Ale oczywiście to nie wszystko, bo, jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach.

Najcieńszy taki smartfon

Smartfon jest sprzedawany w dwóch wariantach kolorystycznych: klasycznym czarnym oraz niebieskim (a właściwie Galactic Blue). Tył wykonano zgodnie z techniką „Reno Glow”, a więc łączy ze sobą matowe i lśniące elementy wykończenia. Ma to na celu minimalizowanie zabrudzeń – w tym odcisków palców, które tak chętnie zbierają dzisiejsze smartfony. Obudowa ma też certyfikat IP54. Oppo Reno 4 Pro jest więc odporny na zachlapania i pyłki.

Wizualnie cała konstrukcja robi wrażenie. Oppo Reno 4 Pro mierzy zaledwie 7,6 mm grubości przy wadze 172 g. Jest to zasługa kilku autorskich rozwiązań. Producent zmniejszył bowiem płytę główną aż o 15 proc. i ulokował elementy w taki sposób, by zmieścić tutaj baterię 4000 mAh. To oczywiście wymagało też pewnych kompromisów, więc moduł aparatu dość zauważalnie wystaje ponad taflę szkła. Nie jest to jednak jakiś szczególnie irytujący aspekt.

Ekran, w który chce się patrzeć

Zastosowanie znalazł tutaj wyświetlacz AMOLED 3D o przekątnej 6,5 cala. 3D oznacza w tym wypadku tyle, że na bocznych krawędziach go po prostu zaokrąglono – zgodnie z dzisiejszą sztuką. Panel pracuje w rozdzielczości FullHD+ i posiada odświeżanie 90 Hz. Jego maksymalna jasność, jak deklaruje producent, to 1100 nitów (przy czym na co dzień będzie to na ogół 500 albo 800).

W połączeniu z dwoma głośnikami stereo. Co ważne, komorę dolnego głośnika wypełnia materia basowy, który odpowiada za generowanie dźwięku na poziomie zbliżonym do 1,0 CC. I to słychać, bo Reno 4 Pro gra naprawdę przyjemnie.

Sercem smartfona jest procesor Snapdragon 765G wspierany przez 12 GB RAM-u i 256 GB pamięci wewnętrznej (przynajmniej w egzemplarzu testowym). Nie jest to najmocniejszy chip Qualcomma, ale to nie wpływa w zauważalnym stopniu na komfort używania smartfona. Urządzenie działa płynnie, a każda aplikacja czy gra, którą zdążyłem póki co tutaj zainstalować oferowała zadowalający poziom doświadczeń.

Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 10 (ale pewnie niedługo się to zmieni, bo ma dostać aktualizację) z nakładką ColorOS 7.2. Ta nie zmieniła się jakoś znacząco. Dodano kilka autorskich rozwiązań, jak wstępne ładowanie aplikacji przewidywane przez algorytmy AI, tapety grawitacyjne czy nowe gesty.

Oczywiście 5G w nazwie procesora nie jest przypadkiem. Oppo Reno 4 pro wspiera nowy standard łączności. Mało tego, zastosowanie znalazło tutaj rozwiązanie o nazwie Antena 360° Surround Antenna 2.0, które ma optymalizować łączność z nadajnikami BTS i płynnie przełączać się między 4G i 5G by zapewnić stałą, wysoką prędkość przesyłania danych.

Nie można też nie wspomnieć o baterii. Ogniwo o pojemności 4000 mAh wspiera ładowanie SuperVOOC 2.0 65 W. Co to oznacza w praktyce? Do poziomu 60 proc. naładujemy baterię w ok. 15 minut. Zaś do 100 proc. – w 36 minut. To zupełnie zmienia sposób, w jaki używa się telefonu, bo już nigdy więcej nie będziecie go podłączać na noc do ładowarki. Napięcie jest przy tym regulowane w płynny sposób w oparciu o temperaturę urządzenia. Ma to chronić sprzęt i zapobiegać utracie żywotności.

I tu od razu warto przejść do pierwszego dużego minusa – braku ładowania indukcyjnego. Szkoda.

Foto i wideo

W Oppo Reno 4 Pro mamy potrójny aparat, na który składają się:

  • Szerokokątny 48 Mpix (Sony IMX586) z OIS
  • Ultraszerokokątny 12 Mpix (IMX708 1/3,43” z pikselia 1,4 mikrometra)
  • Teleobiektyw 13 Mpix

Z przodu mamy natomiast kamerkę 32 Mpix z funkcją portret AI (a jakże!)

Jeszcze nie mam pełnej specyfikacji tych modułów. Oppo chwali się tutaj technologią ultrastabilizacji Wideo 3.0, która ma sprawiać, że filmy 720p@30 i 1080p@30 będą niesamowicie płynne i pozbawione drgań. Wynika to ze współpracy OIS, EIS oraz zaangażowania ultraszerokokątnego obiektywu. Jak na razie pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Zobaczymy, co dalej.

Jeżeli chodzi o wideo, mamy tutaj do dyspozycji jeszcze kilka innych trybów. Live HDR znacząco wpływa na rozpiętość tonalną nagrania. Natomiast Ultra Night Video (czy wszystko musi być ULTRA?!) ma gwarantować zadowalające rezultaty podczas filmowania nocą. Wisienką na torcie jest tryb kinowy, co pozwala na nagrywanie w formacie 21:9 i dostosowanie takich elementów, jak wartość ekspozycji (EV), balans bieli (WB), czas naświetlania(S), czułość ISO, tryb ostrości (AF) i ustawienia zoomu.

Dopełnieniem tego wszystkiego jest aplikacja Soloop pozwalająca edytować nasze nagrania, nakładać na nie filtry, podkręcać parametry i nie tylko. Wbudowane w aplikację algorytmy mają nawet automatycznie identyfikować lokalne rytmy muzyczne i odpowiednio je oznaczają podczas edycji.

Oppo Reno 4 Pro – pierwsza opinia

Te kilka pierwszych dni z Oppo Reno 4 5G (ta czwórka i piątka obok siebie mogą być mylące…) pozostawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Smartfon jest bardzo ładny i świetnie wykonany. Duży plus stanowią na pewno plecki, które jakimś cudem (cudem Oppo) nie zbierają tak szybko odcisków palców.

Do atutów tego urządzenia trzeba na pewno zaliczyć świetny wyświetlacz, dużą baterię (szczególnie w kontraście do rozmiarów obudowy) z fenomenalnym szybkim ładowaniem i rozbudowane funkcje rejestrowania wideo. Same aparaty, póki co, zapowiadają się również bardzo dobrze.

Dla wielu osób minusem będzie pewnie Snapdragon 765G – moim zdaniem niesłusznie. Nie zapominajmy też, że opakowano go solidną ilością RAM-u (12 GB) i pamięci wewnętrznej (256 GB). O wiele bardziej mnie irytuje brak ładowania indukcyjnego i to zdecydowanie duża wada.

Ogółem jednak jest to smartfon, który powinien zadowolić zdecydowaną większość odbiorców.  Choć trzeba zauważyć, ze wyceniono go dość wysoko - na 3299 zł. Ale na finalne werdykty poczekajmy jeszcze chwilę do czasu opublikowania pełnej recenzji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu