Gry

Oto najlepsze strategie w jakie zdecydowanie warto zagrać!

Krzysztof Kurdyła
Oto najlepsze strategie w jakie zdecydowanie warto zagrać!
26

Gry strategiczne to wielka rodzina tytułów, która wybija się ponad poziom innych wymogami, jakie stawia naszej inteligencji. Spora część z nich ma też spore walory edukacyjne i aż żal, że dzisiejsza szkoła nie potrafi tego wykorzystać. Oczywiście nie każda gra tego typu przetrzepie wasze szare komórki na lewą stronę, ale jeśli szukacie gier ambitnych, tu znajdziecie je najłatwiej. Inna rzecz, że za wejście w ten świat zapłacicie ogromnymi ilościami prywatnego czasu.

Jako fan strategii i gier wojennych przez kilka dni myślałem jak podejść do tak bliskiego mi tematu. Jak zwykle w przypadku przekrojowego omówienia zdaje sobie sprawę, że nie dam rady wymienić wszystkich dobrych tytułów, a także, że moje specyficzne podejście niepokrywające się z „mainstreamem” (nie lubię na przykład „Total War”) skończy się wpisami typu „Jak mogłeś nie wspomnieć...”. Cóż, mówi się trudno i zakłada zbroję.

Strategie, legenda

Na początek mała legenda, opisująca najważniejsze odmiany gier strategicznych. Warto tu zauważyć, że o ile w samej wojskowości podział na strategię, operację i taktykę jest dość wyraźny, to w przypadku gier to pojęcie zawiera w sobie gry wojenne każdego z wymienionych typów, a nawet sporo więcej.

Najbardziej podstawowy podział wynika ze sposobu prowadzenia rozgrywki. Gry turowe, jak sama nazwa wskazuje, mają wyraźnie rozgraniczone etapy, w których strony wykonują swoje ruchy. W strategiach czasu rzeczywistego decyzje trzeba podejmować na bieżąco, jednostki są w ciągłym ruchu i reagują, gdy tylko wejdą w interakcję z innymi. Gracze są w stanie korygować przyjętą metodę prowadzenia walki niemal od razu po wykryciu działań przeciwnika. Niektóre gry próbują też z lepszym lub gorszym skutkiem łączyć obie metody.

Podział drugi dotyczy podejścia do rzeczy nieodzownej w każdej strategii, czyli mapy. Gry turowe najczęściej opierają swoje mapy na podziale na heksagonalne pola, gry rozgrywane na poziomie taktycznym często mają odwzorowanie terenu bez takiego podziału, często z wykorzystaniem dobrodziejstw technologi 3D, gdzie kształt i charakter terenu na wiele sposobów może wpływać na działanie jednostki.

W przypadku heksów teren także może mieć wpływ, ale najczęściej działa to w bardzo uproszczony sposób, np. przez ograniczenie zasięgu jednostki. Jednocześnie różnice widać też w sposobach odwzorowania jednostek, na mapach heksagonalnych mamy symboliczne ikonami będącymi odpowiednikiem żetonów z gier papierowych, w drugich jednostki często przybierają realne kształty.

Gry różnią się też zakresem kontroli nad różnymi aspektami rozgrywki, część gier skupiaja się na prowadzeniu działań wojennych z jakąś prymitywną formą zarządzania zasobami, inne wymagają od nas zajmowania się tak wojskiem, ekonomią, polityką zagraniczną czy rozwojem technologii.

Strategie, czyli „kiedyś to było”

Podobnie jak u wielu fanów strategii z mojego i okolicznych roczników, tytułem który wywarł na mnie największy wpływ w czasach wczesnokomputerowych była „Cywilizacja”. Tej legendarnej gry turowej, w której musieliśmy zarządzać zarówno ekonomią, militariami, jak i rozwojem technologiczno-naukowym, a nawet religijnym, raczej przedstawiać nikomu specjalnie nie trzeba.

Grałem w nią jeszcze na Amidze 500, na popularnym w tamtym czasie „piracie” uniemożliwiającym zapisywanie stanu gry. W związku z tym felerem mój komputer pracował w sposób, którego nie powstydziłby się niejeden serwer, będąc włączonym na okrągło całymi tygodniami. To dzięki „Cywilizacji” pojawił się w moim pokoju dodatkowy telewizor, przywieziony z jakiejś zachodniej „wystawki” i wyłączający się po dłuższym okresie grania :). Ilość godzin, które poświęciłem na ten tytuł w tamtych czasach, do dziś jest w ścisłej czołówce moich prywatnych „złodziei czasu”.

„Cywilizacja” nie była jednak pierwszym tytułem, w którym debiutowałem jako „dowódca”. Jeszcze na C64 sporo grałem w inną legendarna grę tamtych czasów, z dzisiejszej perspektywy bardziej zręcznościową, czyli „Północ i Południe”. Zabawne, że historia zatoczyła po latach koło i strategią, w którą dziś grywam najwięcej, także jest tytuł osadzony w czasach wojny secesyjnej. Końcówka amigowej przygody to pierwszy „Warcraft” i jego polska kopia „Polanie”, zwiastujące modę na strategie czasu rzeczywistego.

Kiedy po sprzedaży Amigi przesiadłem się na Macintosha, era RTS-ów trwała już w najlepsze. Na szczęście większość najgłośniejszych tytułów tego typu była portowana na tą niezbyt przyjazną graczom platformę. Na topie były wtedy kolejne „Warcrafty” i „Command & Conquer”. Niedługo potem pojawiły się też pierwsze wersje „Age of Empires” oraz na chwilę, „Settlersi” (na Macu podkreślam).

Głównym problem tych gier było dla mnie to, że strategiczne myślenie można było uskuteczniać w nich głównie na polu ekonomii, rozwoju technologii i rozbudowy gospodarki, natomiast sama walka była w dużym stopniu rozgrywana dość... zręcznościowo i większe znaczenie miały proste parametry jednostek, niż jakaś finezyjna strategia bitewna. Choć w każdy z tych tytułów trochę pograłem, moją uwagę zaczęły przykuwać tytuły typowo wojenne. W moim przypadku były to gry „Panzer General” i „Close Combat”.

Od końcówki lat 90-tych jesteśmy świadkami budowania się społeczności wokół wszystkich wymienionych tytułów a także powstawania wielu naśladujących je klonów. W późniejszych latach pojawiły się też kolejne głośne serie, wiodące prym także w dzisiejszych czasach, takie jak „Total War” czy „Hearts of Iron”. Poszczególne tytuły mają dziś spore zastępy tak oddanych fanów, jak i zapiekłych krytyków.

Pomimo ogromnego rozwoju mechaniki tych gier, w dalszym stopniu są one bardzo niedoskonałe. Twórcy mają ogromne problemy ze stworzeniem przejrzystych interfejsów, a w ostatnich czasach często efektowność grafik przekładają nad efektywność rozgrywki, wiele tytułów stało się zbyt łatwych. Z żalem stwierdzam, że większość twórców ciągle po macoszemu traktuje kwestie logistyki na polu walki i nieuwzględniania jej w mechanice. Nie rozumiem co powoduje, że zamiast tej kwestii, twórcy wolą rozbudowywać wątki polityczno-ekonomiczne.

Poniżej znajdziecie listę najpopularniejszych dziś gier, a właściwie serii strategicznych. Osobiście części z tych tytułów wręcz nie lubię, ale ze względu na dużą różnorodność panującą w tej kategorii zdecydowałem się na stworzenie listy bazującej właśnie na popularności, a nie tylko własnych preferencjach, tak aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.  Moje osobiste typy znajdziecie na końcu artykułu.

Najpopularniejsze strategie na komputer

Total War

Seria gier komputerowych, rozgrywających się w różnych czasach i lokacjach, która łączy grę turową na poziomie strategicznym z RTS w przypadku konkretnych bitew. Przez wielu uważana za najlepszy tytuł tego typu, mnie osobiście mocno drażni. Sterowanie w czasie bitew nigdy nie zostało w satysfakcjonujący sposób dopracowane, AI potrafi podejmować absurdalne decyzje, a cała część strategiczna zajmuje jak dla mnie za dużo czasu. Ostatnim tytułem z tej serii jaki kupiłem, był „Shogun”, ale przegrał zdecydowanie z grą stworzoną przez... osobę będącą wcześniej twórcą najlepszych modów dla TW.

Gry „TW” są dostępne na platformy Windows, macOS, a w wersjach mobilnych także na iOS oraz Androida. 

Hearts of Iron IV

Najnowsza odsłona gry wojennej umiejscowionej w czasie II Wojny Światowej. Oprócz prowadzenia wojny oferuje możliwość sterowania przemysłem, wojskowością i dyplomacją wybranego państwa. Mapa została podzielona na nieregularne pola, przy dokładniejszych przybliżeniach możemy sterować mniejszymi jednostkami (mającymi formę klasycznych, choć animowanych żetonów). Grę w Polsce bardzo lubią zwolennicy historical-fiction, ponieważ umożliwia np. zmianę sojuszy i pójście na wojnę przeciwko ZSRR, razem z Wehrmachtem.
Gra dostępna na Windows i macOS. 

Cywilizacja

Pomimo, że gry skupiające się bardziej na budowie państw wyleciały już z orbity moich zainteresowań, do tego tytułu wracam od czasu do czasu. W przeciwieństwie do RTS–ów, dzięki zachowanemu do dziś turowemu charakterowi pozwala kierować imperium i zachować resztki wolnego czasu. Nie jest to gra, dla osób lubiących prowadzić cyfrowe wojny, tutaj kluczem jest raczej podejście ekonomiczne i umiejętność balansowania przy pomocy dyplomacji.
Gra dostępna na platformy Windows, macOS, Linux, iOS, Androida, Xbox i Playstation. 

Age of Empires

Jeśli chcecie bardziej szczegółowej kontroli nad budową imperium musicie wejść w świat RTS-ów. AoE jest obecnie w stanie pewnego zawieszenia, wszyscy czekają na pojawienie się kolejnej wersji, ale nawet poprzednie części powinny zadowolić fanów tego typu rozgrywki. Sam do nowszych części nie byłem się w stanie przekonać, tak drobiazgowa kontrola mnie nie bawi, a bitwy nie mają z prawdziwą taktyką wiele wspólnego.
Gra dostępna na platformy Windows, macOS, iOS, Androida i Xboxa. 

Company of Heroes

Gra na najniższym poziomie taktycznym, w której kierujemy oddziałami do wielkości jeśli dobrze pamiętam kompanii, mogąc kontrolować także pojedynczych żołnierzy. Gra jest bardzo dynamiczna, czasami można wyraźnie odczuć co to znaczy wojenny chaos, a skala trudności niektórych misji zmusza do wysiłku. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie każdy polubi ten poziom dowodzenia, którego skala powoduje, że rozgrywka czasem zaczyna przypominać zręcznościówkę.
Gra dostępna na platformy Windows, macOS, Linux. 

Najlepsze gry strategiczne według autora

Jak już wcześniej wspomniałem, pomimo że przygodę „na serio” ze strategiami zaczynałem od bycia władcą w „Cywilizacji”, znacznie bardziej preferuję rolę generała w strategiach wojennych. Moje zainteresowania historią wojskowości nie ograniczają się tylko do świata gier i znajomość czynników, które wpływały w prawdziwych wojnach na sukcesy na polach bitew powoduje, że cenię tytuły, które w jakimś stopniu próbują symulować działania logistyki wojskowej.

Nie bawią mnie jednocześnie rozbudowane opcje „państwowe”, które odciągająmnie od prowadzenia właściwych działań wojennych i sztucznie wydłużają rozgrywkę. Niestety często ich rozgryzanie wymagane jest do tego, aby mieć realne szanse na zwycięstwo. Na dziś pozostałem na stałe przy dwu mniej znanych tytułach, pierwszy to „Unity of Command 2”, a drugi „Ultimate General: Civil War”.

Unity of Command

Jest to gra toczona na poziomie strategicznym i operacyjnym, osadzona w realiach II Wojny Światowej z mocno uwypukloną rolą logistyki. Wroga możemy osłabić nie tylko przy pomocy atakowania jego jednostek bojowych, ale także, a może i przede wszystkim, poprzez przecięcie jego lini zaopatrzenia. W pierwszej, mającej już swoje lata części mogliśmy grać wojskami III Rzeszy lub Związku Radzieckiego. W znacznie bardziej skomplikowanej, i o wiele efektowniejszej wizualnie dwójce do wyboru mamy już wszystkie walczące w Europie i Północnej Afryce strony.

Rozgrywać możemy zarówno całe kampanie, jak i pojedyncze operacje. Oprócz tego dostępny jest też edytor pozwalający opracowywać własne bitwy. O ile model logistyki z części pierwszej był bardzo uproszczony, dwójka wymaga już uważnego rozplanowania i pilnowania dostaw. Próba olania tego aspektu gry skończy się tym, że nasze wysunięte jednostki szybko ugrzęzną, a następnie po osłabieniu zostaną zniszczone nawet przez słabsze jednostki przeciwnika. Ciekawie rozwiązane zostały też kwestie jednostek specjalnych, przydzielanych dowódcy do konkretnych operacji, odwodów, jednostek dyspozycyjnych na poziomie dywizji czy kwestia działań zwiadowczych.

Oddziałami poruszamy się po mapie heksagonalnej, choć jest to domyślnie ukryte przed graczem. Cała sfera polityczna została praktycznie pominięta, tak jak normalny dowódca otrzymujemy odpowiedni przydział i musimy przy jego pomocy wykonać zlecone zadania.

Ultimate General: Civil War

Gra w której przenosimy się w czasy amerykańskiej wojny secesyjnej. Schodzimy tu na poziom taktyczny, sterując jednostkami od brygady po korpus. Kontroli strategicznej nad wojskami nie mamy praktycznie żadnej, jesteśmy w stanie tylko zmienić kolejność rozgrywania bitew historycznych. Same bitwy są za to naprawdę kapitalne, a system sterowania wojskami jest najlepszy za jakim kiedykolwiek się spotkałem. Nic dziwnego, grę stworzyła ekipa, która próbowała poprawiać modami serię Total War.

W porównaniu do UoC mamy większy wpływ na rozwój wojsk. Po pierwsze rozwijamy własne cechy, takie jak obycie polityczne czy zdolności ekonomiczne, co przykłada się na zwiększenie (rozsądne) dopływu złota czy rekruta. Samodzielnie konfigurujemy swoje brygady, dywizje i korpusy. W grze mamy ogromną ilość rodzajów broni w którą możemy wyposażyć swoje wojska, różniących się wieloma parametrami takimi jak zasięg, szybkostrzelność, skuteczność, ilością obsługi czy ceną. Dużo zależy też od poziomu oficerów, których rozwój w walce też jest ważnym aspektem gry.

Mapy wyglądają bardzo dobrze, a niektóre są naprawdę duże. Co ważne, wygląd i charakterystyka terenu nie służy celom dekoracyjnym, ale mocno wpływa na zachowanie jednostek. Morale, kondycja, doświadczenie i wiele innych parametrów ma skomplikowane zasady oddziaływania na zachowanie jednostek, w związku z czym dojście do mechanicznych sposobów wygrywania kolejnych bitew jest mocno utrudnione, z jednym wyjątkiem o którym za chwilę.

Każdy korpus dysponuje swoimi (wizualnie uproszczonymi) taborami. Jeśli nasze oddziały nie będą w zasięgu ich oddziaływania lub wróg zdoła je zagarnąć, szybko zaczniemy mieć problemy z amunicją. Dlatego też opłaca się samemu polować przy pomocy kawalerii na tabory wroga, nie dość, że poprawimy w taki sposób sytuację w samej bitwie, to na koniec zostanie to uwzględnione w zestawieniach zdobyczy wojennej (którą możemy następnie sprzedać lub użyć do wyposażenia nowych oddziałów).

Tak naprawdę główna niedoróbką gry, jest możliwość zagonienia przeciwnika w kąt mapy i tam zupełne wybicie jego wojsk. Im mniejsza mapa, tym jest to łatwiejsze. Z realizmem nie ma to nic wspólnego, dlatego staram się nie dopuszczać do takich sytuacji. Niestety, ma to pewne znaczenie dla balansu rozgrywki, im więcej wojsk przeciwnika się wybije, tym słabsze będzie je miał w kolejnych bitwach, przez co można sobie ułatwić rozgrywkę i popsuć realizm. Metoda ta jest oczywiście powszechnie stosowana przez graczy chwalących się swoimi rozgrywkam na YouTube, co zawsze mnie dziwi, bo jak dla mnie niewiele różni się od jakiegoś grania na kodach. Mam nadzieję że kolejna odsłona tej gry, będąca już w przygotowaniach, tę możliwość usunie.

Strategie, na co czekam?

Jak widzicie z powyższego opisu, w grach strategicznych nie szukam metody na oszukanie ich mechaniki, ale chciałbym otrzymać jak najbardziej wiarygodny symulator pola walki. Na poziomie taktycznym „Ultimate General” daje spore nadzieje, że kolejne wersje do takiego ideału jeszcze się zbliżą. Najbardziej marzę o tym, żeby ktoś pomyślał w końcu o urealnieniu systemu dowodzenia.

Z racji bycia RTS-em, nasze jednostki w tej grze reagują na rozkazy na bieżąco. W prawdziwej wojnie, do dywizji czy brygady musiałby dotrzeć goniec z punktu dowodzenia, co ani nie było pewne, ani tak błyskawiczne. Problemy w prawdziwych bitwach często wywoływało własne, ale spóźnione rozkazodawstwo.

W „Ultimate General” giną nam z widoku wojska będące poza zasięgiem wzroku naszych jednostek. To samo powinno się dziać z własnymi oddziałami, jeśli na przykład źle wybierzemy miejsce dowodzenia. Moglibyśmy też otrzymywać przybliżony obraz (w jakiś sposób odróżniający się) jeśli od niewidocznych jednostek dotarłby do nas goniec z raportem. Porządna „mgła wojny”, to coś czego zdecydowanie brakuje mi w dzisiejszych strategiach.

W przypadku gier na poziomie strategicznym i operacyjnym chciałbym, żeby w końcu można było odejść od uproszczonych żetonów i pól heksagonalnych na korzyść wyznaczania jednostkom linii rozgraniczenia i np. kilku kluczowych punktów obrony. Jeśli przykładowo zdecydujemy się rozciągnąć dywizję na zbyt dużą szerokość i w płaskim terenie, powinniśmy zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Umożliwiałoby to bardziej wiarygodne odwzorowanie skomplikowanych operacji, które przy żetonach stają się mało czytelne, a czasem w ogóle niemożliwe do przeprowadzenia.

Także dowodzenie powinno bardziej odwzorowywać prawdziwe procesy, z wydawaniem rozkazów dziennych, naświetlaniem sytuacji na podstawie meldunków, problemami komunikacyjnymi itp. Wydaje się, że zarówno komputery, jak i algorytmy są już dziś na to gotowe, pytanie brzmi, ilu zapaleńców strategii chciałoby takiego symulatora z prawdziwego zdarzenia.

Podsumowanie

Jak widzicie z powyższego artykułu gry strategiczne to ciekawy i wymagający intelektualnie rodzaj rozrywki, nie pozbawiony jednak wad i w dużym stopniu odstający realizmem od realnych działań na których się wzorują. Jednak pomimo tych uproszczeń warto w niego, choćby na próbę, wejść. Warto też pokazywać go starszym dzieciom, nie dość, że gry tego typu uczą w pewnym stopniu analizy sytuacyjnej, mogą też pomóc utrwalać różne wycinki wiedzy historycznej. Sam z pewnością nie pamiętałbym tak dokładnie przebiegu wojny secesyjnej, gdyby nie wspomniane „Ultimate General”.

Jeśli nie lubicie wojny jako takiej, jest też masa gier w których możecie skupić się na rozbudowie imperium innymi metodami. Każda odmiana strategii wydaje mi się ciekawsza, niż na przykład odgrywanie kangura z M-4 czy AK-74 w ręku ;). Ciekaw też jestem waszego zdania. Jakie tytuły tego typu zatrzymały Was przy komputerze na dłużej?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu