Szybkim krokiem nadciąga gala oscarowa, przyznano już Złote Globy i BAFTA, a te werdykty zazwyczaj wskazują mocnych kandydatów do Nagrody Akademii Filmowej. Giełda nazwisk i tytułów rozkręca się, nie ukrywam, że w domowym zaciszu tworzę własną listę potencjalnych zwycięzców. Wielki problem mam już na początku, przy wyborze najlepszego filmu - w tym roku stawka jest naprawdę mocna i wyrównana. Mocno odstaje od niej jeden tytuł: Uciekaj!
Oscar dla najlepszego filmu zazwyczaj wzbudza największe emocje. To kategoria uznawana za najważniejszą, nie brakuje ostrych dyskusji dotyczących nominowanych tytułów i werdyktu Akademii. Albo wpadek podczas samej gali - przypominam, że w ubiegłym roku para wyczytująca zwycięzcę najpierw wskazała na La La Land, by po chwili (twórcy musicalu byli już na scenie) stwierdzić, że zaszła pomyłka, a wygrał Moonlight. Jak widać, czasem jest gorąco.
Nie widziałem jeszcze wszystkich filmów nominowanych do tej nagrody w tym roku, mam za sobą 6 seansów z 9:
Czas mroku,
Dunkierka,
Kształt wody,
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri,
Tamte dni, tamte noce,
Uciekaj!
Do obejrzenia jeszcze Czwarta władza, Lady Bird, Nić widmo. O tym ostatnim czytałem już, że jest arcydziełem. A to sprawia, że mam problem, bo w gronie obejrzanych już tytułów mógłbym wskazać kilku kandydatów, którym Oscar po prostu się należy. Po kolejnych seansach wychodziłem z kina i stwierdzałem pod nosem, że i w tym obrazie było coś fenomenalnego. Zdjęcia i atmosfera u Nolana, wybitna rola pierwszoplanowa w Czasie mroku, za którą Gary Oldman powinien dostać Oscara. Wspaniałe ujęcia, gra aktorska i napięcie w obrazie Tamte dni, tamte noce. Wreszcie baśniowość Kształtu wody i mocne uderzenie Trzech billboardów. Będę szczery: zdarzały się lata, gdy każdy z tych filmów miałby naprawdę duże szanse na wywalczenie statuetki, bo są naprawdę dobrym kinem.
Jest i Uciekaj! (Get Out) - film, który w polskich kinach pojawił się wiosną ubiegłego roku, obejrzałem go na długo przed resztą stawki. I stwierdziłem wówczas, jeszcze przed ogłoszeniem nominacji, że tytuł nie zasłużył nawet na tekst na AW, bo to bardzo przeciętne kino. Na sobotnie popołudnie jest ok, ale Oscar? Przykro to pisać, lecz nominacja jest prawdopodobnie podyktowana kwestiami społecznymi, politycznymi: od kilku lat mówi się o nominacjach głównie dla ludzi białych, przede wszystkim lub wyłącznie dla mężczyzn w tych kategoriach, w których i kobiety mogłyby powalczyć o statuetkę. I w jakimś stopniu te zarzuty pewnie są słuszne. Ale czy sytuację naprawi nominowanie do nagrody przeciętnego filmu, bo stworzyli go Afroamerykanie (odtwórca głównej roli jest Brytyjczykiem)?
Film jest klasyfikowany jako horror, ale to chyba lekka przesada, wskazałbym raczej na thriller. Thriller, który nie wyróżnia się czymś szczególnym: to wszystko już widzieliśmy. Fabuła jest prosta, zwroty akcji przewidywalne, przesłanie jednoznaczne, postaci płaskie. Scenariusz czasem dziurawy, a napięcie nie rośnie z każdą minutą. W moim zestawieniu największych rozczarowań 2017 się nie znalazł, ale był blisko. Po seansie byłem naprawdę rozczarowany, bo z amerykańskich recenzji wynikało, że powstało coś mocnego, świeżego, zasługującego na uwagę. I pewnie machnąłbym ręką na tę nominację, bo nie po raz pierwszy na liście znalazł się średniak, ale w mediach trafiam już na wywody, iż ten obraz powinien otrzymać statuetkę, bo jest wyjątkowy i przełomowy. W głowie cały czas wybrzmiewa jedno pytanie: czy wy widzieliście pozostałe filmy z nominacją? W nich też poruszono ważne społecznie kwestie, ale jednocześnie są to kinematograficzne klejnoty.
Nie wierzę, że oscar powędruje do Uciekaj!, ale jeśli tak się stanie, pewnie wysoko uniosę brwi i uznam, że w tych nagrodach wartość artystyczna zeszła na dalszy plan.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu