Felietony

OnePlus rozmienił się na drobne, koniec zabójcy flagowców?

Kamil Pieczonka
OnePlus rozmienił się na drobne, koniec zabójcy flagowców?
Reklama

Marka OnePlus zaistniała w świadomości użytkowników i mediów na długo przed premierą pierwszego smartfona na początku 2014 roku. OnePlus One określany był mianem zabójcy flagowców, oferując topową specyfikację w o połowę niższej cenie. Dzisiaj niestety to hasło nie ma już nic wspólnego obecną ofertą OnePlus.

OnePlus przeszło długą drogę

Od początku podobały mi się ideały jakie przyświecały OnePlus. Co prawda nie wszyscy byli przekonani czy mały startup będzie w stanie dowieść bardzo duże obietnice, ale jak się później okazało, za tym pomysłem stał znacznie większy gracz (BBK Electronics), który obecnie odpowiada także za inne znane marki takie jak Oppo, Vivo i Realme. OnePlus poniekąd było eksperymentem i testem zainteresowania, stąd też bardzo ciekawy marketing i zakup możliwy jedynie dla posiadaczy zaproszenia, który bardzo dokładnie pozwalał sterować popytem i zwiększał zainteresowanie mediów. W swoich czasach (2014 rok) stanowił jednak bardzo ciekawą ofertę, za 299 euro oferował topową specyfikację (Snapdragon 801, 3GB RAM, 64 GB pamięci) przy przyzwoitej reszcie komponentów (ekran LCD, aparat 13 Mpix, filmy 4K, bateria 3100 mAh). W tym samym czasie Samsung Galaxy S5 o podobnej specyfikacji kosztował 650 euro, czyli dwukrotnie więcej, a miał mniej RAMu i pamięci.

Reklama


Nie ma co ukrywać, że to właśnie cena stała za ogromnym sukcesem tego modelu, który sprawił, że każdy kolejny smartfon tej marki był wyczekiwany przez wielu użytkowników. I nawet jeśli kolejne modele nie był tak udane (OnePlus 2, OnePlus X), to firma zdawała się uczyć na swoich błędach. OnePlus 3 ponownie był bardzo ciekawym urządzeniem na tle konkurencji, a podczas jego premiery w 2016 roku firma miała już dosyć ugruntowaną pozycję. Co więcej obiecywała też aktualizacje oprogramowania i bardzo przyjemną, szybką nakładkę Oxygen OS. OnePlus 3 kosztował w wersji z 6 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci na dane ~1800 PLN, czyli nadal znacznie mniej niż flagowce, a do tego dostał aż 3 duże aktualizacje Androida (z wersji 6.0 na 9.0).


W kolejnych latach zaczęło się coś jednak psuć. OnePlus nie za bardzo potrafił się wyróżnić na tle konkurencji, wypuszczał coraz więcej modeli i systematycznie podnosił cenę. Mimo wszystko moim kolejnym wyborem był ponownie smartfon tego producenta. Tym razem padło na model 7T, który zadebiutował pod koniec 2019 roku. OnePlus raz jeszcze zapewnił topową specyfikację i wyglądało na to, że przyłożył się też do aparatów, których jakość najmocniej odstawała od tzw. flagowców. Cena tego modelu była już nieco wyższa, ale były okazje pozwalające zakupić go za około 2000 PLN, czyli nadal znacznie mniej niż topowe modele innych producentów. Co więcej niedawno dostał aktualizację do Androida 11 i nadal otrzymuje aktualizacje bezpieczeństwa, choć pewnie już niedługo patrząc na zrewidowaną politykę OnePlusa.


OnePlus Nord początkiem końca?

Prawdziwe rozmienianie się na drobne przyszło w 2020 roku wraz z premierą urządzeń z serii Nord. Nagle nowe smartfony z logo OnePlus nie aspirowały już do grona zabójców flagowców, tylko były zwyczajnymi średniakami. Firma chciała wypełnić lukę po tym, jak swoje topowe modele zaczęła sprzedawać w cenach znacznie zbliżonych tym jakie musimy płacić za najnowsze modele Samsunga czy Apple. Nord miał kontynuować tradycję, ale za szybko na rynku zaczęły pojawiać się kolejne, jeszcze tańsze i jeszcze słabsze modele. OnePlus zachorował na ten sam syndrom co inne chińskie marki, które wypuszczają setki bardzo zbliżonych modeli, z których żaden nie okazuje się wzbudzać większych emocji.

Nord miał z założenia być dobrym średniakiem, ale to oznaczało, że nie było już topowego procesora, najlepszego ekranu czy dużej baterii. Wszystko było średnie i średnio kosztowało, a "średnie" raczej się na rynku nie sprzedaje, bo konkurencja jest zbyt duża. OnePlus zaczął też zmierzać mocno w kierunku Oppo, marki, z którą od początku ma powiązania i która należy do tego samego właściciela. Kolejne modele to po prostu klony smartfonów Oppo w nieco innej obudowie, którym brakuje chociażby tak rozpoznawalnych cech tej marki jak choćby bardzo praktyczny suwak służący do wyciszania smartfona.

Reklama


Wraz z nowymi modeli telefonów, pojawiły się też nowe akcesoria, słuchawki i zegarek, nad którym OnePlus podobno bardzo długo pracował, ale patrząc na miażdżące recenzje, chyba nie była to zbyt sumienna praca. I przy zalewie kolejnych premier, OnePlus przestał już wzbudzać emocje jakie generował jeszcze 5 lat temu. Owszem, teraz jest marką o ugruntowanej pozycji, ale brakuje mu tego co przyciągało klientów na samym początku. To po prostu kolejna firma, która patrzy tylko na zyski, szukając synergii z Oppo, ostatnio również na polu oprogramowania. Wiele wskazuje na to, że nowe modele OnePlus nie będą już miały Oxygen OS, a ColorOS znany ze smartfonów... Oppo. Szkoda, bo system to jedna z najistotniejszych kwestii dla wielu użytkowników, którzy mają swoje przyzwyczajenia.

Reklama

Obawiam się, że OnePlus stanie się wkrótce marginalnym producentem, który zatracił swoje pierwotne ideały. W tej chwili moim następnym wyborem będzie prędzej Google Pixel, niż nowy OnePlus, bo przynajmniej gwarantuje szybkie aktualizacje systemu. A kto wie, może i pora spojrzeć w stronę ekosystemu Apple?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama