Smartfony

OnePlus nabroił i teraz się tłumaczy. Trochę za późno

Paweł Winiarski
OnePlus nabroił i teraz się tłumaczy. Trochę za późno
Reklama

Zawsze wychodziłem z założenia, że transparentność i jasne komunikaty dotyczące podejmowanych przez firmy decyzji są kluczowe. OnePlus nabroił i teraz się tłumaczy - logicznie, ale za późno.

Kilka dni temu świat technologii obiegła informacja, że OnePlus w modelach 9 i 9 Pro sztucznie ogranicza moc podzespołów by zapewnić smartfonom lepsze chłodzenie i mniejsze zużycie energii. Sęk w tym, że blokował w ten sposób moc w najpopularniejszych aplikacjach, a uwalniał ją całą w programach do syntetycznych testów. W sieci pojawiają się informacje, że zysk baterii jest marginalny, wygląda więc na to, że chodzi przede wszystkim o grzanie się smartfonów i próbę poprawy sytuacji z zarządzaniem ciepłem.

Reklama

Niezbyt miłym dla firmy następstwem było wyrzucenie OnePlusa 9 i 9 Pro tabeli wyników popularnego benchmarcha GeekBench. OnePlus postanowił ponownie wyjaśnić o co chodzi i choć tłumaczenie jest dość logiczne, to takie informacje powinno się opublikować w okolicy premiery wspomnianych smartfonów a nie kiedy zostaje się złapanym a na gorącym uczynku.

W ostatnich latach wydajność procesorów w smartfonach osiągnęła punkt, w których ich moc jest często przesadzona w niektórych scenariuszach dotyczących wielu aplikacji, w tym tych do mediów społecznościowych, przeglądarek czy nawet lekkich gier. Mając to na uwadze nasz zespół przeniósł swoją uwagę z zapewniania czystej wydajności na zapewnianie wydajności, której oczekujesz od naszych urządzeń przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia energii i rozpraszania ciepła. Aby być bardziej precyzyjnym - chcemy dopasować odpowiednią moc do poszczególnych aplikacji.

Nie każda aplikacja wymaga pełni mocy podzespołów smartfona i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Powiem więcej - jeśli producent jest w stanie tak dostosować działanie urządzenia by zmniejszyć zużycie energii, to bardzo dobrze. Problemem OnePlusa i całego zamieszania jest sposób w jaki się o całej sprawie dowiedzieliśmy. Firma nie zakomunikowała tego sama, a została zwyczajnie przyłapana. Dodatkowo wyszło na jaw, że w przypadku syntetycznych testów wydajność smartfona nie jest ograniczana, przez co tester nie może z czystym sumieniem powiedzieć, że to co widzi na wynikach testu jest dokładnie tym, co osiąga smartfon w takim zwykłym, codziennym procesie użytkowania.


Jestem bardzo ciekawy jak cała afera wpłynie na postrzeganie OnePlusa i sprzedaż ich smartfonów - bo ostatnio firma nie ma dobrej passy, a zapowiadane zmiany, wypuszczanie telefonów z różnych półek cenowych, synergia nakładek systemowych i generalnie bliższa współpraca z marką Oppo zabijają to, za co w przeszłości tak lubiliśmy OnePlusa.

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama