Sport

Oglądasz Premier League na lewych stronach? Patrz czym kończy się transmitowanie

Patryk Koncewicz
Oglądasz Premier League na lewych stronach? Patrz czym kończy się transmitowanie
Reklama

O tym dlaczego nie warto oszukiwać Premier League przekonał się "biznesmen" z Liverpoolu. Przed nim kilka lat odsiadki.

Obecnie za dostęp do wszystkich spotkań angielskiej Premier League trzeba zapłacić ponad 50 zł w abonamencie Viaplay. W erze wszechobecnych streamingowów – kosztujących nierzadko kilkadziesiąt złotych od subskrypcji – taki wydatek może okazać się dla wielu zbyt wysoki, dlatego w ostatnim czasie niechlubnie wracamy jako społeczeństwo do korzystania z serwisów łamiących prawa autorskie. Teoretycznie jestem w stanie zrozumieć argumentację, że konieczność wykupienia osobnych abonamentów do oglądania rozrywek ligowych, pucharowych i Champions League to przesada, ale z drugiej strony przecież nie ma obowiązku śledzenia wszystkich spotkań – niestety z tą wygodnicką zachłannością fani piłki nożnej sobie nie radzą. To zaś paliwo dla osób, które chcą na tych pobudkach zarobić, narażając operatorów i kluby na straty. Mieszkaniec Liverpoolu właśnie przekonał się, że kara za takie przestępstwo może być dotkliwa.

Reklama

Pomagał w nielegalnym streamowania meczy – wkurzył nawet samych włodarzy Premier League

Za obejrzenie piłkarskiego meczu w pirackim serwisie raczej nikt ścigać cię nie będzie – co innego, gdy to właśnie ty jesteś odpowiedzialny za udostępnianie łamiących prawo treści. Jonathan Edge – 29-letni mieszkaniec Liverpoolu – był właśnie właścicielem takiego biznesu. Mężczyzna wykorzystywał specjalnie skonfigurowane Fire Stick (smart przystawki do TV od Amazon) do umożliwiania swoim klientom śledzenia rozgrywek Premier League bez płacenia za stosunkowo drogi abonament. Chętnych szukał na facebookowych grupach i wykorzystywał potęgę poczty pantoflowej – z doniesień brytyjskiej prasy wynika, że sprawca nie krył się z nielegalnym procederem i nawet otrzymał kilka ostrzeżeń w tej sprawie.

Źródło: Depositphotos

Grożenie palcem przez platformy streamingowe na nic się jednak zdało, bo Jonathan Edge pomimo upomnień dalej rozwijał swój biznes. W sprawę zaangażowało się więc samo Premier League i przy pomocy organizacji takich jak FACT (Federation Against Copyright Theft) oraz brytyjskiej policji doprowadziło mężczyznę przed wymiar sprawiedliwości. Jonathan Edge za wielokrotne naruszanie praw autorski, ignorowanie pouczeń i nielegalne udostępnianie treści na szeroką skalę został skazany na trzy lata i cztery miesiące pozbawienia wolności.

Będziemy kontynuować działania prawne przeciwko tym, którzy dostarczają nieautoryzowany dostęp do piłki nożnej Premier League, niezależnie od skali czy trybu działania. Ignorowanie ostrzeżeń tylko pogorszyło konsekwencje dla tej osoby – Steve Frame z policji Merseyside

Co grozi za takie działania w Polsce?

Nie doszukałem się co prawda głośnych afer z nielegalnym udostępnianiem spotkań Ekstraklasy nad Wisłą – co byłoby odpowiednikiem powyższej sprawy – ale w raportach policyjnych jest kilka wzmianek o osobach transmitujących imprezy sportowe poza oficjalnymi kanałami dystrybucji. W 2021 roku Policjanci z Wydziału do walki z Cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu zatrzymali 18-latka, który swoimi działaniami doprowadził do strat sięgających 4 milionów złotych.

Za to przestępstwo groziło mu do 3 lat pozbawienia wolności, ale mogło być jeszcze gorzej. Młody przestępca współpracował bowiem z kilkoma osobami w wieku od 13 do 20 lat. Gdyby sędzia uznał to za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, to kara pozbawienia wolności mogłaby wynieść nawet do 10 lat. W łagodniejszych przypadkach rozpowszechnia cudzych treści w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, kara może wynosić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia – jest to podyktowane zapisami w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama