Wczoraj na AW pojawił się tekst naszego Czytelnika, była to odpowiedź na moje dwa wpisy poświęcone patentom. Autor, jak sam stwierdził, stoi po drugie...
Odpowiedź na odpowiedź, czyli patentowej polemiki ciąg dalszy
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Wczoraj na AW pojawił się tekst naszego Czytelnika, była to odpowiedź na moje dwa wpisy poświęcone patentom. Autor, jak sam stwierdził, stoi po drugiej stronie barykady i nie zgadza się z moją tezą, że brak patentów doprowadziłby do zahamowania rozwoju technologicznego. Zacząłem pisać odpowiedź na odpowiedź i zamierzałem ją umieścić w formie komentarza, ale linijek przybywało, więc...
Panie Macieju, po pierwsze, dziękuję za odpowiedź w formie dłuższego tekstu - mam nadzieję, że to zachęci innych do pisania. Wybierając takie rozwiązanie łatwiej przedstawić swoją opinię i dotrze ona do większej liczby Czytelników - to pewne. Komentarze czasem nie trafiają do licznego grona odbiorców. A jeśli są dłuższe, to niektórzy idą dalej i pomijają takie treści. No i łatwiej odpowiedzieć na tak przedstawione argumenty.
Po drugie, nie będę się zagłębiał w kwestie historyczne, lecz w Pana wpisie pojawiło się np. nazwisko Edison. W komentarzach zwrócono już na nie uwagę, mnie kojarzy ono się m.in. z patentami. Edison może i nie płacił za wiedzę, z której korzystał, czerpał garściami z osiągnięć innych, ale sam robił wiele, by jego wynalazki były chronione. Na swoim przykładzie powinien chyba wiedzieć, że wiedzy nie należy zamykać na klucz, bo to szkodzi interesom. A jednak zamykał.
Po trzecie, dorzucił Pan wątek mojej niechęci do rozwoju technologicznego, trwania przy starym. Tymczasem pisałem kilka miesięcy temu o maszynie do szycia i podawałem ją jako przykład zmian, których się obawiano, a które wyszły nam, ludzkości na dobre. Pisałem, by nie krytykować rozwoju dla zasady, nie obawiać się o miejsca pracy "bo na pewno znikną". Nie łączyłbym mojej niechęci do likwidacji systemu patentowego ze stosunkiem do innowacji.
Po czwarte, niektóre fragmenty muszę pominąć i nie będę ich komentował, bo i tak do niczego sensownego tu nie dojdziemy: rynku nie zmienimy, więc nie dowiemy się, kto ma rację. Ale na kilka akapitów chciałbym zwrócić uwagę.
Pojawia się wątek Apple i IBM:
Czy na pewno skończyłoby się stagnacją? Oto przykład, że jednak nie jest to takie oczywiste. W roku 1976 firma Apple tworzy swój pierwszy komputer. Jego architektura jest „zamknięta” – tylko certyfikowane przez Apple firmy mogą dostarczać podzespoły. Pięć lat później firma IBM tworzy swoją architekturę PC. Nie zamyka jej i nie patentuje. W wyniku tej decyzji z architektury PC mogą korzystać inne (KONKURENCYJNE) firmy jak HP, Compaq, Dell, a nawet polska firma Optimus. I teraz pytanie: która architektura charakteryzowała się szybszym rozwojem? Zamknięta architektura firmy Apple czy otwarta architektura PC? Która architektura zdominowała ostatecznie rynek?
Firma IBM miała zwyciężyć, bo postawiła na otwartość. Warto zadać jednak pytanie: dlaczego to zrobiła i jakie były skutki dla samej firmy? Czasem warto odpuścić patenty, bo to może przynieść większe korzyści - pisałem o tym w kontekście decyzji Toyoty: na kilka lat uwolnili patenty, by zaczął się rozwijać rynek, na który oni mają pomysł. I patenty. Czy IBM działał w taki a nie inny sposób, bo chciał komuś sprawić przyjemność? To wynikało z czystej kalkulacji i w takich kategoriach należy analizować każdy przypadek. Nie jest tak, że zamykanie pomysłu na klucz zawsze się sprawdzi, ale twórca powinien mieć wybór.
Nie do końca zrozumiałem wątek z firmami X, Y:
Patenty są potrzebne, ponieważ firma X zainwestowała w urządzenie, więc teraz musi nastąpić zwrot z inwestycji. A jeżeli nie będzie patentów, to urządzenia firmy X będzie można kupić taniej od firmy Y. Uff, na szczęście są patenty.
Urządzenie firmy X zawsze będzie droższe, bo wydała na wstępie więcej i więcej musi zarobić. Firma Y będzie w lepszej sytuacji, ponieważ nie musiała płacić za badania, testy, tworzenie prototypu. Zaczyna od zera, a nie od kredytów czy pieniędzy zainwestowanych z własnej kieszeni. Może zarobić mniej, bo nie musi niczego odrabiać. Jeśli natomiast będzie uiszczać opłaty licencyjne, to twórca ma szansę odzyskać zainwestowane środki nawet wtedy, gdy jego produkt nie będzie znikał z półek, bo przegra z produktem firmy Y.
Potem dorzuca Pan jeszcze jedną firmę i stwierdza, że wszystkie sprzedają: i ta od oryginału i te od kopii. Owszem, sprzedają, ale z prostego powodu: są patenty. Podróby są sprzedawane w Chinach oraz w innych państwach, gdzie system jest nieszczelny. A oryginał tam, gdzie prawo jest szanowane. Co by się działo, gdyby zlikwidować patenty? Odpowiedzi nie znamy, lecz w moim założeniu kończy się tak, że wygrywają podróby. Przynajmniej na początku - potem nie będzie towaru do podrabiania. Idźmy dalej:
Są firmy i państwa, które podchodzą do patentów „bardziej liberalnie”. W wyniku działalności takich firm „najnowszy iPhone” pojawia się na eBay-u jeszcze przed oficjalną premierą tego prawdziwego. A mimo to – ośmielę się postawić dolary przeciwko orzechom za tezą, że – FedEx wozi więcej oryginalnych iPhonów do salonów Apple’a (przed którymi koczują dzikie tłumy) niż do amatorów podrobionego „przedpremierowego iPhona Made in China” kupionego na eBay-u…
Gdyby nie było patentów, to chińska firma mogłaby totalnie odwzorować iPhone'a i sprzedawać go na całym świecie. Taniej. Czy wtedy FedEx latałby głównie z nowym smartfonem Apple? Nie jestem o tym do końca przekonany. Dzisiaj w USA przed salonami ustawiają się kolejki, bo Chińczycy nie mogą tam sprzedawać podróbek. Oficjalnie. To samo dotyczy wielu innych rynków. Można oczywisćie powiedzieć, że w Chinach patenty nie chronią Apple, a firma radzi tam sobie świetnie. To prawda. Ale to wynika m.in. z potęgi marki - niewiele firm może się pochwalić czymś podobnym. Jednocześnie warto zadać pytanie o to, ile "lewych" iPhone'ów sprzedaje się w Chinach i czy Apple odpowiada zastana rzeczywistość.
Część założeń opiera Pan nie o wyobrażenie wyeliminowania patentów w całości, lecz o dzisiejszy stan rzeczy, w którym jedni patenty szanują, a inni nie. To jest dziwna sytuacja i nie wyciągałbym na jej podstawie wniosków dotyczących np. działów R&D. Ale znowu: może Pan ma rację, może mam ją ja. to trudno będzie zweryfikować.
Na koniec jeszcze raz dziękuję za nadesłany tekst.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu