Felietony

Likwidacja patentów #2: Drodzy Krytycy, nie przekonaliście mnie

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

35

Pod koniec ubiegłego tygodnia opublikowałem tekst o likwidacji patentów. Odnosił się do komentarzy, w których część z Was krytykuje patenty u podstaw i uznaje je za całkowite zło. Pod przywołanym wpisem pojawiło się sporo odpowiedzi, jedni przyznawali mi rację, inni uznawali za idiotę - standard. Po...

Pod koniec ubiegłego tygodnia opublikowałem tekst o likwidacji patentów. Odnosił się do komentarzy, w których część z Was krytykuje patenty u podstaw i uznaje je za całkowite zło. Pod przywołanym wpisem pojawiło się sporo odpowiedzi, jedni przyznawali mi rację, inni uznawali za idiotę - standard. Pojawiło się przy tym kilka kwestii, które warto rozwinąć.

Zacznę od rzeczy, która mnie wydaje się oczywista, sporej grupie Czytelników pewnie też, ale zdarzają się wyjątki. Chodzi o krytykę. Nie boję się tego, że ktoś wytknie mi błąd, w logiczny sposób, stosując sensowną argumentację wyjaśni mi, iż nie mam racji. Za takie komentarze jestem wdzięczny i niejednokrotnie doświadczyłem tego na AW. Czasem szybko przyznam, że się myliłem, czasem wywiąże się dyskusja. I finalnie nie musimy się ze sobą zgadzać, bo takie prawo dyskusji, ale pogadać zawsze fajnie. Jednocześnie informuję, że wpisy w stylu: "jesteś idiotą i nie masz racji" raczej mnie nie przekonają do zmiany zdania. Wątpię, bym kontrargumentem w podobnym stylu przekonał autora takiego komentarza, że się myli. Tyle w kwestiach formalnych ;)

Teraz kilka wątków z dyskusji. Pojawił się np. motyw uwalniania patentów, przywołano Teslę. Mogę napisać, że niedawno bylem świadkiem sceny, w której Toyota informowała, że uwalnia kilka tysięcy swoich patentów - na uczestnikach wydarzenia zrobiło to spore wrażenie, na wielu komentatorach i osobach zainteresowanych rynkiem również. Ruch ciekawy i godny uwagi, ale zdecydowanie nie można nim tłumaczyć konieczności zniesienia wszystkich patentów. Fakt, że tak zrobiła Toyota nie oznacza, iż inni powinni pójść ich śladem.

Decyzja Toyoty ma proste uzasadnienie: uwolnienie patentów (na określony czas i konkretnych technologii, rozwiązań, pomysłów) ma zachęcić innych do tworzenia nowej gałęzi motoryzacji. Japoński producent w pojedynkę nie zmieni tego biznesu, potrzebni są inni i wypada ich jakoś zachęcić. Ale, gdy zostaną już zachęceni i pomogą koncernowi zbudować rynek, zapewne zaczną uiszczać opłaty licencyjne. Firmy mogą uwalniać patenty, lecz zrobią to wtedy, gdy stwierdzą, że to im pomoże. Toyota wydała zapewne bardzo duże pieniądze na to, by stworzyć portfolio patentowe dla motoryzacji wodorowej i nie będzie dobrym wujkiem, który na zawsze rozda te dobra. A jeśli będzie, to może marnie skończyć.

Kolejny motyw dotyczy ataków na Apple, firmę, która często stawiana jest jako przykład trolla patentowego i jednoczesnego wychwalania Xiaomi albo innych chińskich producentów. Zapewniam, że daleki jestem od takiego podziału i zwracałem uwagę w swoich tekstach, że niskie ceny sprzętu Xiaomi wynikają m.in. z faktu "pożyczania" pomysłów od innych. Niedawno w Indiach dopadł ich Ericsson, niedługo pojawią się pewnie inne europejskie, amerykańskie czy azjatyckie firmy. I nie będę rozumiał ludzi, którzy napiszą, że biedne Xiaomi jest prześladowane przez korporacje. One po prostu walczą o swój byt, a przeciwnik to gracz, który zdecydowanie nie gra fair. W duecie Apple-Xiaomi znacznie większym szkodnikiem jest Xiaomi.

Czas na cytat z komentarzy:

Straszna propaganda. Jak nie będzie patentów to jak ktoś coś wymyśli, to To wyprodukuje i tyle. Będzie pierwszy. I jak ktoś go skopiuje to niewiele zarobi bo już każdy kto chciał będzie To miał. Moim zdaniem przede wszystkim patenty na leki powinny być zlikwidowane. A badania opłacane przez rządy bo to dobro wspólne. Rozwój techn. po likwidacji patentów nie stanie, bo każdy będzie i tak wymyślał coś nowego by sprzedać towar. Jak stanie się w miejscu to się nie sprzeda i tyle. Patenty miały chronić Kowalskiego przed wielką firmą a działają odwrotnie i dlatego należy je zlikwidować.

I to jest patrzenie na świat w sposób oderwany od rzeczywistości. Niektórym wydaje się, że taki proces kopiowania, grabieży pomysłu trwa dziesięć lat. Otóż nie, jest znacznie krótszy, świetnie było to widać podczas targów CES. Na jednym stoisku produkt, który uznalibyśmy za świeży, na kolejnym jego podróba, a jeszcze dalej podróba podróby. Chińczyk, Hindus czy Wietnamczyk nie będzie czekał na to aż Polak, Niemiec czy Anglik sprzeda swój pomysł. Ten towar nie zdoła zjechać z taśmy produkcyjnej i już będzie skopiowany. Przecież produkcja odbywa się w zazwyczaj Chinach, szerzej w Azji. Co powstrzyma tamtejszych producentów przed zalaniem naszego rynku tańszą kopią, jeśli towar nie będzie w żaden sposób chroniony?

Ktoś powie: więc produkujmy to u nas. Fajny pomysł, ale ma pewne wady. Po pierwsze, produkowanie czegoś na miejscu nie sprawi, że tego towaru nie będzie można szybko wywieźć, rozebrać na części, skopiować w milionie egzemplarzy i przywieźć do nas, a jednocześnie sprzedać na wszystkich kontynentach. Taki proces zajmie pewnie kilka miesięcy. W tym czasie twórca rozwiązania miałby nasycić rynek swoim produktem? Mało prawdopodobne. Drugi argument jest taki, że produkcja u nas oznacza wyższe koszty (zazwyczaj). Klient kupi droższy produkt, bo to rodzime rozwiązanie? W tym momencie unoszę wysoko brwi.

Tłumaczenie w stylu "jesteś pierwszy, wymyśliłeś, więc masz przewagę" jest bardzo naiwne. Weźmy młodą firmę, która wszystkie pieniądze zainwestowała w stworzenie czegoś nowego, pewnie poważnie się przy tym zadłużyła, i powiedzmy jej, że ma wejść na rynek z tym produktem. I to szybko, bo konkurencja nie śpi, ale na razie jest w tyle - przecież nie znają jeszcze pomysłu.

Badania opłacane w całości przez rządy (państwo)? Podejrzewam, że znajdzie się tylu zwolenników, co i przeciwników takiego pomysłu. Przecież to świetne warunki do rozwoju patologii, wymyślania na siłę rozwiązań, które nigdy się nie przydadzą. Ale będzie projekt, będzie praca, będą pieniądze. Znowu pojawia się tu założenie, że świat jest idealny i wszystko funkcjonuje w nim niczym w szwajcarskim zegarku.

Zaciekawił mnie także wątek stagnacji państw, które stosują systemy patentowe:

Patenty to zło, ograniczanie w jakikolwiek sposób dostepu do Ideii jest złe, do informacji jest złe. Jest złe bo zabija kreatywność i wprowadza stagnacje, wszystkie rynki ktore korzystaja z praw patentowych powoli chyla sie ku upadkowi, powoli ale... Argumentem za moją hipotezą jest to jak funkcjonuje OSC i jak bardzo inni takze z corpo korzystaja z ich pomysłowości i rozwiązań... Zwłaszcza w ostatnich dekadach jak ich inzynierowie sie już wypalili a sektor militarny chowa swoje patenty...

Fakt: Europa czy Japonia mają systemy patentowe i gospodarczo przegrywają z Chinami, w których do tych spraw podchodzą "mniej restrykcyjnie". W znacznej mierze wynika to jednak z faktu, że Chińczycy nie szanują owych patentów. Sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby producenci typu Xiaomi musieli płacić za rozwiązania, których nie wymyślili. Być może wtedy chiński rynek byłby zdominowany przez Nokię, Sony i Motorolę. Albo przez chińskich producentów, którzy w opłatach licencyjnych zwracaliby wspomnianym korporacjom pieniądze wydane na badania. Problem nie polega zatem na tym, że ktoś przestrzega prawa, ale na tym, że ktoś je depcze.

Jeszcze jeden wątek z komantarzy:

Co do sytuacji "zwijania interesu": Jak się robi patenty dla samych patentów i licencji z tychże, to się później ma problem. Jak się robi produkt na podstawie swojego R&D to i nawet bez systemu patentowego się zarobi bo sprzedaje się UŻYTECZNY PRODUKT a nie pomysły.

Nie widzę powodu, dla którego jakaś firma nie miałaby się skupić wyłącznie na R&D. Idąc tym tropem można stwierdzić, że ta sama firma musi wymyślić towar, wyprodukować go, sprzedać (transport i promocja też w to wchodzą), serwisować. Rynek dzisiaj skonstruowany jest tak, że firmom w jednych państwach opłaca się coś produkować bardziej niż graczom z innych państw. Nie zmuszajmy kogoś do zadań, których nie chce się podejmować, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Jeśli zebrała się grupa zdolnych ludzi chcących poświęcać czas na wymyślanie nowinek i ktoś im za to płaci, to niech na tym poprzestaną. IBM, o którym pisałem w kontekście lidera patentowania kiedyś już produkował sprzęt i to stało się z czasem jego kulą u nogi.

Ma rację osoba, która stwierdziła, że moja wizja stagnacji na rynku nowych technologii wynikającej ze zniesienia patentów to przypuszczenie. Tak, nie przekonamy się, czy to prawda aż do momentu, w którym patenty przestaną obowiązywać. Globalnie. Dlatego czytam komentarze przeciwników patentowania i zastanawiam się nad ich stanowiskiem. Jednocześnie nie mogę zgodzić się z tym, że system ten służy dzisiaj wyłącznie wielkim korporacjom i całkowicie odszedł od swoich korzeni, kiedy to biedny wynalazca zdobywał patent, by ochronić się przed silniejszymi. Mniejsi nadal patentują i robią to po to, by bronić swoich praw. Przywołam fragment rozmowy z twórcami DICE+, którzy opowiadali mi kiedyś o swoim produkcie:

Teraz jesteście jedyni. Ale niedługo może się pojawić konkurencja. Spodziewacie się takiego scenariusza? Jesteście na niego przygotowani? Mam tu na myśli głównie patenty.

Jasne, że chronimy nasz projekt. Produkt, jak również jego funkcjonalność i design, objęte są ochroną patentową. DICE+ jest pierwszą na świecie elektroniczną kostką i chcemy, aby tak pozostało. A czy pojawi się konkurencja? Jeśli tak, to będzie to o nas dobrze świadczyło. Ale my jesteśmy pierwsi i mamy zgłoszenia patentowe. I to my będziemy rozmawiali z dużymi firmami, bo one nie pozwolą sobie na kupowanie podróbki w Chinach. Dzięki zgłoszeniom patentowym przez kilka lat będziemy dzierżyć palmę pierwszeństwa w tej branży i możemy wówczas rozwinąć skrzydła.

Mniejsi nie narzekali na obecność patentów. Cieszyli się, że mogą przy ich pomocy ochronić coś, nad czym długo pracowali i w co zainwestowali sporo sił oraz pieniędzy. I tyle.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

konkurencjapatent