Startups

Od pożyczonego laptopa do milionów przychodów - sukces po polsku

Karol Kopańko
Od pożyczonego laptopa do milionów przychodów - sukces po polsku
Reklama

10 lat temu mieli 1 tys. złotych i laptopa. Dziś zatrudniają 30 osób, mają przychody rzędu kilku milionów złotych rocznie i 2 lata temu zostali wyróżn...

10 lat temu mieli 1 tys. złotych i laptopa. Dziś zatrudniają 30 osób, mają przychody rzędu kilku milionów złotych rocznie i 2 lata temu zostali wyróżnieni przez Deloitte, jako szybko rozwijająca się spółka sektora IT. To eholiday.pl - startup, wprowadzający nową jakość do turystyki i planowania wypadów, który jest prawdziwym must-have dla globetrotterów.

Reklama

Karol Kopańko: Na początku chciałbym pogratulować Wam pierwszej dekady na rynku  i zacząć od… początku, a konkretnie tego jaka była Wasza przeszłość i skąd wziął się pomysł na biznes?

Mariusz Wojciechowski: Wszyscy trzej pracowaliśmy w jednej firmie nad jednym projektem. Było to pkt.pl i początki Internetu. Nasza znajomość została przeniesiona na grunt prywatny za sprawą wspólnego hobby – windsurfingu. Po kilku wyjazdach do Chałup i zawsze tych samych problemach związanych ze znalezieniem noclegu postanowiliśmy zbudować serwis z ofertami noclegowymi dostępnymi w Internecie. Tak to się zaczęło.

Bardzo praktycznie – oparliście serwis o rozwiązanie Waszych problemów ;) Jak było na początku?

Tomasz Chabrowski: Trudno. Pracowaliśmy na etacie, a wieczorami i w weekendy cały czas budowaliśmy eholiday.pl. Czasem całą noc, a rano trzeba było wstać i iść do pracy. Bywało ciężko, ale uważam ten czas za najlepszy w historii naszej spółki.


Dlaczego akurat ten czas najmilej wspominacie?

TCh: Trudno powiedzieć. Być może chodzi o to, że mimo ciężkiej pracy, widząc jej wyniki, rosnące statystyki i zadowolonych Klientów rosło także nasze zadowolenie i duma, że dokonaliśmy tego sami.

A teraz przejdźmy już do eholiday.pl. Co może zyskać internauta odwiedzając Waszą stronę?

Tomasz Szymanek: Gwarancję, że znajdzie to czego szuka, a podane mu to zostanie w optymalny sposób. Na dzień dzisiejszy możemy się poszczycić tym, że mamy najlepszą bazę noclegową w Polsce więc nie są to puste słowa.

Właśnie, jak zdobyliście tak ogromną bazę ponad 35 tys. obiektów hotelowych?

TSz: Zaczęło się w 2008 roku kiedy podjęliśmy decyzję o wpuszczeniu inwestora do firmy. Był niezbędny ponieważ potrzebowaliśmy gotówki na rozwój oraz właśnie na budowę bazy. Udało się. Sprzedaliśmy 51% firmy, a za pozyskane pieniądze miedzy innymi kupiliśmy 3 różne bazy danych i z nich stworzyliśmy jedną, która wg nas była optymalna. Następnie przekazaliśmy ją do firmy telemarketingowej aby uzupełniła brakujące dane oraz pozyskała zgody na publikację danych w eholiday.pl. Projekt trwał ok. 1 roku i pochłonął kilkaset tysięcy złotych. Z perspektywy dzisiejszego dnia uważam, że zdecydowanie było warto.


Reklama

Tym inwestorem był Imagis -  jak Wam się współpracowało kiedy większość grupy musieliście oddać w jego ręce?

MW: Generalnie oddanie pakietu kontrolnego w spółce którą się założyło jest bardzo trudne i trzeba bardzo uważać na partnera którego się wybiera. Nam udało się tak wybrać partnera, że nasze interesy były zbieżne a strategia długoterminowa przedstawiona podczas procesu inwestycyjnego zaakceptowana i przestrzegana przez cały okres inwestycji. Odpowiadając na pytanie – współpraca układała się wzorowo w naszym przypadku, ale pewnie nie zawsze musi tak być.

Dlaczego Imagis wycofuje się z projektu?

MW: Bo zostaje sprzedany, a my nie widzimy możliwości współpracy z nowym partnerem. To idealnie odnosi się do tego co powiedziałem powyżej, partner który posiada większość w spółce musi być zgodny co do strategii i planów długoterminowych pozostałych właścicieli i Zarządu.

Reklama

Patrząc na Waszą ofertę można stwierdzić, że jesteście dla branży turystycznej, mniej więcej tym, czym Google jest dla Internetu. Pod kątem reklamy i pozycjonowania swoich klientów.

MW: Hmm… Nie będę Pana wyprowadzał z błędu☺

Fakt dla małych i średnich firm prowadzących obiekty noclegowe jesteśmy pierwszym źródłem wyboru decydując się na promocję swojego obiektu w Internecie. Mając setki tysięcy użytkowników wiemy także, że jesteśmy dla naszych Klientów skuteczni. To bardzo ważne bo Klient wydając pieniądze na reklamę oczekuje zwrotu. My możemy go dać.

W 2012 trafiliście do rankingu Deloitte Technology Fast 50 Central Europe 2012. Jak Wam się to udało, chodzi mi o to czy trzeba spełnić jakieś konkretne warunki?

MW: Jesteśmy dumni z tego wyróżnienia tym bardziej, że zajęliśmy tam wysokie 21 miejsce.

Co trzeba zrobić? Mieć dobre wyniki finansowe z ostatnich 3 lat i być firmą technologicznie innowacyjną. Konkurencja jest bardzo mocna wiec wyniki naprawdę muszą pokazywać duży wzrost r/r.

Czy przynosi Wam to jakieś profity, poza prestiżem?

MW: Lepiej jesteśmy postrzegani przez duże sieci hotelowe oraz firmy zagraniczne.

Reklama

Czy widzicie, że wprowadzając w zeszłym roku autorski system rezerwacji do małych obiektów zmieniliście w jakimś stopniu oblicze polskiego rynku?

TCh: Jeszcze nie. Obserwujemy zmianę postrzegania naszej spółki w oczach Klientów jednak rewolucji jeszcze nie udało nam się zrobić. Jednak wierzymy głęboko, że przy większej skali podpisanych umów z obiektami noclegowymi i przełożeniu tej skali do eholiday.pl uda nam się zmienić układ sił na polskim rynku serwisów rezerwacyjnych.


Jak się mają teraz zakupy grupowe na noclegi? Jakie są liczby?

TSz: To nigdy nie był wiodący projekt w naszej spółce. Zbudowaliśmy okazje.eholiday.pl  od podstaw jako uzupełnienie dla tych obiektów dla których konwencjonalna reklama i nasza oferta były niewystarczające. I jako uzupełnienie i dopełnienie naszej oferty idealnie się sprawdza. Sprzedajemy kilka tysięcy kuponów rocznie uzyskując z tego przychód rzędy kilkuset tysięcy złotych.

Na Groupeonie też można grupowo zakupić wycieczki czy nocleg, w czym Wy jesteście lepsi?

Tsz: W zasadzie to ten sam mechanizm lecz u nas można znaleźć trochę inne oferty, bardziej lokalne w mniejszych obiektach często oferujących poza noclegiem szereg atrakcji dla Klienta. To robi różnicę.

Jak Internet będzie zmieniał oblicze branży turystycznej w przyszłości?

TCh: Wg mnie trend jest jeden i trudno będzie od niego uciec. Jeszcze nie tak dawno widzieliśmy masę ludzi stojących na drogach dojazdowych do kurortów z tabliczkami „wolne noclegi”. W tej chwili obiekt, który nie prowadzi marketingu w Internecie nie istnieje. To już jest faktem. Jednak przyszłość będzie należała do natychmiastowych rezerwacji i nie jest wykluczone, że będą one pochodziły z urządzeń mobilnych.

A jak to jest u Was? Jaka część użytkowników pochodzi z urządzeń mobilnych?

TCh: W chwili obecnej ok. 10% dlatego na przełomie I i II kwartału 2014 uruchomimy w pełni przygotowaną pod urządzenia mobilne wersję eholiday.pl.


Ostatnio pisaliście na blogu o działalności oszustów turystycznych. Czy to poważny problem branży?

MW: Niestety nie jest to przyjemny temat. Na liderach rynku skupia się cała masa różnych mniejszych lub większych oszustów którzy próbują tak konstruować oferty aby były podobne a co gorsza wmawiać Klientom, że zaoferują za małe pieniądze reklamę w serwisach które są liderami branży. Podam przykład z ostatniego miesiąca. Firma z Poznania oferowała naszym Klientom możliwość wpisu w naszym serwisie oraz serwisach konkurencyjnych wraz z możliwością wypozycjonowania strony Klienta w sieci Google na czołowe pozycje w cenie ok. 200 zł (jednorazowo). Brzmi jak idealna oferta, prawda? Jednak my nie posiadamy poza naszym Biurem Obsługi Klienta żadnych umów partnerskich i nikt nie może nas reprezentować. Tak samo jest u naszej bezpośredniej konkurencji nie wspominając o Google. Jednak w każdej branży zdarzając się takie sytuację i nie należy się nimi zbytnio przejmować aby nie przykryły radości z sukcesu jaki udało nam się odnieść.

Jeszcze raz gratuluję i dziękuję za wywiad ;)

Large group of young people enjoying a beach party via Shutterstock

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama