Świat

Oculus Rift działa dzięki skradzionej technologii? Zenimax straszy pozwem

Kamil Ostrowski
Oculus Rift działa dzięki skradzionej technologii? Zenimax straszy pozwem
Reklama

Jeżeli oskarżenia byłych pracodawców Johna Carmacka okażą się mieć podstawy, to może się jeszcze okazać, że Mark Zuckenberg pożałuje wydania dwóch mil...

Jeżeli oskarżenia byłych pracodawców Johna Carmacka okażą się mieć podstawy, to może się jeszcze okazać, że Mark Zuckenberg pożałuje wydania dwóch miliardów dolarów na twórców Oculusa.

Reklama

Firma Zenimax Media jest gigantem na rynku gier wideo, mającym w swojej pieczy takie studia jak Bethesda (The Elder Scrolls), Arkane Studios (Dishonored), MachineGames (Wolfenstein: The News Order) czy id Software, w którym niegdyś, jako dyrektor techniczny, pracował John Carmack. Wcześniej był jego założycielem, ale to inna bajka.

Pamiętacie pewnie, jak w listopadzie ubiegłego roku świat obiegła informacja o tym, że Carmack odchodzi z id Software i na poważnie zaczyna zajmować się pracą nad Oculus Rift? Cóż, prawnicy Zenimax twierdzą, że już wcześniej miał silne związki z firmą zajmującą się wirtualną rzeczywistością (to akurat wiadome), co przejawiało się m.in. w dostarczeniu technologii należącej do wydawcy. To właśnie rozwiązania należące do Zenimax rzekomo pozwoliły Oculusowi rozwinąć skrzydła. Jak dowiedział się Wall Street Journal, w ostatnich tygodniach listy od działu prawnego niegdysiejszego pracodawcy Carmacka otrzymali zarówno włodarze Oculus VR jak i Facebooka.

Sprawa sięga aż do roku 2012, kiedy to John Carmack zainteresował się projektem Oculus i skontaktował się z Palmerem Luckey, jego twórcą. Przyszły założyciel Oculus VR wysłał twórcy Dooma sprzęt, który w tej chwili był najnowszą wersją tego, nad czym tak usilnie pracował. Carmack miał z kolei użyć rozwiązań będących własnością intelektualną Zenimax, aby opracował software, które pozwalał Oculusowi na normalną pracę i dawał zadowalające wyniki.

Tylko dzięki wysiłkom pana Carmacka, używając technologii stworzonej na przestrzeni wielu lat i będącej własnością Zenimax, panu Luckyemu udało się zmienić garażowy sen w rzeczywistość - fragment listu wystosowanego przez prawników Zenimax

Co ciekawe, już w połowie 2012 Zenimax zorientował się w sytuacji i postanowił zawalczyć o swoje. Rozpoczęły się negocjacje z Oculusem. Producent wirtualnych gogli zaproponował Zenimax mały udział w firmie, ale Zenimaxowi to nie wystarczyło. Jednakże, ten fakt może wskazywać, że coś jest na rzeczy.

Przedstawiciel Oculus VR stwierdził w komunikacie dla mediów, że owe zarzuty są „absurdalne”. Obydwie firmy na razie tylko szczerzą na siebie kły, ale wiele wskazuje na to, że sprawa nie rozejdzie się po kościach i można spodziewać się sprawy sądowej. Zenimax ma w tej chwili naprawdę dużo do wygrania (kawałek tego 2 miliardowego tortu...), a praktycznie nic do stracenia.

 

Reklama

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama