Technologie

O Tetrisie, słynnym dzwonku i pewnej spódnicy słów kilka

Maciej Sikorski
O Tetrisie, słynnym dzwonku i pewnej spódnicy słów kilka
Reklama

Ludzkie podejście do zagadnienia urodzin zmienia się z biegiem czasu: najpierw jest radość z tortu, życzeń i prezentów, potem odliczanie do dorosłości...

Ludzkie podejście do zagadnienia urodzin zmienia się z biegiem czasu: najpierw jest radość z tortu, życzeń i prezentów, potem odliczanie do dorosłości i przekraczanie kolejnych ważnych granic (duma rozpiera), w końcu przychodzi niechęć do liczby świeczek oczekujących na zdmuchnięcie i wrażenie, że licznik bije coraz szybciej. Na tym etapie chętniej myśli się o cudzych urodzinach, niż o własnych. Zwłaszcza, że ci inni nierzadko obchodzą urodziny/rocznice w niekonwencjonalny sposób.

Reklama

Na przestrzeni kilku ostatnich dni dowiedziałem się o okrągłych rocznicach powstania dwóch produktów, które znają miliardy ludzi na świecie. Wryły się one w kulturę masową tak głęboko, że nie znikną z niej przez długi czas. O czym mowa? O Tetrisie oraz o bardzo charakterystycznym sygnale dźwiękowym znanym jako Nokia Tune. Pierwszy obchodzi w tym roku 30. urodziny, drugi 20. Kawał czasu. Zapewne nie brakuje wśród Was osób, które w Tetrisa grały ponad 20 lat temu oraz właścicieli telefonów fińskiej legendy z lat 90. minionego stulecia.

Urodziny Tetrisa postanowiono celebrować w dość niekonwencjonalny sposób – firma Tetris Company zorganizowała w Filadelfii niecodzienny pokaz rozgrywki. Za ekran, na którym układano klocki posłużył prawie 30-piętrowy budynek Cira Centre. Wieżowiec posiada ponoć własną instalację LED umożliwiającą pokazy tego typu, więc zaadaptowano ją do dopasowywania klocków przemieszczających się od dachu do poziomu parteru (widać to na poniższym filmie). Co ciekawe, przed rokiem na tym samym budynku odbył się podobno pokaz gry Pong, którą również można uznać za legendarną.

Inicjatywa niezwykle interesująca, nie ukrywam, że chętnie zagrałbym na takim "ekranie", bo to musi robić wrażenie (chociaż z drugiej strony, rozgrywka pewnie dość stresująca - sporo osób patrzy). Oglądając filmy z Tetrisem, przypomniałem sobie o podobnych akcjach organizowanych kilka lat temu z Andry Birds – w tamtym przypadku również połączono wirtualną rozrywkę ze światem rzeczywistym i ciekawie się to prezentowało. Gdybym miał wybierać, postawiłbym chyba na Tetrisa – niedawno zorganizowałem sobie mały trening, a ten jak wiadomo czyni mistrza. Kończąc wątek tej gry, mam pytanie: używacie słowa Tetris w życiu codziennym (nie chodzi mi jedynie o grę)? Pytam, ponieważ jakiś czas temu pobierałem lekcje fachowego układania rzeczy w bagażniku samochodu i dowiedziałem się wówczas, kto jest mistrzem "samochodowego Tetrisa". Przyznam, że trochę mnie rozbawiło to pojęcie. Logiczne i celne, ale samo do głowy nie przyszło.

Czas na kolejnego bohatera wpisu, czyli Nokia Tune. Jeśli zajrzycie do Wikipedii, to okaże się, że dwudzieste urodziny wspomniany motyw obchodził w ubiegłym roku, bo to w roku 1993 top menedżerowie wybrali fragment na melodię stosowaną w telefonach Nokii. Jednak to w roku 1994 melodia Nokia Tune trafiła na pokład modelu 2110 i od tego momentu towarzyszyła urządzeniom europejskiej legendy. Wikipedia podaje, iż motyw wybrzmiewa na całym świecie 1,8 mld razy w ciągu doby. Trudno stwierdzić, czy liczba jest aktualna i jak sprawy mają się dzisiaj, ale nie ulega wątpliwości, iż swego czasu był to faktycznie niezwykle popularny sygnał, który można było usłyszeć dosłownie wszędzie.

Warto przy okazji zaznaczyć, że Nokia Tune nie jest produktem stworzonym od podstaw przez Nokię lub inną firmę działającą z polecenia europejskiej korporacji. To fragment utworu, który powstał na początku XX wieku. Nosi on tytuł Gran Vals, został napisany na gitarę, a skomponował go Hiszpan Francisco Tarrega. Tak oto twórczość hiszpańskiego wirtuoza gitary trafiła do pop kultury. Jestem ciekaw, jak autor zareagowałby na takie wykorzystanie skomponowanego przez siebie motywu. I ile czasu zajęłoby tłumaczenie mu, o co w ogóle chodzi (zmarł w roku 1909). To oczywiście nieweryfikowalne, ale puścić wodze fantazji zawsze można...

Skoro już o telefonach, rocznicach i muzyce mowa, to wspomnę o jeszcze jednych urodzinach – południowokoreańskiego operatora SK Telecom, któremu stuknęła trzydziestka. Dla nas to zupełnie obca firma i nie ma sensu zagłębiać się w jej historię czy obecną sytuację. Poruszam temat, ponieważ z okazji okrągłego jubileuszu firma przygotowała film prezentujący małe muzyczne show. Rolę orkiestry pełnią… telefony. Konkretnie 34 modele – jedne bardziej znane, inne mniej (zwłaszcza, że nie musiały się w ogóle pojawiać na rynku globalnym), z pewnością można w tym gronie znaleźć prawdziwe legendy.

Oglądałem i słuchałem kilkukrotnie, za każdym razem zwracałem uwagę na inny motyw (lub przynajmniej jakiś szczegół), więc polecam odtworzyć film przynajmniej dwa razy. Muszę przyznać, że pokaz jest interesujący nie tylko ze względu na pomysł, włożoną w to pracę, intrygujące efekt. Zastanawia także ze względu na wyniesienie produktu masowego, zwyczajnej elektroniki do rangi elementu sztuki. Bo tak można już odbierać współgrające telefony tworzące swego rodzaju orkiestrę. Myśląc o tym, przypomniałem sobie o dwóch innych odsłonach elektroniki w sztuce.

Reklama

Pierwsza to pegaz, który ponad dwa lata temu witał gości imprezy Mobile World Congress w Barcelonie. Do jego stworzenia wykorzystano kilkaset metrów drutu oraz kilka tysięcy smartfonów firmy Huawei. Bo to właśnie chińskiego producenta miała promować owa mitologiczno-smartfonowa rzeźba. I wypromowała. A przynajmniej się z nim zunifikowała. Do dzisiaj na hasło Huawei myślę najpierw o tym pegazie (to działa też w drugą stronę). Możliwe, że tylko ja tak mam, ale pegaz z pewnością zrobił wrażenie na wielu innych osobach (zwłaszcza tych, które widziały go na żywo). Świetny przykład pomysłowej promocji, mieszania tradycyjnych form przekazu z nowymi technologiami. Szkoda tylko (szkoda dla Huawei), że promowany wówczas flagowiec nie zrobił furory na rynku.

Mam jeszcze jeden przykład wykorzystania telefonów w dość nietypowy sposób. Tym rzem w miarę świeży, z połowy lutego bieżącego roku. W ramach London Fashion Week promowała się Nokia. Nie była to jednak promocja polegająca na wciśnięciu modelkom smartfonów do rąk albo strzelaniu selfie w towarzystwie Anny Wintour – fińska firma stworzyła z jednym z projektantów spódnicę ze smartfonów. Pomysł podobny do pegaza, na szkielecie umieszczone są telefony, ale tym razem posunięto się krok dalej: urządzenia działały i robiły spore wrażenie wizualne. Kilkadziesiąt pokaźnych rozmiarów smartfonów wyświetlających różne obrazy (w określonej kolejności) mogło przyciągać wzrok gości pokazu. Trudno stwierdzić, na ile zadowolona była modelka, która musiała dźwigać ciężką i pewnie niewygodną konstrukcję, ale w tym przypadku pozostaje tylko sparafrazować klasyka i napisać: sorry, taką wybrała pani pracę…

Reklama

Jednym spodobają się Tetris na budynku, współbrzmienie kilkudziesięciu telefonów z rożnych dekad albo spódnica ze smartfonów, inni uznają, że to zwyczajne głupoty. Bezwartościowe, pochłaniające materiały, środki i ludzką pracę, które można by wykorzystać w znacznie lepszy sposób. Pewnie można, bo praktycznego zastosowania dla takiej spódnicy faktycznie nie znajdziemy. Jak już jednak wspominałem, to forma sztuki, a tej przecież nie można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach pieniędzy. Naciągana sztuka? Może i tak, daleko jej do tej klasycznej, lecz nie należy bezrefleksyjnie jej deprecjonować, bo to nadal przejaw ludzkiej pomysłowości i chęci kreowania atrakcyjnej rzeczywistości. To odróżnia nas (póki co) od maszyn i należy docenić ten element.

Jeśli znacie inne przykłady pomysłów w duchu tych przedstawionych wyżej, to proszę o jakieś informacje – chętnie poznam.

Źródło grafiki tytułowej: hi-tech.mail.ru

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama