Czy ludzkość doczekała się robotów? Tak i nie. Spełniły się fantastyczne wizje automatów, także tych humanoidalnych. Nie udało się nam jednak stworzyć...
Czy ludzkość doczekała się robotów? Tak i nie. Spełniły się fantastyczne wizje automatów, także tych humanoidalnych. Nie udało się nam jednak stworzyć sztucznej inteligencji. Roboty, nawet te, które troskliwie noszą w Japonii pacjentów w szpitalu, wciąż nie myślą, nie czują i… nie żyją. Przyjrzyjmy się kilku popkulturowym wizjom inteligentnych automatów.
M.A.R.K. 13 - milczący zabójca
Z czym kojarzy się Wam 2000 AD? Wielu Czytelników zna odpowiedź - to komiksowe uniwersum, z którego pochodzi słynny sędzia Dredd, dwukrotnie zresztą ekranizowany. Mało kto jednak dziś pamięta, iż w świecie tym osadzono jeszcze jeden film - niskobudżetowy brytyjski horror science fiction pt. Hardware z 1990 roku. To tytuł szczególny z wielu względów.
Umiejscowienie akcji w kultowym świecie to z pewnością jeden z głównych atutów. Innym jest fakt, iż w filmie bierze udział dwóch znanych muzyków rockowych. W radio słyszymy głos samego Iggy'ego Popa, a jego słowa przeszły wręcz do historii kina:
As for the good news - There is no fucking good news! So let's just play some music!
Z kolei bezimienny nomad o dzikich oczach, którzy przynosi handlarzowi resztki dziwacznego robota znalezionego na pustyni, to sam Carl McCoy, lider i wokalista zespołu Fields of the Nephilim. Na chwilę pojawia się też Lemmy Kilmister, lider składu Motörhead.
M.A.R.K. 13 to zdekompletowany robot znaleziony przypadkiem w piachu radioaktywnej pustyni. Trafia on do młodej rzeźbiarki, która postanawia użyć części do swoich prac. Problem w tym, że robot okazuje się być samowystarczalnym urządzeniem, które doskonale potrafi się zrekonstruować, by wypełnić misję eksterminatora.
Choć film potrafi razić słabym aktorstwem i nieciekawymi efektami specjalnymi, doskonale buduje klimat. Sam M.A.R.K. z kolei jest groteskowy i przerażający - skonstruowany przez ludzi (czy raczej przez korporacje) sam jest tworem wyjątkowo nieludzkim, milczącym zabójcą. To od początku do końca bezlitosna, milcząca maszyna, która w żadnym wypadku nie ma ambicji bycia człowiekiem. Zaprogramowana jest na zabijanie i ten cel realizuje wyjątkowo efektywnie.
Obraz skrywa w sobie wiele smaczków, nie tylko w obsadzie aktorskiej. Warto chociażby spróbować odcyfrować nazwę robota, nawiązującą do Biblii i zatrzymać się na moment nad symboliką filmu.
ABC Warrior - żołnierz bez sumienia
Skoro już jesteśmy przy 2000 AD, nie sposób nie wspomnieć o tytanicznym robocie ze świata sędziego Dredda. ABC Warrior pojawił się jako postać epizodyczna w pierwszej ekranizacji Sędziego Dredda z 1995 roku, z udziałem Sylvestra Stallone. Choć osobiście mam do tego obrazu sentyment, film do specjalnie udanych nie należał. Po macoszemu potraktowano też wątek robota ABC Warrior, o którym dowiadujemy się tylko tyle, że jest maszyną wojenną wypełniającą rozkazy swojego ludzkiego dowódcy - w tym przypadku psychopaty chcącego wywołać chaos.
Roboty ABC miały w świecie 2000 AD więcej niż swoje pięć minut. Tyczy się to jednak odsłon komiksowych. W trzech filmach z tego uniwersum ABC pojawia się tylko raz i pełni rolę zdecydowanie drugoplanową. Nieco podobnie jak opisywany w zeszłym tygodniu Hector z filmu Saturn 3, stanowi jedynie narzędzie w rękach swego ludzkiego właściciela. O ile jednak Hector jest na tyle świadomy, by obrócić się przeciw swemu stwórcy, o tyle filmowy ABC, mimo że wyposażony w sztuczną inteligencję, jest po prostu bezdusznym żołnierzem.
Traumer - robot z sercem
Nazwa nic Wam nie mówi, prawda? Trudno się dziwić. Specjalnie postanowiłem Was zaskoczyć odniesieniem do krótkometrażowego filmu Docent H., który kompletnie zagubił się w mrokach niepamięci, a który nakręcony został w 1964 roku w... Polsce!
Profesor Foss, w tej roli brawurowy Jan Machulski, w osobie ekscentrycznego Traumera znajduje wymarzonego asystenta. Niestety okazuje się, że za jego niespodziewanym pojawieniem się stoi szalony docent Hammler. Jaką rolę w tej niezwykłej historii odegra potężny mózg elektronowy, kim na prawdę jest Traumer? (źródło)
Traumer (w tej roli Andrzej Rausz) okazuje się być cyborgiem, który słysząc piękną, klasyczną muzykę, odkrywa w sobie uczucia i pragnie zostać człowiekiem. Zabija swego diabolicznego stwórcę, choć wie, że w ten sposób wydaje również wyrok na samego siebie. Tylko w ten sposób jednak może uratować profesora Fossa, którego uznał za swego przyjaciela i przy którym poczuł się istotą ludzką.
Film ma około 20 minut, jest czarno-biały, dziś trąci lekką myszką, ale wciąż pozostaje klasykiem polskiego kina science fiction. Znajdziecie go w sieci, choć głowy nie dam, że jest to kopia legalna. Można na nią jednak trafić bez problemu na Youtube.
Maria - robot-kobieta czy kobieta-robot?
Maria bez wątpienia jest najsłynniejszym robotem w historii kina. A jednak na tyle wiekowym, by młodsze pokolenia kompletnie jej nie znały. Robot pojawił się w monumentalnej produkcji fantastycznej Metropolis w reżyserii wizjonerskiego Fritza Langa.
Monumentalne dzieło opowiada historię miasta przyszłości, w którym rządzi wąska i uprzywilejowana kasta (rozum), zaś robotnicy utrzymujący miasto przy życiu (ręce) mieszkają w podziemnych osiedlach. Film zaliczany jest do klasyki kinematografii.Historia rozgrywa się w Metropolis - mieście przyszłości, którego społeczeństwo podzielone jest na dwie kasty. Jedną stanowi uprzywilejowana grupa intelektualistów korzystająca z wygód i rozrywek miasta, drugą, pracujące pod ziemią rzesze robotników. Władze w mieście sprawuje dyktator, John Fredersen. Pewnego dnia, jego syn, Freder, poznaje pochodzącą z wyzyskiwanej klasy robotniczej Marię. Chcąc ponownie ją spotkać udaje się do podziemi gdzie po raz pierwszy styka się z prawdą o okrucieństwie systemu zmuszającego ludzi do niewolniczej pracy. Zdruzgotany Freder postanawia zburzyć porządek miasta zarządzony przez własnego ojca. Pomóc ma mu w tym Maria, która na odbywanych potajemnie zgromadzeniach dodaje strudzonym ludziom otuchy, zapowiadając nadejście Pośrednika, który połączy umysł i ręce, które zbudowały miasto. Sytuacja komplikuje się kiedy Fredersen odkrywa prawdę i postanawia zwrócić robotników przeciwko Marii, zlecając szalonemu naukowcowi stworzenie jej złego sobowtóra. (źródło)
Mechaniczna Maria to postać niezwykle ciekawa i niejednoznaczna. Z jednej strony to doppelgänger - diaboliczny sobowtór. Z drugiej - ucielesnienie seksualnych potrzeb prawdziwej Marii - czyżby więc postać bardziej kobieca od swego oryginału? Byc może, choć takie stwierdzenie mogłoby zakrawać na seksizm. Trudno w kilku zdaniach opisać postać tego robota. Kto oglądał film, wie, o czym mówię. Kto nie oglądał, niech szybko nadrobi ten brak.
Warto też wspomnieć, iż mechaniczna Maria stała się pierwowzorem robota C3PO (Threepio) z sagi Gwiezdnych Wojen. Mało tego, złoty poczciwiec pierwotnie miał wyglądać prawie dokładnie tak, jak wzorzec.
Ciąg dalszy nastąpi
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu