Gry

Wielki powrót serii od Capcom. Nowy Resident Evil 2 zachwyca!

Artur Janczak
Wielki powrót serii od Capcom. Nowy Resident Evil 2 zachwyca!
6

Od kilku dni każdy może sprawdzić nowego Resident Evil 2. Capcom udostępnił wersję demonstracyjną na Steam, PSN i Xbox Live. Choć Remake zadebiutuje na rynku już niebawem, nie mogłem przegapić takiej okazji. Materiały budziły podziw i zapowiadały, że deweloper doskonale wie, co robi. Niemniej, po przejściu dema mam ochotę jedynie na więcej. Seria wraca na właściwe tory i mocno trzymam kciuki, że na dwójce się nie skończy.

Kept you waiting, huh?

21 lat. Dokładnie tyle minęło od premiery oryginalnego Resident Evil 2, który do tej pory był moją ulubioną odsłoną serii. Choć jedynka i trójka były niewiele gorsze, tak historia Leona i Claire zapadły mi w pamięci najbardziej. Dziś dość toporne z męczącym sterowaniem, kiepskim strzelaniem i statycznymi kamerami. Nadal jednak posiada swój urok i przed sprawdzeniem nowej wersji postanowiłem sobie przypomnieć tamte czasy. Magia nostalgii wciąż działa i choć wiem, że całość mocno się zestarzała, to i tak mam chęć grać dalej.

Jednak, na wspominki dotyczące tego klasyka jeszcze kiedyś przyjdzie pora. Teraz numerem jeden jest remake, który został mocno rozbudowany, dopieszczony i jawi się na naprawdę wspaniały tytuł. Całość przeszedłem zarówno na PC, jak i Xbox One X, aby móc zajrzeć w każdy kąt. Dla niewtajemniczonych, w demo da się „zagrać tylko raz” i tylko przez 30 minut. Gracz może dojść do końca wersji demonstracyjnej lub bawić się na tyle długo, aż czas się skończy. Zakładając nowe konto na PSN, XBL czy Steam, można próbować więcej razy, ale twórcy chcieli, aby jedynie raz zmierzyć się z tym fragmentem RE2.

Resident Evil 2 i powrót koszmaru

Akcja zaczyna się w momencie, gdy młody funkcjonariusz dociera do posterunku w Raccoon City. Na miejscu pierwsze co rzuca się w oczy to laptop i tradycyjna maszyna do pisania. Protagonista poznaje miejsce, w którym się znalazł i postanawia odszukać kogoś przy życiu. Jak się pewnie domyślacie, droga nie została usłana różami, brakuje prądu, a zombie tylko czekają na kolejną ofiarę. Wyposażony jedynie w pistolet i kilka naboi Leon nie zamierza się poddać. Pierwszy korytarz, do którego się udaje, wydaje się żywcem wyjęty z koszmaru.

Widać efekty chaosu, wszystkie przedmioty porozrzucane, meble blokują przejścia, a światła oczywiście nie ma. Atmosfera jest tak gęsta, że można ją ciąć nożem, a każdy szmer powoduje ciarki na całym ciele. Capcom był w stanie oddać ponury klimat i uczucie bezsilności, które niegdyś towarzyszyło serii. To nie jest wyprawa do ponurej wioski czy skąpanej w słońcu mieściny. Leon jest w Raccon, w samym sercu koszmaru zgotowanego przez korporację Umbrella i planuje wyjść z tego w jednym kawałku.

Nowe nie znaczy gorsze

Remake bazuje na oryginale, ale czerpie garściami z rozwiązań stosowanych w dzisiejszych grach. Nie ma mowy o statycznej kamerze, strzelaniu stojąc w miejscu czy mało przyjemnym sterowaniu. Zamiast tego postać porusza się bardzo płynnie, bez przeszkód reaguje na kontakt z otoczeniem, dzięki czemu takie otwieranie drzwi jest bardzo naturalne. Model strzelania daje dużą swobodę i masę przyjemności. Mimo to walka z zarażonymi nie jest prosta. Trzeba kilka strzałów w głowę, aby powalić jednego z nich, ale nie ma gwarancji, że zaraz się nie podniosą.

Można również wycelować w kolana, aby mogły jedynie pełzać. Reakcja na otrzymywane kule została zaprojektowana wzorowo. Widać gołym okiem siłę, z jaką pocisk trafia oponenta i choć ten dalej nie daje za wygraną, to silnik fizyki dobrze oddaje zachowanie ludzkiego — choć zgniłego — ciała. Duża dbałość o detale tyczy się absolutnie wszystkiego i byłem pod ogromnym wrażeniem, co jest w stanie dostarczyć RE Engine. Wysokiej jakości tekstury, wspaniałe animacje, dobrze przemyślane poziomy, gra świateł i wiele więcej. Klasa sama w sobie.

Mikro zawał gwarantowany

Znany fanom komisariat nie został przeniesiony 1:1 względem oryginału. Budynek doczekał się nowych pokoi, zmieniono nieco układ oryginalnych miejsc, drzwi nie oznaczają już paska ładowania, a i interakcja z otoczeniem weszła na wyższy poziom. Do tego lokacja wydaje się jeszcze bardziej prawdziwa i przerażająca niż kiedykolwiek. Choć reprezentuje coś, co w sumie powinniśmy znać, to jednak nie brakuje tutaj powiewu świeżości, jeśli tak można określić posterunek policji pełny zarażonych ludzi i dziwnych kreatur rodem z koszmaru.

Jeżeli lubicie “jump scare'y” to tutaj jest ich całkiem sporo. Choć Licker nie wpada przez okno, to w demie znalazło się kilka momentów, przez które zapiszczałem jak dziecko na widok baby jagi. Na szczęście nie jest to poziom P.T. bo pewnie w życiu bym tej wersji demonstracyjnej nie ukończył. Klimat grozy wdaje się dobrze wyważony i choć nie będzie to, najstraszniejsza gra w dziejach, to nie jest to też sieczka rodem z RE6. Capcom chyba zrozumiał, że lepiej wrócić do korzeni, stać się tą firmą, która wyznacza trendy, a nie dąży za nimi. Siódma odsłona nie zawiodła i wszystko wskazuje na to, że z nowym RE 2 będzie podobnie.

Piękny Resident Evil 2 nie tylko na PC

Wersja na Xbox One X wypadła równie dobrze, co ta na PC. Na pierwszym rzut oka nie byłem w stanie znaleźć jakichś różnic, choć jedno ogrywałem na TV 4K, a drugie na monitorze 1080p. Niemniej, RE2 przy ustawieniach ultra prezentuje się obłędnie. Stworzony przez Capcom silnik jest świetnie przystosowany pod różne platformy i potrafi z nich wiele wycisnąć. Czego dowodem jest nie tylko omawiany survival-horror, ale również Devil May Cry 5 napędzany tą samą technologią. Dzięki temu niezależnie od sprzętu wszyscy odbiorcy powinni być zadowoleni.

Fani szukania dziury w całym i tak pewnie przeanalizują wraz z Digital Foundry każdą klatkę, ale i bez tego można stwierdzić, że w styczniu otrzymają naprawdę atrakcyjną i dopracowaną pozycję. Czytałem w sieci o jakiś błędach w demie, ale mówiąc szczerze, ja na żadne się nie natknąłem. Zarówno na PC, jak i XONE wszystko działało, jak należy. Brak „widocznych” loadingów, płynna rozgrywka, żadnych zacięć, ani blokowania się zombie w dziwnych miejscach. Tak wyobrażam sobie wersje demonstracyjne, których niestety otrzymujemy za mało.

Jeszcze "tydzień"

Premiera została ustalona na 25 stycznia i wtedy będzie można w pełni sprawdzić nowego Resident Evil 2. Już teraz wiem, że kampania zajmie więcej niż kiedyś, walka będzie bardziej satysfakcjonująca, a deweloper obiecał jeszcze kilka nowości i niespodzianek. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, warto włączyć demo. Spoilerów nie ma tam zbyt wiele, więc nie powinniście popsuć sobie zabawy. Ja utwierdziłem się jedynie w przekonaniu, że Capom wrócił do tego, w czym niegdyś był jednym z najlepszych. Oby dwójka sprzedała się bardzo dobrze, co powinno zaowocować odświeżeniem trzeciej odsłony. Nemesis na RE Engine? Jestem na tak. Pozostaje tylko pytanie, co potem? Tym jednak będziemy się martwić później.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu