Messenger od Facebooka to jedna z najbardziej wkurzających aplikacji mobilnych ostatnich lat. A twórcy zamiast uprzyjemnić mi korzystanie z niego, robią wszystko żebym jeszcze bardziej pałał do niego nienawiścią.
Nie wyobrażam sobie smartfona bez Messengera, a jednocześnie mam ochotę go skasować
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Moment, w którym dostaję mobilne powiadomienie, że ktoś ze znajomych na Facebooku zaczął właśnie używać Messengera jest dla mnie zawsze chwilą konsternacji. Wydaje mi się bowiem, że osoby korzystające z sieci w stopniu większym niż minimalny, w dodatku przynajmniej umiarkowanie aktywni na Facebooku już dawno go zainstalowali. Od dłuższego czasu praktycznie nie używam konkurencyjnych chatów i kompletnie nie planuję używać pokazanego niedawno Google Allo. No bo po co, skoro Messenger pozwala mi w szybki sposób porozmawiać ze znajomymi, zastępując SMS-y, a od jakiegoś czasu nawet część zwykłych rozmów telefonicznych?
Kuba pisał niedawno o nowych funkcjach Messengera, które w dodatku testujemy my - Polacy. I faktycznie, aplikacja się zmieniła, a ja się trochę pogubiłem. Włączam, widzę pasek prostokątów, uruchamiam - dostaję to samo co w Instagramie i Snapchacie. Chodzi oczywiście o „Mój Dzień”, czyli kopię My Story i Instagram Stories. Po co Facebook robi to samo w dwóch własnych aplikacjach? Nie mam pojęcia. Ale nie zdziwię się jeśli ten sam ograny i nudny już patent doda do kolejnej - WhatsAppa. Jeśli jakimś cudem nie wiecie o jaką funkcję chodzi - już tłumaczę. W zamyśle macie wrzucać tam zdjęcia lub filmy, które na specjalnej osi czasu ułożą się w historię Waszego dnia.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby Messenger zrobił to zanim spopularyzował się Snapchat albo chociaż kiedy ten zaczynał stawać się fenomenem. Tymczasem wygląda to na chamskie kopiowanie pomysłu, który w dodatku już jest w innej aplikacji tej samej firmy. Gdzie ma więcej sensu? Nie mam zielonego pojęcia, zarówno w przypadku Instagrama, jak i Messengera pasuje do zamysłu obu aplikacji mizernie i wydaje się być dodanym na siłę.
I wprowadza chaos
Używam Messengera codziennie, jest to dla mnie główna aplikacja do komunikacji. Od jej instalacji wzbraniałem się długo, działała bowiem gorzej niż klasyczny czat Facebooku. Wkurzające było również ciągłe przypominanie, że MUSZĘ go zainstalować. No, ale ok, mam, używam. Czasem się zatnie, czasem zgubi gdzieś rozmowę lub nie wyświetli powiadomienia, ale działa. I kiedy przyzwyczaiłem się do jej minimalizmu, wprowadzono kosmetyczne zmiany, przez które miałem problemy ze znalezieniem niedawnych rozmów, bo na środku pojawiał mi się pasek z poziomą listą avatarów znajomych. Jakbym w ogóle tego potrzebował. No, ale w porządku, jakoś się przyzwyczaiłem - wtedy bum, wkurzający pasek „Mój Dzień” i włączający się cholera wie po co aparat po przesunięciu w dół palcem na liście rozmów. Najpierw myślałem, że to jakiś multitasking i niechcący włączyłem aparat w drugim oknie, ale nie, to nowa funkcja Messengera. Takiego chaosu w aplikacji jeszcze nie było i mówiąc szczerze, ja chyba podziękuję.
Mignęła mi ostatnio lżejsza alternatywa, którą w takim układzie sprawdzę (Lite Messenger od HappyMonkey) - a jeśli Wy używacie jakichś aplikacji, które sprawią, że korzystanie z facebookowego czata będzie znowu przyjemne, podrzućcie jakieś nazwy w komentarzach. Zawsze jestem zwolennikiem oficjalnych rozwiązań mając nadzieję, że działają najlepiej z daną usługą, ale może najwyższy czas porzucić to przyzwyczajenie. Konta na Facebooku nie skasuję, choć pewnie część z Was wskaże to jako najlepsze rozwiązanie. Może i dla większości osób serwis Zuckerberga to tylko i wyłącznie bzdury i bezproduktywne spędzanie czasu. Dla mnie niestety to nie tylko podstawowe narzędzie do komunikacji, ale również aplikacja niezbędna do pracy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu