Facebook

Mamy rok 2019, a ludzie na Facebooku wciąż bezmyślnie powielają łańcuszki

Paweł Winiarski
Mamy rok 2019, a ludzie na Facebooku wciąż bezmyślnie powielają łańcuszki
52

Tyle lat używamy Facebooka, tyle o nim się mówi, ostrzega, tłumaczy - a mimo to cały czas pojawiają się łańcuszki z oświadczeniami o niewyrażaniu zgody na korzystanie ze zdjęć profilowych i wpisów. Nie wierzycie? Teraz krąży właśnie po polskiej wersji serwisu taki bzdurny wpis.

NIE ZAPOMNIJ OSTATECZNY TERMIN JEST DZISIAJ!!! Wszystko, staje się publiczne od jutra

Nie daję dla facebooka ani żadnego podmiotu powiązanego z facebookiem pozwolenie na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów, zarówno z przeszłości, jak i przyszłych

Tak wyglądały wczoraj niektóre posty moich znajomych na Facebooku, a mnie swędziała ręka żeby ich zablokować lub usunąć. Jeśli widzieliście gdzieś ostatnio taki wpis - nic się nie zmieniło, łańcuszek magicznym sposobem nie ochroni Waszych danych, a zarówno wczoraj jak i w przeciągu ostatnich kilku lat pojawiło się już tyle artykułów wyjaśniających dlaczego, że nie ma sensu tego przypominać. Smutno natomiast patrzeć na to, że tego typu głupoty są przez użytkowników serwisu bezmyślnie powielane za każdym razem kiedy temat stanie się "trendy". I nie ma znaczenia jak bzdurna jest treść oświadczenia czy jak bardzo widać, że to surowa wersja przeklejona z tłumacza. Kiedy pojawia się temat prywatności, własnych zdjęć i wizerunku, nagle ludziom zapala się w głowie lampka i próbują coś z tym zrobić. Szkoda tylko, że nie myśleli o tym akceptując regulaminy poszczególnych serwisów społecznościowych, a potem wrzucając tam swoje zdjęcia. Najlepszym sposobem by fotografie, dane i wizerunek były całkowicie prywatne i bezpieczne jest ich nieumieszczanie w żadnym miejscu w sieci. Trąbią o tym od lat media, jednak jak widać nieskutecznie. Tak samo jak o nieużywaniu prostych haseł, mimo to ludzie wciąż to robią.

Zobacz też: Niemal 3/4 użytkowników nie wie jak działa Facebook

Najzabawniejsze były jednak łańcuszki znajomych, którzy od miesięcy nie używali Facebooka, nie wrzucają tam żadnych zdjęć, a mimo to przekleili u siebie treść wpisu. Generalnie weryfikacja treści udostępnianej dalej wiadomości jest w polskiej sieci zerowa. Między innymi dlatego krążą po niej jakże poważne obrazki tłumaczące krótkim podpisem zawiłe tematy. Skoro ktoś coś udostępnił, jest tam jakaś data lub jakieś liczby, na pewno jest prawdą. I serwisy nie muszą nawet publikować fake newsów, bo użytkownicy Facebooka sami puszczają w świat nieprawdziwe informacje.

Szkoda tylko, że kiedy faktycznie pojawia się jakiś istotny protest, nie do końca wiadomo czy to prawda czy nie. Generalnie nic już na tych serwisach społecznościowych nie wiadomo i sam łapię się na tym, że kiedy przykuje mnie jakiś nagłówek, sprawdzam z jakiej strony pochodzi. I jeśli nie znam portalu, w ogóle nie klikam linku wychodząc z założenia, że to zwykły fake.

2019 rok, Facebook jest już w polskiej sieci od dawna, wyparł Naszą-Klasę i Grono, Messenger zastąpił Gadu-Gadu. FB stał się podstawową stroną internetową wielu firm, po sieci cały czas krążą oferty pracy na "social media ninja", a  cały czas pojawiają się łańcuszki jak ten najnowszy. A obok tego wyzwiska, groźby pochodzące z prawdziwych profili ze zdjęciem, w galerii fotki z rodziną a w opisie profilu miejsce zatrudnienia. Czasem przecieram oczy ze zdumienia, że takie rzeczy się tu wciąż dzieją. Nie żebym planował uciekać z FB (co jest od jakiegoś czasu popularne), ale cały czas kombinuję jak filtrować treści, które widzę u siebie. I obawiam się, że jedynym sposobem są porządki na liście znajomych. Nie żeby na Twitterze było lepiej, czego doskonałym przykładem był ostatni tydzień.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu