Agent 47 to jedna z najbardziej rozpoznawalnych przez graczy postaci. Seria Hitman zapisała się złotymi literami w historii gier jako osobny gatunek. Nie ma jednak ostatnio dobrej passy... i to się raczej na razie nie zmieni.
Najnowszy Hitman zaskakuje przede wszystkim swoją formą. Oto bowiem oddaje się w nasze ręce produkcję, która będzie podzielona na... odcinki. O ile dla przygodówek (vel interaktywnych filmów) ze stajni Telltale ma to sens, to w przypadku tego typu produkcji wydaje się co najmniej kontrowersyjne. Szybko okazuje się, że twórcy mieli swoje powody, aby w taki sposób postąpić i bynajmniej nie wynika to z obecnych trendów.
Pierwszy epizod, do którego gracze właśnie otrzymali dostęp ma być zaledwie namiastką tego, co czeka nas później. I faktycznie tak jest, bo w jego ramach otrzymujemy dostęp do prologu (będącego de facto treningiem/samouczkiem) oraz jednej misji fabularnej w Paryżu. Pierwszy etap uczy nas podstaw rozgrywki, wprowadza w jej meandry. Całość kończy się "egzaminem". Prawdziwa zabawa rozpoczyna się dopiero po dotarciu do Paryża, gdzie bierzemy udział w pokazie mody. Jak zwykle chodzi o to, żeby wyeliminować konkretne cele. Fabularnie pierwsza część historii nie jest majstersztykiem, ale nie sposób oceniać całego dania po przystawce.
A przystawka lekka nie jest. Z jednej strony mam wrażenie obcowania ze starym dobrym Hitmanem. Mam do dyspozycji klasyczne instrumenty, jak pistolet z tłumikiem czy garota, ale też cięższe argumenty, jak materiały wybuchowe. Ze stołów podnoszę noże, śrubokręty, którymi mogę dokonać egzekucji ofiary - również rzucając z odległości. Mogę przebierać się za dowolną obezwładnioną osobę, a ciała ukrywać w szafach, zamrażarkach, skrzyniach itp. Otrzymuję ogromną swobodę działania i niemal nieograniczone możliwości. Otwarty, obszerny świat sprzyja temu, by eksperymentować. I eksperymentuję. Pierwszy, drugi, trzeci raz... Szybko okazuje się, że ta swoboda jest ułudą. Na dobrą sprawę te możliwości to kilka(naście) odgórnie zaplanowanych schematów, które sprowadzają się do ciągu określonych czynności. I tu pojawia się srogie rozczarowanie. Pierwszy z brzegu przykład? Mając strzykawkę z trucizną nie mogę jej użyć do zatrucia napojów, bo gra przewiduje tylko użycie trutki na szczury. Absurd.
Nie tylko to w Hitmanie szwankuje. Problemem nadal jest sztuczna inteligencja otoczenia. Ich reakcje są co najmniej dziwne. Otrucie drinka na oczach wszystkich uchodzi nam płazem w sytuacji, gdy wyjdziemy i wrócimy do pomieszczenia. Tłum, a nawet nasze ofiary wiele wybaczają. Brak stojącego chwilę temu przy ochroniarzu kolegi nie zostaje w żaden sposób odnotowany, a poszukiwania zabójcy po zamachu (czyli nas) przypominają błądzenie we mgle.
Wspomniana misja fabularna nie jest jedyną aktywnością, jaką nam tu zapewniono. Mamy jeszcze kilka innych trybów. Pierwszym są kontrakty. Wybieramy dowolną osobę z danej lokalizacji, a następnie planujemy i realizujemy jej zabójstwo. Inni gracze muszą wykonać to samo - najlepiej w taki sam sposób. To fajne pole do rywalizowania ze znajomymi. W trybie eskalacji otrzymujemy cel odgórnie, a dodatkowo skomplikowane warunki i dynamicznie zmieniające się cele misji i okoliczności. Jest jeszcze nieuchwytny cel, a więc zadanie, do którego możemy przystąpić wyłącznie raz - w razie niepowodzenia, nasza potencjalna ofiara ucieka. Ten tryb jednak zostanie udostępniony wraz z jedną z nadchodzących aktualizacji.
W pierwszej chwili byłem mile zaskoczony warstwą wizualną. Hitman prezentuje się bowiem naprawdę przyjemnie dla oka. Postaci są dopracowane, a scenerie barwne oraz nafaszerowane atrakcjami. Tekstury nie budzą większych zastrzeżeń, a modele 3D wykonano względnie nieźle. Warto też dodać, że na pecetach gra od dnia premiery obsługuje DirectX 12. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie koszmarne braki w animacjach. To co jest, prezentuje się dobrze. Jednak dziwne przejścia między sceną, w której nasz bohater podnosi ciało i wrzuca je do szafy lub otwiera drzwi ruchem dłonią w powietrzu są powalające. Tak samo to wygląda w wielu innych miejscach. W jednej z pierwszych misji musiałem stanąć za barem, żeby się "wtopić w otoczenie". Stanąłem jak kłoda nie ruszając nawet ręką. Faktycznie wtopienie, a raczej wtopa.
Chciałbym napisać po tych czterech godzinach z nowym Hitmanem, że bawiłem się dobrze, ale tak nie jest. Nie skreślam jeszcze gry. Przed twórcami niemal cały rok. Spędzą go na aktualizacjach, dodawaniu nowej zawartości do gry oraz rozwijaniu historii. To od efektów ich pracy będzie zależało, czy gracze skuszą się na kolejne epizody, czy po prostu w pewnym momencie powiedzą "dziękuję, mam dość". Początek jest mierny. Widać tutaj spory potencjał - bardziej otwarty świat, ogrom (pozornych, ale jednak) możliwości i niezła warstwa wizualna. Teraz trzeba zadbać o dopracowanie tego wszystkiego oraz zapewnienie graczom zajęcia oraz rozrywek, przez które długo nie oderwą się od ekranów.
Kup wszystkie sześć epizodów Hitmana w cdp.pl. Kliknij!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu