Nowy film z uniwersum "Gwiezdnych Wojen" nadchodzi. W obsadzie ma znaleźć się doskonale znany wszystkim aktor i byłby to pierwszy przypadek angażu gwiazdy takiego formatu do filmu w świecie Star Wars.
Świat filmu huczy od plotek i tak należy na razie traktować te doniesienia. Wygląda jednak na to, że Ryan Gosling - gwiazda znana z takich produkcji jak "La La Land" czy "Blade Runner 2049" - dołączy do obsady kolejnej odsłony sagi "Gwiezdne Wojny". Aktor, który dotychczas omijał szerokim łukiem franczyzy superbohaterskie, może stać się pierwszą hollywoodzką gwiazdą wielkiego formatu, która zasili szeregi kultowej serii science-fiction.
Ryan Gosling w Star Wars. Film reżyseruje twórca "Deadpool & Wolverine"
Według doniesień, za kamerą nowego filmu stanie Shawn Levy, reżyser znany z sukcesu "Deadpool & Wolverine". Levy, który ma już na koncie filmy z wysokim budżetem, wydaje się być idealnym kandydatem do poprowadzenia kolejnej kosmicznej przygody w oryginalnym kierunku. Sam reżyser zdradził, że szefowa Lucasfilm, Kathleen Kennedy, dała mu dużą swobodę twórczą, oczekując filmu w stylu charakterystycznym dla Levy'ego, z jego własną wizją i tonem, ale osadzonym w świecie "Gwiezdnych Wojen".
Scenariusz do filmu powstaje od ponad roku, a odpowiada za niego Jonathan Tropper, który współpracował już z Levy'm przy takich filmach, jak "To właśnie tutaj zostawiam cię" i "Projekt Adam". Na razie szczegóły fabuły owiane są tajemnicą. Nie wiadomo, jaką rolę miałby zagrać Gosling ani w jakim okresie historii "Gwiezdnych Wojen" osadzona będzie akcja. Źródła podają jednak, że będzie to film "samodzielny", niezwiązany bezpośrednio z sagą Skywalkerów, podobnie jak planowany projekt Jamesa Mangolda. Całe szczęście, że studio będzie eksplorować inne historie, niż te związane z rodem Skywalkerów.
Nie oszukujmy się - angaż Ryana Goslinga to spora niespodzianka. Aktor znany z wybierania ról w ambitnych i oryginalnych produkcjach, dotychczas nie brał udziału w filmach o superbohaterach, unikając zarówno uniwersum Marvela, jak i DC. Jego ewentualny udział w "Gwiezdnych Wojnach" byłby więc sporym wydarzeniem i mógłby przyciągnąć do kin rzesze nowych widzów. Co ciekawe, Gosling już raz podążył śladami Harrisona Forda, grając w sequelu "Blade Runnera". Czyżby teraz szykował się do przejęcia kolejnej ikonicznej roli?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu