Mapy Google to dziś najpopularniejsza i najchętniej wybierana aplikacja pomagająca przemieścić się z punktu A do punktu B. Google cały czas jednak ją rozwija, dodają kolejne przydatne funkcje. Oby tylko wszystkie kiedyś trafiły też do Polski.
Pamiętam start Map Google i to, jak rozwijały się przez kolejne lata. Z jednej strony stawały się coraz bardziej dokładne, z drugiej widzieliśmy kolejne nowości - takie, jak chociażby możliwość "zwiedzania" różnych miejsc dzięki zdjęciom zrobionym przez samochody amerykańskiej firmy. Nie ukrywam, że sam korzystam czasem ze Street View, szczególnie kiedy mam gdzieś pojechać pierwszy raz i nie do końca wiem z której strony jest wejście do budynku lub gdzie szukać parkingu. Jestem wzrokowcem, po takiej wirtualnej wycieczce w nieznane łatwiej mi później poruszać się po okolicy na żywo. Ale Mapy Google to również pigułka wiedzy o tym, gdzie można coś ciekawego zrobić czy gdzie zjeść.
Nowości w Mapach Google
Jedną z nowych funkcji Map Google ma być wskazywanie poziomu tłoku w środkach komunikacji publicznej. Funkcja przydatna niezależnie od okoliczności, teraz w związku z całym pandemicznym zamieszaniem nawet jeszcze bardziej. Bo ja na przykład kiedy już korzystam z tak zwanego "zbiorkomu", to od ponad roku staram się zwracać większą uwagę na to, czy aby nie wsiadam do bardzo zatłoczonego wagonu metra, autobusu czy tramwaju. Informacje o poziomie zatłoczenia będzie oczywiście analizować AI, chodzi o 10 000 firm przewozowych i aż 100 krajów na całym świecie. Dodatkowo w Nowym Jorku i Sydney, Google testuje właśnie dodatkowe informowanie o konkretnym miejscu, w jakim najlepiej stanąć na platformie dworca czy stacji by trafić na najmniej zatłoczony wagon.
COVID-19 i kolejne jego odmiany jeszcze długo będą naszą codziennością, Google nie ignoruje więc tematu i zamierza wprowadzić dodatkowe informacje związane z obostrzeniami - to przydatne, choćby po to żeby nie odbić się od zamkniętej restauracji czy lokalu, który może jedynie oferować usługi na wynos.
Ciekawe wygląda również profil biznesowy, który wskaże jak zatłoczone jest w tej chwili miejsce, do którego chcemy się udać. Brzmi logicznie - mamy umówione spotkanie służbowe, ale chcemy wiedzieć, czy miejsce jest lub będzie o tej godzinie zatłoczone. Niektóre lokale będą również oferować rezerwacje miejsc z poziomu Map Google.
Mapy Google mają również oferować możliwość płacenia za parking i bilety komunikacji miejskiej bezpośrednio z poziomu swojej aplikacji. Kiedy będziemy w okolicy metra, pociągu czy autobusu, program wyświetli na telefonie informacje o cenach biletów i zaproponuje płatność. Coś w sam raz dla osób, które nie korzystają z kart miejskich i zapominają kupić oraz skasować biletu przed skorzystaniem ze środka komunikacji. Kto wie, może takie informacje na ekranie smartfona pomogą zapominalskim uniknąć mandatu od "kanara"?
Ciekawe, ale budzące nieco obaw jest natomiast miesięczne zestawienie naszych podróży i aktywności. Jeśli zdecydujecie się włączyć historię lokalizacji, będziecie otrzymywać regularne raporty, w których znajdziecie informacje o czasie spędzonym na przemieszczaniu się konkretnymi środkami komunikacji, czasu na lotniskach i sklepach oraz oczywiście przebyty dystans.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu