Jeżeli chodzi o gitarę elektryczną, to w większości wypadków w ich konstrukcji niewiele się od 70 lat zmieniło. Dziś pokażę wam jednak producentów, którzy łamią schematy i nie chodzą utartymi ścieżkami.
Gitara elektryczna XXI wieku - 5 modeli, które rewolucjonizują myślenie o tym instrumencie
Dla osób, które trochę interesują się tematem gitar, konstrukcja elektrycznego wiosła jest nieco jak koń ze starego encyklopedycznego wpisu - jaka jest, każdy widzi. Jeżeli weźmiemy do ręki pierwsze egzemplarze Stratocastera, Les Paula czy Flying V, zauważymy, że wewnątrz nie różnią się one aż tak bardzo od współczesnych modeli. Owszem, dzisiaj mamy większy wybór niż kiedyś - mocniejsze pickupy, kilka typów ruchomych mostów i blokowanych kluczy, wiele egzotycznych rodzajów drewna czy takei funkcje jak możliwość zmieniania w czasie gry połączenia przetworników z szeregowe/równoległe bądź rozłączanie cewek. Bazowa konstrukcja jednak nie zmieniła się od lat 50, do tego stopnia, że gitary z tamtej epoki wciąż są bardzo cenione i bez problemu wykorzystywane w studiu. Patrząc, jak rozwijają się inne dziedziny, gdzie dominującą rolę gra elektronika (np. branża motoryzacyjna), zacząłem się jakiś czas temu zastanawiać - czy w kwestii elektryków bardzo szybko dotarliśmy do ściany i pomimo naszego obecnego zaawansowania technologicznego nie jesteśmy w stanie ulepszyć pomysłu sprzed 70 lat?
Otóż nie. Oto gitary, które w pełni korzystają z tego, co oferuje współczesna technologia
Relish Mary One
Pierwsza gitara, której dziś się przyjrzymy należy do szwajcarskiej manufaktury Relish. Wyróżnia się nie tylko wyjątkowym wyglądem, ale przede wszystkim tym, że w przeciwieństwie do klasycznej gitary jest to instrument wykonany z dwóch oddzielających się części. Tył modelu Marry One utrzymywany jest na mocnych magnesach, przykrywając m.in. łączenie gryfu z korpusem czy całą elektronikę. To, co jednak najbardziej wyjątkowe, to powód takiego designu.
W większości gitar jeżeli chcemy wymienić przetwornik, trzeba się nieco postarać - przycinanie kabli, lutowanie, przekopywanie się przez schematy, by nie zrobić czegoś po drodze źle. Sprawę nieco ułatwiły pickupy typu solderless, ale wciąż ich wymiana wiązała się z dodatkową pracą. W przypadku Mary One nie ma żadnych trudności, ponieważ pickupy po prostu.... wyjmuje się z obudowy i na ich miejsce wkłada nowe. Wszystko trzyma się oczywiście na magnesach. Dzięki temu całość operacji zajmuje sekundy. Cena? 18 tysięcy złotych.
Wild Customs Gyrock
No dobrze, ale po co w ogóle męczyć się z wymianą pickupów, jeżeli można nie tylko mieć 6 różnych modeli pod ręką, ale też - przełączać się pomiędzy nimi w trakcie trwania numeru. Z takiego założenia wszyło Wild Customs, francuska firma, która stworzyła model Gyrock - specjalną gitarę, która w miejscu tradycyjnych pickupów ma obrotowy system, pozwalający właścicielowi natychmiastowo wybrać jedną z 15 dostępnych kombinacji przetworników.
Tutaj też montaż nowych pickupów jest bardzo prosty, a wszystkie modele do tej gitara dostarcza Seymour Duncan. Muszą one być wysokiej jakości, ponieważ zaekranowanie takiego systemu to nie lada wyzwanie i podejrzewam, że gdyby przetworniki te były choć trochę mikrofoniczne, to całe przedsięwzięcie po prostu by się nie powiodło. Cena, wraz z zestawem 10 pickupów i twardym case'm - 62 tysiące złotych.
Boss Eurus GS-1
Skoro temat pickupów mamy już za sobą, myślę, że warto poruszyć inny aspekt wpływający na to, jakie brzmienie wydobywa się z gitary. W niektórych modelach instalowane są już np. tranzystorowe przedwzmacniacze, jednak instrument, który miałby fabrycznie wbudowany potężny efekt modulujący brzmienie, a tak jest w przypadku gitary firmy BOSS, jest na rynku nowością.
Eurus GS-1 połączony został prawdopodobnie z którymś z BOSSowych syntezatorów. Co ciekawe kontrolę nad nim mamy nie z poziomu gitary, a dedykowanej aplikacji na smartfona z Androidem bądź iOS, z któym gitara łączy się po bluetooth, podobnie z resztą jak z pedałem ekspresji. Sprawia to, że możliwości kształtowania brzmienia samej gitary są olbrzymie i niespotykane, jeżeli chodzi o klasyczne instrumenty.
Jammy G
Jeżeli chodzi o gitary, które swoją budową i możliwościami naprawdę mówią nam, że żyjemy w XXI wieku, to Jammy G, znana wcześniej jako Jammy Guitar jest jednym z takich instrumentów. Jest to gitara modułowa, do której na stałe przytwierdzone są stalowe struny. Nie zmieniamy ich naprężenia, a za dźwięk odpowiada wbudowany w gitarę komputer. Dzięki temu za pomocą aplikacji możemy zmieniać strój bez konieczności kupowania odpowiednich strun i ustawiania instrumentu. Oprócz tego aplikacja to też wbudowany metronom oraz cały szereg ciekawych efektów.
Gitara może służyć jako podróżna narzędzie do ćwiczeń, albo chociażby kontroler MIDI. Świetnei więc sprawdzi się w homerecordingu, mogąc emulować praktycznie każdy instrument.
Gittler Guitar
Każdy z nas został nauczony, że gitara musi mieć kilka rzeczy, które sprawiają, że jest... gitarą. Wiecie - korpus, podrstrunnice, główkę czy pickupy. Co jednak się stanie, jeżeli usuniemy większość z tych elementów? No cóż - dostaniemy to, co stworzyła firma Gittler. "Gryf" (o ile można to nazwać gryfem) jest całkowicie wykonany z tytanu i nie ma w nim nic oprócz pręta napinającego i progów, a mimo tego - gitara jak najbardziej brzmi i można na niej grać.
Wyróżnikiem tej gitary jest chociażby to, że wystarczy plastikowa nakładka, by w jednej chwili wymienić zmienić sobie profil gryfu. Jednak już sam fakt, że do gry nie jest wymagana jakakolwiek podstrunnica sprawia, że model Gittler jest jednym z najciekawszych współczesnych konceptów gitary.
Który z powyższych modeli najbardziej was zaciekawił? A może sami natknęliście się na gitarę, która zmieniła waszą percepcję na temat tego, czym jest ta klasa instrumentów. Dajcie znać w komentarzach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu