Google

Nowe życie Google Glass. Albo jego definitywny koniec

Maciej Sikorski
Nowe życie Google Glass. Albo jego definitywny koniec

Pamiętacie jeszcze Google Glass? Pytam z przekąsem, bo ostatnio temat bardzo przygasł. Przez kilka kwartałów szum informacyjny wokół produktu był bard...

Pamiętacie jeszcze Google Glass? Pytam z przekąsem, bo ostatnio temat bardzo przygasł. Przez kilka kwartałów szum informacyjny wokół produktu był bardzo głośny i zauważalny, ale stosunkowo szybko zaczął słabnąć i sprawa się rozmyła. W którym kierunku to zmierza? Trudno stwierdzić, zwłaszcza po ostatnich zmianach, jakie zaserwowali decydenci korporacji z Mountain View.

Nim przejdę do najświeższych wydarzeń wspomnę o pewnej obserwacji sprzed tygodnia. W pokojach prasowych na targach CES krążyło kilka osób w okularach Google. Obserwowałem zarówno ich, jak i reakcję otoczenia. Ta była, ale nie taka, jak część z Was mogłaby się spodziewać - to już nie "wow", popatrz, co on ma na głowie wymawiane w zachwycie i z zazdrością, lecz zobacz, co założył i szyderczy śmiech, kiwanie głową i puszczanie oka do znajomych. Parę lat temu ludzie biliby się, by móc założyć okulary, przed ich "nosicielem" tłum rozstępowałby się w niemym zachwycie, a dzisiaj jest drwina.

Zastanawiałem się przy tej okazji, czy to już koniec historii Glass. Czy Google będzie jeszcze pakować pieniądze i czas swoich pracowników w ten projekt, czy też pozwoli mu spokojnie umrzeć. Poranna prasówka sprawiła, że odpowiedź na to pytanie stała się jeszcze trudniejsza. Oto korporacja poinformowała, iż Glass przestanie funkcjonować jako projekt badawczy w ramach Google X, program Explorer zostanie zamknięty, sprzedaż okularów skończy się 20 stycznia. Jednocześnie poinformowano, że zespół pracujący nad okularami nie będzie rozwiązany. Co więcej, przekształci się w osobną komórkę, na jego czele stanie Tony Fadell (szef Nesta), a zadaniem będzie dopracowanie produktu i wypuszczenie go na rynek konsumencki. Na masową skalę.


Patrząc na to z tej perspektywy sprawa wydaje się jasna: awans, kolejny etap, jest dobrze, coś się dzieje. Problem polega na tym, że nie wiadomo co i kiedy będzie się działo. Pojawiają się mgliste zapowiedzi, że okulary (ich nowa, lepsza wersja) trafią na rynek, gdy będą gotowe. Czyli kiedy? Brzmi jak zapowiedź w stylu "coś tam zrobimy, jeśli się uda, to pokażemy, jeśli nie, to damy sobie spokój". I gdyby na tym stanęło, to stwierdziłbym, że na okularach należy już postawić krzyżyk. Nurtuje mnie jednak postać nowego szefa wspomnianej komórki.

Tony Fadell stworzył na tyle ciekawy i perspektywiczny biznes, że Google wyłożyło na jego zakup grubo ponad 3 mld dolarów. Człowiek ten wcześniej pracował m.in. przy tworzeniu kilku urządzeń Apple, zastanawiano się nawet, dlaczego korporacja z Mountain View nie wykorzystuje należycie jego doświadczenia i zdolności. Teraz powierzają mu prace nad Glass. To oznacza, że jednak chcą rozwijać projekt i przekazują go w ręce człowieka, który może doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału? A może Fadell jest zasłoną dymną - gdyby nie pojawiło się tu jego nazwisko, to zdecydowanie więcej osób uznałoby okulary Google za uśmiercony produkt.

Trudna sprawa, przyznam szczerze. Napisałbym, że odpowiedź na niektóre pytania znają tylko wtajemniczeni ludzie z Google, ale i tego nie jestem pewien. Nie wykluczam po prostu, że oni sami nie wiedzą, co zrobić, kiedy i jak ze swoim produktem. Produktem, który jeszcze parę lat temu opisywany był jako zabójca smartfonów i początek nowej ery w historii IT.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu