Pojawiło się kilka nowości jednocześnie, jeżeli chodzi o produkty Google. Pierwszą z nich jest nowa wersja map na system Android, która zapowiedziana ...
Nowa wersja Google Maps na Androida, nowy Chrome 28 z powiadomieniami i zmiany w Google+ naśladujące działanie "Lubię to"
Pojawiło się kilka nowości jednocześnie, jeżeli chodzi o produkty Google. Pierwszą z nich jest nowa wersja map na system Android, która zapowiedziana została jeszcze na Google I/O 2013. Najbardziej rzucająca się w oczy jest zmiana wyglądu, która zainspirowana została Google Now i jego kartami. Tym sposobem wygląd Map na Androidzie bardzo upodobnił się do map na iPhonie, chociaż widać subtelne różnice. Na zrzutach ekranów widać również nową wersję map na tablety, która różni się układem od wersji na telefony.
Druga zmiana dotyczy ulepszonego wyszukiwania trasy uwzględniając natężenie ruchu. Nawet jeżeli użytkownik wybierze określoną trasę i zacznie nią jechać, może pojawić się powiadomienie o nowej trasie, która jest szybsza, na którą możemy się przełączyć. Oznacza to, że Google wprowadził w życie informowanie w czasie rzeczywistym o utrudnieniach na drodze. Dla wszystkich kierowców stojących w korkach będzie to funkcja bardzo przydatna. Tym bardziej, że dla jakości informacji konieczny jest tutaj efekt skali - im więcej użytkowników korzysta z Google Maps, tym więcej informacji o sytuacji na drodze dostarczają. Szerzej pisałem o tym w artykule: "Czemu mapy są dla Google takie ważne i czemu zapłacił za Waze ponad 1 mld $?".
Nowa wersja map jest już dostępna w sklepie Play, ale w zakładce nowości jest również typowa dla Google informacja, że aktualizacja będzie stopniowo udostępniana w nadchodzących tygodniach. Ja nie mam jeszcze możliwości pobrania nowej wersji ani na swoim telefonie, ani na tablecie Nexus 7. Zostaje mi zatem poczekać spokojnie, aż taką możliwość otrzymam.
Chrome 28 na silniku Blink
Druga nowość, to nowa, stabilna wersja przeglądarki Chrome nosząca numer 28. Mimo, że zmian jest niewiele, jest to pierwsza stabilna wersja przeglądarki Google, działająca na silniku Blink, który jest forkiem WebKit, dostosowanym do potrzeb Google. Mimo, że działanie przeglądarki jest niemal identyczne, można tu mówić o pewnym przełomie w rozwoju tej bardzo popularnej aplikacji. Druga nowością jest domyślne uruchomienie centrum powiadomień. W prawym dolnym rogu pojawiają się powiadomienia, które pozwalają bezpośrednio z nich podjąć różne akcje, np. odpisać na e-maila. W obecnej chwili powiadomienia dotyczą tylko i wyłącznie usług oferowanych przez Google, takich jak poczta, komunikator Google Talk czy Kalendarz, ale otwarte API gwarantuje, że w niedługim czasie powinniśmy doczekać się również powiadomień z innych serwisów. Pewnie Facebook będzie jednym z nich.
Podobnie jak w przypadku map, na razie nowa funkcja u mnie nie działa, mimo że przed chwilą zainstalowałem na czystym laptopie czysta instalację najnowszego Chrome. Być może również i ta funkcja będzie udostępniana stopniowo. Warto również zaznaczyć, że powiadomienia na razie nie są dostępne dla użytkowników OS X, ale Google zapewnia, że nie będą musieli długo czekać.
+1 będzie działał prawie tak jak "Lubię to!"
Trzecią nowością jest zmodyfikowanie działania przycisku +1, czyli Google'owego odpowiednika "Lubię to!", który teraz jeszcze bardziej do lajka będzie podobny. Otóż do tej pory wciskanie przez użytkowników +1 nie miało wielkiego wpływu na to, co się pokazuje w strumieniu. Miało to swoje dobre strony, bo strumień był mniej zaśmiecony mało istotnymi aktywnościami. Najwyraźniej Google szuka złotego środka, bo postanowił wypróbować rozwiązanie pomiędzy Facebookowym, a swoim pierwotnym. Od teraz bowiem osoby w naszych rozszerzonych kręgach będą mogły zobaczyć informacje, że daliśmy +1 jakiemuś wpisowi na Google+, pod warunkiem, że też mają nas w kręgach oraz sam plusowany wpis był dla nich dostępny, czyli nie był zarezerwowany dla ograniczonego kręgu odbiorców. Innymi słowy, jeżeli komunikujemy się w kręgu "rodzina" i damy +1 określonemu wpisowi udostępnionemu w tym właśnie kręgu, to informacje o tym będą mogły zobaczyć tylko osoby będące członkami rodziny.
W porównaniu do Facebooka użytkownik nadal będzie miał większą kontrolę nad tym co pojawia się w strumieniu. Wyciszone posty nie będą generowały żadnych powiadomień, również tych z +1. Użytkownik ma również możliwość regulowania ilości powiadomień z określonych kręgów, co oznacza, że może widzieć wszystkie powiadomienia, żadnego, bądź coś pomiędzy tymi skrajnościami, w zależności od ustawień suwaka. To samo tyczy się kontrolowania kto widzi naszą aktywność. Można ustalić którym kręgom nasze "plusjedynki" są udostępniane. Domyślnie są to kręgi rozszerzone, ale można to zmienić w ustawianiach. Wreszcie można przejrzeć historię wszystkich swoich aktywności związanych z +1 i ewentualnie omyłkowe czy niepotrzebne wpisy usunąć. Dzięki temu w strumieniu użytkowników Google+ powinien panować znacznie mniejszy bałagan niż na Facebooku, gdyż nie będzie zalewany śmiesznymi obrazkami, które zebrały dużą ilość lajków. Osobiście mały szum informacyjny na Google+ bardzo sobie cenię.
Po więcej informacji odsyłam do pomocy Google+, artykułu na The Verge dotyczącego map, jak i nowych powiadomień w Chrome.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu