Smartfony

Tani, dobry i... no właśnie. Oto Nothing Phone (2a)

Krzysztof Rojek
Tani, dobry i... no właśnie. Oto Nothing Phone (2a)
4

Nothing (2a) to nowy, bardzo opłacalny smartfon marki. Ma jednak jeden problem.

Nie policzę, ile razy słyszałem stwierdzenie, że "wszystkie smartfony dziś są takie same". I jest w tym trochę prawdy, zwłaszcza, że dziś producenci masowo kopiują od siebie nawzajem swoje rozwiązania, a i liczba pomysłów na "kanapkę ze szkła, metalu i plastiku" jest raczej ograniczona.

Naprzeciwko temu wychodzi marka Nothing, która od samego początku stara się maksymalnie wyróżnić, przede wszystkim wyglądem swoich smartfonów. Nothing (1) był sporym sukcesem, Nothing (2) już nie wzbudził takiego zainteresowania, głównie przez to, że był sytuowany na wyższej półce cenowej. Teraz firma znów schodzi z ceny, ponieważ Nothing (2a) to urządzenie, które z Nothing (2) współdzieli raczej tylko nazwę.

Czy warto się zainteresować Nothing (2a)?

Pierwsze, co rzuca się w oczy to oczywiście wygląd telefonu i... cóż. Tutaj każdy będzie miał swoją opinię, ale o ile pierwsze dwa smartfony w moim mniemaniu się bardzo dobrze broniły w swojej wyjątkowości, to tutaj zwyczajnie chyba chciano osiągnąć unikatowość dla samej unikatowości.

Mi desing po prostu się nie podoba i telefon nie prezentuje się dla mnie estetycznie. Mówiąc o wyglądzie, nie można też nie wspomnieć o tym, że telefon jest wykonany z plastiku (a nie szkła i metalu), a przez efekt transparentności raczej szybko może złapać kilka brzydkich rys. Mamy tutaj też Glyph Interface, ale mocno okrojony względem i tak raczej średnio użytecznej wersji z pierwszych dwóch smartfonów.

Dużo lepiej jest z przodu - tutaj mamy AMOLEDowy ekran FHD+ z odświeżaniem 120 Hz oraz równymi, bardzo cienkimi ramkami. Ma on aż miliard kolorów i szczytową jasność na poziomie 1300 nitów. Pod maską natomiast znajduje się tu Mediatek Dimensity 7200 Pro i jest to póki co jedyny telefon z tym układem. Podstawową wersję tego SoC znajdziecie między innymi na pokładzie Xiaomi Redmi Note 13 Pro+. Układ sparowany jest z 8 bądź 12 GB pamięci RAM.

 

Dalej też nie jest źle. Mamy podwójny zestaw aparatów 50 Mpix, z czego główny ze stabilizacją optyczną. Bateria tutaj to standardowe 5000 mAh z 45 W ładowaniem. Mamy na pokładzie głośniki stereo, Wi-Fi 6 i 5G, a brak jest gniazda jack i ładowania bezprzewodowego. Certyfikat wodoszczelności to natomiast IP 54.

Wiele jednak można wybaczyć, jeżeli spojrzy się na cenę urządzenia. W Polsce to 1449 zł za wersję 8/128 i 1679 zł za 12/256. Stosunek ceny do jakości jest więc tu bardzo dobry, a telefon będzie bił się z takimi graczami jak Motorola Edge 40 Neo, Xiaomi, realme 11 Pro czy Infinix Zero 30. I na pewno w tej cenie będzie stanowił bardzo ciekawą propozycję, jednak tutaj znów pojawia się kwestia dosyć... kontrowersyjnego wyglądu.

Mam wrażenie, że w tym wypadku zrobienie "zwykłego" smartfona wyszłoby Nothing nieco bardziej na zdrowie.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu