Norwegowie pod względem odchodzenia od paliw kopalnych, poza wydobyciem i sprzedażą na eksport oczywiście, są po prostu mistrzami. Sprzedaż samochodów elektrycznych zdominowała całkowicie motoryzacyjną listę przebojów, samych Tesli jest tam chyba więcej niż w Polsce Passatów TDI. Do tego energię na własny użytek produkują w zdecydowanej większości ekologicznie (wykorzystując korzystne warunki, trzeba dodać). Nic dziwnego, że to właśnie tam lotnicza rewolucja elektryczna ma szansę zacząć się najwcześniej.
Włosko-brytyjsko-norweski eksperyment
Raptem kilka godzin tempu pisałem o ciekawym projekcie firmy Bye Aerospace, a tu pojawiła się jeszcze ciekawsza informacja o kolejnym samolocie tej klasy i przewidywanym czasie jego debiutu. I chyba nawet okoliczności jego ewentualnego wejścia do służby i to, co może wywołać, są w całym tym newsie najważniejsze. Ale o tym za chwilę.
Włoska wytwórnia lotnicza Tecnam to doświadczony producent małych i średnich samolotów ogólnego przeznaczenia. Jednym z ważniejszych projektów rozwojowych tej firmy z ostatnich lat, była przygotowywana wspólnie z brytyjskim Rolls-Roycem przeróbka ich szkoleniowego samolotu P2010 na wersję hybrydową. Samolot zostałe wyposażony w spalinowo-elektryczny układ napędowy H3PS (opracowany wspólnie przez R-R oraz Rotaxa) i pozwolił zdobyć pierwsze „elektryczne” doświadczenia.
Kiedy Rolls-Royce rozpoczął swój kolejny program badawczy, dotyczący roli samolotów elektrycznych w „małym” transporcie lotniczym, prowadzony razem z norweską regionalną linią lotniczą Widerøe, wybór sprawdzonego kooperanta był zapewne przesądzony.
Cel? 2026 r. z elektrykami w linii
Program zakłada dostosowanie samolotu Tecnam P2012 Traveller, mogącego przewozić 11 pasażerów, do całkowicie elektrycznego układu napędowego. P2012 to nowoczesna jednostka, która uzyskała certyfikację w 2019 r. i jest jednym z popularniejszych samolotów w swojej klasie. Biorąc to pod uwagę, można spodziewać się, że w jego przypadku proces „szlifowania” konstrukcji i certyfikacji będzie prostszy, niż w firmach projektujących swoje e-maszyny od zera.
Rolls-Royce będzie odpowiadać za przygotowanie całego zespołu napędowego. Z kolei Widerøe będzie recenzować i korygować rozwiązania proponowane przez obie firmy lotnicze, umożliwiając im spojrzenie na różne problemy od strony użytkownika końcowego. Wspólnym celem wszystkich partnerów jest wprowadzić nowy samolot do użytku komercyjnego od 2026 r. Po wejściu do produkcji nowy model otrzyma nazwę P-Volt.
Wybór Norwegii do tego programu nie jest tu przypadkowy. Ze względu na uwarunkowania geograficzne, transport lotniczy przy pomocy niewielkich samolotów i co ważne, na relatywnie niedalekich trasach (74% lotów odbywa się na dystansach krótszych niż 275 km) jest bardzo popularny. Samo Widerøe obsługuje w Skandynawii aż 44 porty lotnicze.
To się... uda
Założenia projekt wyglądają interesująco i realistycznie, stoją za nim bardzo doświadczone firmy i ma szansę doprowadzić do powtórki z norweskiego rynku samochodowego. Tam sami klienci prawie już zrealizowali założenia rządowe, zakładające sprzedaż wyłącznie zero-emisyjnych samochodów, cztery lata przed terminem.
W przypadku lotnictwa Norwegia chciałaby osiągnąć zero-emisyjność w ruchu krajowym do 2040 r. ale kto wie, czy udana realizacja tego projektu nie umożliwi im tego wcześniej. Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że Norwegia jest specyficzna geograficznie, co daje możliwość produkcji czystej energii, a jednocześnie ma kasę z ropy. Zgadza się, natura stworzyła im świetne szanse do bycia liderem w nowoczesnej elektryfikacji, ale szanse trzeba jeszcze umieć wykorzystać. Oni potrafią.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu