Motoryzacja

Nomadic Power rozwiązuje największą bolączkę samochodów elektrycznych - kiepskie akumulatory

Maciej Sikorski
Nomadic Power rozwiązuje największą bolączkę samochodów elektrycznych - kiepskie akumulatory
20

Raz na jakiś czas trafia się produkt czy usługa, które trudno jednoznacznie ocenić - z jednej strony wydaje się, że ma to sens, z drugiej strony można wymienić sporo argumentów świadczących na niekorzyść danego pomysłu. Taka sytuacja zdarzyła się w przypadku projektu Nomadic Power. Przynajmniej ja ją tak odbieram. Niemiecki startup chce rozwiązać problem ładowania i zasięgu samochodów elektrycznych, a odpowiedzią na bolączki tego rynku ma być bateria mobilna. Niby słuszna koncepcja, ale...

Zdarzyło się Wam kiedyś, że w trakcie jazdy skończyła się benzyna? Ja miałem okazję jechać z kierowcą, który zakładał, że zdoła dojechać do stacji. Nie zdołał. Rozwiązanie? Telefon do przyjaciela. Ten przyjechał z kanistrem i poratował. Poszło w miarę szybko, bo ów znajomy daleko nie miał - ciekawe jak by to wyglądało, gdyby samochód stanął w głuszy i daleko od takiej formy pomocy? Niektórych poratuje ubezpieczenie, inni będą musieli kombinować. W każdym razie da się to jakoś załatwić. A jak to wygląda w przypadku samochodów elektrycznych? Tutaj jest już gorzej. Znajomy nie przyjedzie z baterią, by podpiąć elektryka.

W tym miejscu pojawia się Nomadic Power. Firma zakłada, że jednak można podjechać z baterią i pomóc kierowcy samochodu elektrycznego. Ma to być akumulator osadzony na przyczepce, w miarę kompaktowy, umożliwiający szybkie doładowanie baterii. Co ciekawe, pomysłodawcy już teraz przedstawili kilka opcji rozwoju swojego biznesu. A zrobiło się o nich głośno, ponieważ dostali grant od Komisji Europejskiej. Niewiele, to raptem parę milionów euro, ale może pomóc sam szum, który będzie w stanie przyciągnąć inwestorów. Tylko czy to się sprawdzi?

Jedno z rozwiązań polega na tym, że unieruchomiony elektryk otrzyma wsparcie od ubezpieczyciela. Zamiast lawety pojawi się pojazd z przyczepką. Kilkadziesiąt minut i akumulator doładowany, można jechać dalej. Według innego pomysłu, takie przyczepki mogłyby być ustawiane w miejscach, w których pojawia się dużo samochodów, a w których trudno postawić infrastrukturę do ładowania samochodów elektrycznych. Bo za mało przestrzeni, bo za drogo, bo to długo trwa... Z pomocą przyczepek można to zmienić - firma zamawia ich zestaw i ustawia np. na swoim parkingu, by pracownicy mogli się podłączać. Szybko i sprawnie rozwiązywany jest problem braku zasilania. Takie przyczepki mogłyby także pojawić się przed urzędami, sklepami, na stacjach benzynowych. Do zrobienia.

Jest też opcja zabrania przyczepki ze sobą. Jeżeli ktoś jedzie w dłuższą trasę, to z tyłu ciągnie dodatkowe źródło zasilania. Własne lub wypożyczone. A w tym drugim przypadku mógłby nawet wymieniać baterię w trakcie podróży - wystarczy zjechać na odpowiednią stację, zostawić pusty akumulator i zabrać pełny. To można rozwinąć jeszcze inaczej: kierowca wyrusza bez przyczepki, gdy widzi, że bateria jest prawie wyczerpana szuka stacji, zabiera ze sobą przyczepkę i doładowuje akumulator w trakcie jazdy. Na kolejnej stacji zostawia przyczepkę. Do obsługi tego sytemu wystarczyłaby aplikacja. Oczywiście przy założeniu, że takie przyczepki pojawiłyby się masowo na rynku.

Co powiecie na te pomysły? Jak już wspominałem, niby ma to sens. Może na jakiś czas byłoby to dobre rozwiązanie. Czy warto jednak rozwijać taki biznes na kilka lat? A jeśli to projekt długofalowy, to trzeba zadać pytanie o jakość akumulatorów za dekadę - nadal będą poważnie ograniczały zasięg samochodu, a ich ładowanie będzie trwało godziny? Jeśli tak, to można już teraz napisać, że segment elektryków nie zacznie się szybko rozpędzać. Warto też przypomnieć, że Elon Musk, szef Tesli, dość optymistycznie wypowiada się na temat ewolucji akumulatorów - za kilka lat mogą to być całkiem przyzwoite komponenty.

Skoro już o Tesli mowa. Firma testowała swego czasu ideę wymiany akumulatora zamiast jego ładowania. Przyjeżdżasz na stację, wymieniasz akumulator w kilka minut i jedziesz dalej. Ta wizja przepadła. Podejrzewam, że podobnie będzie z Nomadic Power. Przynajmniej w wersji z ciągnięciem za sobą powerbanku na kółkach. Może większe szanse ma ustawianie tych przyczepek na firmowych parkingach. Fajerwerków jednak nie przewiduję.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

samochody elektryczne