Temat samochodów autonomicznych już na stałe wszedł do spisu popularnych branżowych doniesień. Podsumowując rok 2015, pisałem, że w końcu uwierzyłem w tę rewolucję motoryzacyjną, producenci przekonali mnie, że nie żartują. Informacji dotyczących ich prac, osiągnięć, kolejnych modeli nie brakuje, można już z tego niezły katalog zrobić. Ale będą też firmy, które wyłamią się z tego trendu i powiedzą krótko: nie zrobimy autonomicznego pojazdu. Jedną z nich jest Porsche.
Autonomicznie na całym świecie
Niedawno pisałem o wypowiedzi szefa Volkswagena, który stwierdził, że branża motoryzacyjna, zwłaszcza europejska, nie może przyglądać się temu, jak Dolina Krzemowa zaczyna prowadzić narrację w tym biznesie. Producenci samochodów muszą zacząć działać, wprowadzać innowacje, by pokazać, kto jest tu liderem. Te działania, chęć pokazania, że jest się innowacyjnym, podejmują też firmy motoryzacyjne z innych kontynentów. Dobrym przykładem ostatnie targi motoryzacyjne w Detroit, czy targi CES.
Firmy z Niemiec, USA, Japonii, motoryzacyjni potentaci, nie uciekają już od tematu autonomicznych samochodów - teraz zaczął się wyścig o to, kto jako pierwszy zaprezentuje w pełni sprawną maszynę, kto zdoła ją wprowadzić na rynek i sprzedać (to wymaga starań o zmianę prawa). Naprawdę dużo się tu dzieje i to w różnych kierunkach - przypominam, że GM zainwestowało w konkurenta Ubera, firmę Lyft, a to oznacza, że ich plany dotyczące przyszłości sięgają jeszcze dalej. Trudno się temu dziwić w czasach, gdy media i analitycy na całym świecie zastanawiają się, czy do gry na rynku motoryzacyjnym wejdzie np. Apple...
iPhone pasuje do kieszeni, a nie na drogę
W całym tym zamieszaniu udziału nie zamierza brać Porsche i wyraziło to ustami swojego szefa, który stwierdził, że iPhone pasuje do kieszeni, a nie na drogę. Zdanie odnosi się pewnie do coraz częściej wyrażanej opinii, że samochód przyszłości będzie bardziej przypominał tablet czy smartfon (pod względem funkcjonalności, sterowania) niż auto. Jednych te zmiany cieszą, robią wow oglądając filmy i zdjęcia z pokazów, grafiki prezentujący pojazdy przyszłości. Podskakują też na myśl, że nie będą musieli prowadzić, bo zwyczajnie tego nie lubią, boją się, są kiepskimi kierowcami. Scenariusz, w którym samochód staje się autonomiczny w pełni im odpowiada.
Ale to nie dotyczy wszystkich kierowców. Są przecież i tacy, którzy uwielbiają jeździć. A jeśli ich na to stać, kupują auto dające maksymalną przyjemność z jazdy - np. Porsche. Warto się zastanowić nad tym, jaką przyjemność miałby właściciel szybkiego, sportowego samochodu, którego nie może prowadzić? Czy Porsche kojarzy się komuś jako samochód luksusowy z szoferem? Nie. Ta marka to ukłon w stronę kierowcy, który naprawdę lubi jeździć (lub chce za takiego uchodzić). Trochę inną drogą może pójść np. Mercedes, marka droższa, ale niekoniecznie sportowa.
Można spytać, dlaczego Porsche nie chce tworzyć autonomicznych pojazdów w ogóle - przecież mogą pójść dwiema ścieżkami. Sęk w tym, że to byłoby o wiele droższe, a przy tym nie musiałoby podnosić zysków. Dobrze jest się wyróżniać na rynku, a pozostanie przy "staromodnym" rozwiązaniu jest szansą na takie wybicie się z tłumu. Czy to jednak oznacza, że marka nie zmieni nic w kolejnych latach? Zmieni - przecież niedawno pochwalili się pracami nad modelem Mission E, który ma być pojazdem z napędem elektrycznym. Więcej na jego temat przeczytacie we wpisie Tomasza.
Porsche zamierza się zmieniać, ale nie całkowicie, nie pod dyktando Doliny Krzemowej...
Kierowców będzie szybko ubywać?
Przyznam, że to jedna z kwestii, która najbardziej zastanawia mnie przy okazji zmian w branży motoryzacyjnej: jak wielu kierowców zrezygnuje z prowadzenia? Przy założeniu, że ta rewolucja odbędzie się naprawdę szybko, że ceny będą przystępne, a producenci zrobią to, co zapowiadają. Jeżeli już spełnione zostaną wszystkie wymagania, to czy ludzie zaczną masowo korzystać z nowinek? Ilu będzie kierowców, którzy stwierdzą, że i tak wolą prowadzić? Połowa? A może ten odsetek zacznie szybko spadać i za kilka dekad okaże się, że prowadzi mniejszość? Zwłaszcza, gdy będą oni obciążeni wyższymi ubezpieczeniami, bo statystycznie powodują więcej wypadków.
Możliwe, że prowadzenie samochodu stanie się hobby. Raczej zabawą na weekend, na wyznaczonej, zamkniętej trasie niż czynnością wykonywaną każdego dnia przez setki milionów kierowców na całym świecie. Przesada? Może i tak, ale całkowicie tego scenariusza nie można wykluczyć. Dzisiaj decyzja Porsche wydaje się słuszna, ale kto wie, jak potoczą się losy tej marki...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu