Rynek smartphonów może w tym roku należeć do Nokii i Microsoftu. A przynajmniej obie te firmy będą robiły wszystko, aby tak się stało. Dla Microsoftu ...
Rynek smartphonów może w tym roku należeć do Nokii i Microsoftu. A przynajmniej obie te firmy będą robiły wszystko, aby tak się stało. Dla Microsoftu to czas na systemową ofensywę i wykrojenie nieco mobilnego rynku dla siebie. Dla Nokii to, może nie ostatnia, ale na pewno jedna z ostatnich, szansa na powrót do smartphonowej czołówki. Czym im się to powiedzie? Dobre pytanie, ale patrząc po ilości gromadzonej "amunicji" i ruszającej machinie marketingowej, jest na to spora szansa.
W tym względzie nie ma żadnej wątpliwości - w 2012 roku te dwie firmy będą robiły wszystko, aby pokazać, że Android + Samsung/HTC oraz iPhone + iOS to nie wszystko, co może zaoferować klientowi mobilny świat. Według ostatnich doniesień Nokia może "rzucić" w tym roku na rynek prawie 37 milionów smartphonów z Windowsem, a w przyszłym ta liczba może wzrosnąć aż do 64 milionów. Ale to nie jedyny koń, na którym Microsoft zamierza galopować, kolejnym jest HTC. W 2012 roku ma się pojawić na rynku około 6 milionów telefonów tej marki z systemem Windows Phone, a w przyszłym 13 milionów. Nie licząc innych ewentualnych producentów i sumując tylko te liczby wychodzi, że w tym roku na sklepowych półkach pojawi się 43 milionów sztuk smartphonów z Windowsem!
Prognozowanie w styczniu na następne 12 miesięcy często ma więcej wspólnego z wróżbiarstwem, niż z twardymi faktami, gdyż liczby te mogą się okazać nazbyt optymistyczne, lub nazbyt pesymistyczne. Do tego dodajmy, że nawet jeżeli 43 miliony telefonów w Windowsem trafi na rynek, to trudno określić, ile z nich się sprzeda. Wiele w tej kwestii będzie zależało od, nie oszukujmy się, marketingu. Nokia na ten cel nie będzie szczędzić grosza, ani na reklamę, ani na dystrybucję poprzez operatorów. Ważne będzie również tempo rozwoju sklepu z aplikacjami pod WP, ale gdybym miał stawiać na szali, który z tych czynników będzie miał większy wpływ na statystycznego klienta, to stawiałbym na reklamę. I cenę. Jeżeli w owych 43 milionach smartphonów nie zabraknie modeli ze średniej, a nawet tej niskiej półki, przy samym dywanie, ale za to takich, na które stać przeciętnego Kowalskiego, to ze zbytem raczej nie będzie problemu. Wystarczy spojrzeć na telefony z Androidem. Może do zbyt śmiała teza, ale i tak ją postawię: przeciętnego klienta nie tyle interesuje, jaka obecnie jest wersja Androida i jakie on daje możliwości, ale jaka jest cena smartphona. Taki rozstrzał od Sasa do Lasa ma HTC, ma Samsung - jeżeli będzie miała Nokia, to jest w domu.
Ten rok będzie naprawdę ciekawy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu