Felietony

Nokia N-Gage jako przykład pomysłu, który zawiódł, bo wyprzedził swoje czasy

Paweł Grzegorz Iwaniuk
Nokia N-Gage jako przykład pomysłu, który zawiódł, bo wyprzedził swoje czasy
Reklama

Od dawna przymierzałem się do popełnienia tego wpisu. W dawnych, zamierzchłych czasach byłem bardzo aktywnym uczestnikiem środowiska symbianowego, a s...

Od dawna przymierzałem się do popełnienia tego wpisu. W dawnych, zamierzchłych czasach byłem bardzo aktywnym uczestnikiem środowiska symbianowego, a szczególnie grup poświęconych Nokii N-Gage. Dla tych z Was, którzy nie mieli nigdy do czynienia z tym produktem, pragnę przypomnieć, że był to smartphone Nokii, który pełnił jednocześnie funkcję konsoli do gier. Fiński koncern wprowadził go do sprzedaży w październiku 2003 roku. Choć wydawało się wtedy, że koncepcja konsoli do gier w telefonie komórkowym powinna odnieść miażdżący sukcesu, po latach możemy z całą pewnością stwierdzić, że była to kontrolowana porażka. Dlaczego? Po odpowiedź zapraszam do wspomnień TECHNOZgreda.
Reklama

Nokia N-Gage była moim pierwszym smartphonem. Telefon kupiłem w czerwcu 2004 roku. Warty odnotowania jest fakt, że mój egzemplarz miał wadę fabryczną co sprawiło, że tuż po otrzymaniu go, konieczne było odesłanie urządzenia do serwisu. W efekcie, przygodę z N-Gage zacząłem dopiero w połowie lipca tego samego roku.


Na początku minionej dekady smartphone'y były produktem high-endowym, dedykowanym klientom biznesowym i korporacyjnym. Nokia była jednak świadoma, że prawdziwy potencjał tego segmentu tkwi w odbiorcy masowym. System wykorzystywany w fińskich smartphone'ach - Symbian, dowiódł już wcześniej, że ma potencjał multimedialny i rozrywkowy.

Smartphone'y takie jak 7650 i 3650 pokazały, że deweloperzy tylko czekają na urządzenia i platformę, dla której będą mogli tworzyć oprogramowanie. Co prawda, biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, ilość oprogramowania dostępna w tamtym czasie na Symbiana była bardzo mała. Wiele z tych aplikacji wyznaczyło jednak kierunek w jakim podążyły smartphone'y.

Szefowie Nokii zauważyli to ten trend i postanowili go wykorzystać. Celem koncernu stało się stworzenie produktu multimedialnego i rozrywkowego. Telefon musiał niewątpliwie odtwarzać pliki mp3, ale muzyka to nie wszystko. Smartphone dla masowego odbiorcy musiał także wyróżniać się jakimś bardzo istotnym elementem.

Elementem tym miały być gry wideo. W marcu 2001 roku Nintendo wprowadziło na rynek konsolę Game Boy Advance, która podobnie jak jej poprzednicy odniosła wielki sukces na całym świecie. Produkt Nintendo był jednak reprezentantem mijającej wtedy generacji urządzeń. Pozbawiony funkcji multimedialnych oraz łączności ze światem, miał dość archaiczny charakter. Pomimo uaktualnionych komponentów, koncepcja produktu nie zmieniła się od czasu Game Boya Classic. Nokia miała natomiast hardware i software, który mógł zostać wykorzystany do produkcji telefonu z funkcją konsoli do gier, umożliwiającej rozgrywkę on-line oraz odtwarzanie multimediów.

Tak powstała Nokia N-Gage. Telefon został w dużym stopniu oparty na konstrukcji wspomnianej wcześniej Nokii 3650. W tamtym czasie, N-Gage był produktem robiącym duże wrażenie pod względem technicznym. Posiadał on ekran o niesamowitej rozdzielczości 208x176 (co dzisiaj brzmi śmiesznie). Sercem telefonu był układ ARM9 pracujący z zawrotną prędkością 104 Mhz. Dostępna w urządzeniu pamięć systemowa wynosiła, uwaga 3,4 MB. Gdyby komukolwiek potrzebna była dodatkowa przestrzeń, możliwe było rozszerzenie jej przy pomocy kart MMC. Urządzenie pracowało pod kontrolą Symbiana 6.1 z interfejsem S60. Łączność ze światem zapewniały natomiast moduły Bluetooth oraz GSM, który oferował transmisję danych w standardzie GPRS.

Reklama



Źródło: wired.com

Od samego początku N-Gage był jednak przedmiotem kpin ze strony branży konsolowej oraz mediów tematycznych. Jednym z powodów był sposób w jaki prowadzone były rozmowy telefoniczne. Ktoś z Was pamięta może side talking? Ja sam rozmawiałem w ten sposób. Tak, ludzie potrafili gapić się na te pokazy ekwilibrystyki telefonicznej;)

Reklama



Źródło: sidetalkin.com

W sieci istnieje nawet strona miłośników side talking. Możecie ją znaleźć pod adresem: www.sidetalkin.com

Kolejnym punktem krytyki był nośnik, na którym Nokia dystrybuowała gry dla swojej konsoli. Były on dostępne na kartach pamięci MMC, które podnosiły koszt dla odbiorcy końcowego. W Polsce gry dla N-Gage były bardzo drogie. W porywach do 250 zł za kartę o pojemności 32-64MB.

Fatalny był również sposób instalacji gry w urządzeniu. Jeśli narzekaliście kiedyś na konieczność wyszarpywania kartridża w jednej ze starych konsol, to Nokia pobiła w tej materii wszystkich dotychczasowych producentów. Aby włożyć kartę z grą do telefonu, należało wyłączyć telefon, zdjąć tylną obudowę, wyjąć baterię, wyjąć kartę i włożyć następną, włożyć baterię, założyć obudowę, włączyć telefon, poczekać do uruchomienia systemu i tak za każdym razem, gdy użytkownikowi zachciało się zagrać w coś innego. Zewnętrzny slot dla kart pamięci pojawił się dopiero w N-Gage QD. Było to jednak tylko częściowe rozwiązanie problemu.


Reklama

Jako platforma, N-Gage okazał się również rajem dla piratów. System był całkowicie niezabezpieczony na wypadek nieautoryzowanego oprogramowania. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że Symbian był wręcz dedykowany piratom. Dlaczego? Aby zainstalować piracką grę, wystarczyło tylko ściągnąć z sieci archiwum z nią, rozpakować na kartę pamięci (większość użytkowników posiadała jakąś kartę, chociażby na muzykę) i gotowe. Żadne rootowanie, jailbreakowanie lub inna zmiana oprogramowania nie były konieczne.

Dla mnie najśmieszniejszy był jednak fakt, że tylko przy zastosowaniu pirackich metod, możliwe było jednoczesne posiadanie w telefonie kilku gier oraz muzyki. Chcąc być legalnym, należało uprawiać nieustającą żonglerkę kartami pamięci.

Metoda dystrybucji gier oraz ich nośnik, były więc jedną z przyczyn porażki projektu N-Gage. Dziwi mnie fakt, że Nokia już wtedy nie stworzyła internetowego sklepu z aplikacjami i grami. Rozumiem, że istniały pewne uwarunkowania techniczne, które utrudniały takie przedsięwzięcie. Były to chociażby: brak Wi-Fi w telefonie (wtedy nawet w notebookach była to jeszcze rzadkość), wolna i droga transmisja danych w sieci komórkowej. Można było to jednak obejść, chociażby przy użyciu aplikacji sklepu na PC, która podobnie jak iTunes ściągałaby treści i zapisywała w urządzeniu. Cyfrową dystrybucję gier Nokia rozpoczęła jednak dopiero w 2007 roku, razem z uruchomieniem platformy N-Gage 2.0.

Bardzo ciekawym elementem tej historii jest N-Gage Arena. Jej obecność dowodzi według mnie, że Nokia poradziłaby sobie z cyfrową dystrybucją gier. Jak wspomniałem wcześniej, celem Finów było stworzenie urządzenia, które pozwoliłoby graczom z całego świata rywalizować w rozgrywkach multiplayerowych. Tak powstała usługa N-Gage Arena. Koncepcja była bardzo podobna do Xbox Live, z tą różnicą, że usługa Nokii była darmowa. Ze względu na wspomniany wcześniej brak Wi-Fi, rozgrywka możliwa była tylko przy użyciu transmisji danych w sieci komórkowej, a ta z kolei była wolna i droga. Tworząc usługę tego typu, szefostwo Nokii ewidentnie nie przemyślało ograniczeń infrastruktury w oparciu, o którą miała funkcjonować N-Gage Arena. Brakowało również zintegrowanych ofert, w których gracze mogliby kupić konsole u operatora razem z pakietem transmisji danych.

Zbliżając się do końca tego przydługiego wpisu, chciałbym napisać kilka słów o polityce cenowej Nokii oraz jej marketingu N-Gage.

W momencie premiery, N-Gage był jednym z najtańszych smartphone'ów na rynku. W Polsce, lokalni sprzedawcy potrafili co prawda doliczyć sobie bardzo wysokie marże. Ostatecznie, kupienie konsoli możliwe było jednak za około 700-800 zł, co nawet jak na dzisiejsze standardy wydaje się stosunkowo niską ceną, szczególnie że nabywaliśmy telefon bez blokady oraz umowy z operatorem.

Pomimo to, Nokia nie potrafiła sprzedać tego pomysłu. Komunikacja z klientem praktycznie nie istniała. Brakowało jasnej odpowiedzi na pytanie: dlaczego warto kupić N-Gage? Potencjalny nabywca wiedział tylko, że produkt jest konsolą gier, odtwarzaczem mp3 i telefonem komórkowym, ale w praktyce nic poza tym. Ktoś kto nie wiedział czym jest smartphone lub Symbian, nie powinien był nawet interesować się N-Gage.

Fińskiej konsoli nie pomogły nawet świetne gry (ciężko się dziwić, biorąc pod uwagę ich cenę). N-Gage nie pomogła całkiem przyzwoita (jak na urządzenie mobilne) grafika 3D oraz tysiące gier dostępnych za pośrednictwem emulatorów. Ostatecznie, w ciągu niespełna 4 lat obecności na rynku, Nokia sprzedała około 3 mln konsol. Jedynym zwycięzcą tej historii jest studio Gameloft, które w mojej ocenie, zaistniało dopiero dzięki N-Gage. Natomiast, o wpływie tego produktu na branżę mobilną, można by dyskutować godzinami.

Myślę też, że okres, w którym N-Gage trafił na rynek nie był zbyt szczęśliwy. Według mnie było wtedy jeszcze za wcześnie na taki produkt. Z kolei gdy przyszedł czas na taki produkt, Apple zaprezentowało iPhone'a 3G.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama