Mobile

Nikola Labs czaruje baterie w smartfonach. Najważniejsze, by zaczarować klientów

Maciej Sikorski
Nikola Labs czaruje baterie w smartfonach. Najważniejsze, by zaczarować klientów
Reklama

Baterie w smartfonach - temat rzeka. Bolesny temat rzeka. Mnóstwo firm pracuje, by rozwiązać ewidentny problem, podchodzą do tego na różne sposoby, a ...

Baterie w smartfonach - temat rzeka. Bolesny temat rzeka. Mnóstwo firm pracuje, by rozwiązać ewidentny problem, podchodzą do tego na różne sposoby, a przełomu nadal brak. Są kroki naprzód, lecz nie czynią one tematu nieaktualnym. Ciągle jednak czytamy o nowych projektach. Czasem ociera się to wręcz o magię i zapominamy o pomyśle przed końcem lektury. Ciekaw jestem, jak potoczą się losy startupu Nikola Labs, który tworząc swoją nazwę wysoko zawiesił poprzeczkę.

Reklama

Markę Tesla pewnie kojarzycie. Większość wie też, skąd pochodzi nazwa firmy. A jak miał na imię Tesla? Nikola. Ten człowiek był geniuszem, przez jakiś czas nakręcał rozwój technologiczny i pomógł ludzkości wejść na wyższy poziom rozwoju. Można też przyjąć, że jego potencjał nie został do końca wykorzystany, towarzyszą temu wręcz legendy i teorie spiskowe. Lekko z pewnością nie miał. To już jednak temat na osobny, rozległy wpis. Teraz mowa o firmie, która nawiązując do tego człowieka powinna tworzyć coś naprawdę ciekawego, produkt/technologie na miarę przełomu.


Z niektórych doniesień medialnych wynika, że tak właśnie jest: stworzyli futerał, który czerpie energię z powietrza. Ba, nawet ją wytwarza. Na czym polega ta magia? W wielkim skrócie chodzi o to, że w trakcie pobierania danych czy połączeń głosowych smartfon traci (bezpowrotnie) sporo energii, ale tak nie musi się dziać - przeważającą część tych strat da się odzyskać. Świetna wiadomość. Naprawdę duże osiągnięcie. Taki futerał to skarb i ludzie pewnie będą otwierać portfele, gdy rozpocznie się zbiórka na Kickstarterze. Bo taki właśnie jest plan.

Za projektem przemawia to, że pracują przy nim naukowcy z szanowanego uniwersytetu, że sami przyznają, iż rozwiązanie nie jest idealne: na razie ładowanie przebiega bardzo powoli, maksymalnie za sprawą tej technologii będzie można wydłużyć czas pracy smartfonu o 30%. Ale to pewnie przy bardzo pomyślnych wiatrach. Nie trzeba jednak nic przy tym robić, więc pomysł nadal wydaje się fajny. Może i futerał nie jest zbyt atrakcyjny wizualnie, ale to da się jeszcze poprawić, a rozwiązanie kusi bardziej niż szukanie gniazdka w urzędzie czy na dworcu kolejowym. To nawet lepsze niż powerbank.


Zakładam, że zbiórka się powiedzie. Wynik może nawet poważnie przekroczyć zakładany próg, bo ludzie czekają na (r)ewolucję w tej materii. Podejrzewam jednak, że schody mogą się zacząć później. Nie widziałem, by ktoś np. zadał pytanie, jak ta technologia wpływa na żywotność baterii. Takie ciągle ładowanie akumulatora ma jedynie pozytywne strony? Specem nie jestem, więc pozostaje mi tylko zgadywać. Jak zareaguje na ten ciekawy dodatek firma Apple? To dla iPhone'a szykowany jest pierwszy futerał. Pomysł im się spodoba czy będą go odradzać właśnie przez wpływ na baterię przy dłuższym stosowaniu wspomagania? Niewesoło zrobi się, gdy dojdzie do jakiejś usterki i Apple otwarcie stwierdzi, że to futerał psuje sprzęt. Nierealne?

Pewnie miałbym mniej wątpliwości, gdyby mowa była o smartfonie tworzonym od podstaw z wykorzystaniem tej technologii. Tu mamy jednak nakładę, która w teorii może i robi wrażenie, ale w realu może być niewiele warta. Na Kiskstarterze się sprzeda, bo to dobre miejsce do kupczenia marzeniami. Pytanie tylko, czy powstaną kolejne wersje i czy będzie na nie popyt? Sporo widziałem już świetnych rozwiązań, które nie przetrwały zderzenia z rzeczywistością. Ale życzę powodzenia.

Reklama

Źródło: nikolalabs.co via engadget.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama