"Powrót do przyszłości", a raczej wizja zawarta w tym filmie odrobinę się nie ziściła w realnym świecie, ale Nike chce to naprawić. W marcu firma ogłosiła, że wprowadzi HyperAdapt, co miało pozwolić na wdrożenie automatycznego "wiązania" butów bez udziału standardowych sznurówek. Czyli - dla tych, którzy wiązać butów nie chcą, nie lubią mamy nową technologię, dzięki której nie będą się o to martwić. Haczyk? Konieczność ładowania butów co dwa tygodnie.
Do tych butów potrzebna jest... ładowarka. Czyli "samowiążące się" sneakersy od Nike
Podejście Nike do "inteligentnych butów" nie sprowadza się jedynie do umieszczenie tam magicznej elektroniki, którą trzeba co jakiś czas zasilać prądem. Zawarty układ w butach sam mierzy, jak mocno powinien zacisnąć obuwie na nogach - tak, aby nie przesadzić i oczywiście w taki sposób, by podczas korzystania z nich nie spadły nam ze stóp. Mierząc ciśnienie wywierane przez nogę w bucie, dostosowywany jest odpowiedni poziom ścisku. Rozwiązanie zaproponowane przez Nike różni się od legendarnych filmowych butów tym, iż nie zastosowano tu żadnych magicznych sznurowadeł - odpowiednie silniczki zwyczajnie zaciskają przednie części buta na nodze i... to wszystko. Ale - jeżeli komuś nie odpowiada to, jak naszymi nogami zajmuje się elektronika, sam może dostosować zacisk. Do tego służą ukryte w butach przyciski, których dotknięcie pozwoli na zaciśnięcie lub rozluźnienie obuwia.
Na razie tych futurystycznych i według mnie (a wszelkie sneakersy lubię - szczególnie Airmaxy) ładnych butów nie znajdziemy w Polsce. Za dwa miesiące powinny się znaleźć one w sklepach w Stanach Zjednoczonych i jak się spodziewa producent, zapewne będzie na nie dosyć spory popyt. Jednak, spodziewamy się również przy okazji bardzo, bardzo, bardzo wysokiej ceny. Nie jestem w stanie strzelać w tej kwestii, ale myślę, że 2 tysiące za parę (w przeliczeniu na złotówki) uda się Nike wyciągnąć. A może nawet trochę więcej, biorąc pod uwagę to, że wysokim może się również okazać tzw. "podatek od nowości". Niemniej jednak, liczę na to, że wraz z upływem czasu takie rozwiązania będą coraz bardziej dostępne dla wszystkich i za może dekadę, każdy sobie będzie mógł pozwolić na taką ekstrawagancję jak "samowiążące się" buty.
Jedno jednak martwi - buciki trzeba co dwa tygodnie ładować. Dioda informacyjna umieszczona między dwuczęściową podeszwą na niebiesko oznajmi, że zostało nam jeszcze sporo energii. Kolor pomarańczowy oznaczać będzie, że za kilka dni konieczne będzie ładowanie. Czerwony powiadomi nas o tym, że należy podłączyć buty do źródła zasilania natychmiast. Ładowanie ma trwać około trzech godzin i będzie możliwe za pomocą dedykowanego akcesorium, które przyłącza się do buta za pomocą magnesu, a wszystko odbywa się za pomocą indukcji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu